Zbyt wiele, zbyt młodzi?
Korespondent <i>Goal.com</i> na temat młodych Królewskich
Felieton autorstwa Bena Haywarda, komentatora hiszpańskiej piłki dla portalu Goal.com.
Bycie młodym piłkarzem w Realu Madryt nigdy nie było proste. Na początku tego sezonu wyglądało na to, że Carlo Ancelotti połączy doświadczenie z młodością w dwutorowej strategii, której celem miały być krótkoterminowy sukces i długoterminowy rozwój. Jak na razie to się nie dzieje.
Od Daniego Carvajala, Asiera Illarramendiego i Isco już od zakontraktowania w lecie oczekiwano wielkiego wpływu na drużynę. Wszyscy młodzi, wszyscy z Hiszpanii, byli widzeni jako ci, którzy wraz z wychowankami: Jesé i Alvaro Moratą oraz rewelacją ostatniego sezonu – Raphaëlem Varanem – stworzą nową markę Realu Madryt.
Jednak chociaż sezon dociera już do punktu kulminacyjnego zarówno w Lidze i Lidze Mistrzów, a w połowie przyszłego miesiąca zostanie rozegrany finał Pucharu Króla, do tej pory tylko jeden z tych piłkarzy wykorzystał swój potencjał: Jesé. Młody skrzydłowy tak imponował w pierwszych dwóch miesiącach bieżącego roku, że wielu znalazło mu już miejsce w reprezentacji Hiszpanii na Mistrzostwa Świata. Niestety, to marzenie umarło, gdy 21-latek zerwał więzadła w meczu z Schalke. To był okrutny cios dla piłkarza i dla klubu.
– Jesé nie miał szczęścia – powiedział Ancelotti. – Cały Real Madryt nie miał szczęścia. Tracimy bardzo ważnego piłkarza, młodego człowieka, który radził sobie bardzo dobrze w tym sezonie i zaskoczył wszystkich.
Jesé był opcją na wielkie okazje i pomimo epizodycznej roli, strzelił bramkę w październikowym El Clásico, w starciach z Valencią, Athletikiem Bilbao i Villarrealem. Bardzo brakowało go w rewanżowych meczach z Barceloną i Sevillą w tym tygodniu, zwłaszcza że Cristiano Ronaldo i Gareth Bale nie błyszczeli podczas tych spotkań. Nieobecność Jesé sprawia, że opcje na ławce Realu są mocno ograniczone.
Isco niemal odmówił podpisania kontraktu z Królewskimi bojąc się zredukowania do funkcji rezerwowego, ale dano mu zapewnienia, że odegra w drużynie ważną rolę. Jednak to właśnie on był wielką ofiarą zmiany ustawienia na 4-3-3. Nie będący napastnikiem ani klasycznym środkowym pomocnikiem, Isco od tego czasu nie wyglądał na zadowolonego.
– Rozmawialiśmy przez miesiąc o tym, jak by mógł się zaadaptować – mówił niedawno Ancelotti. – Nie mogliśmy grać nim na jego zwykłej pozycji. Miałem już podobny przypadek. Clarence Seedorf był ofensywnym środkowym pomocnikiem, który, z poświęceniem, grał na innej pozycji. Isco może zrobić to, co zrobił Seedorf.
Podobnie Illarramendi. Zakontraktowany za cenę, która, po dodaniu podatków, wzrosła do prawie 40 milionów euro, były piłkarz Realu Sociedad próbował poradzić sobie z ogromną skalą przeprowadzki z małego baskijskiego miasta do ogromnego i będącego pod ciągłą obserwacją mediów Madrytu. Zmęczenie stresem wpływało na jego występy na początku sezonu, a od czasu powrotu Xabiego Alonso widywaliśmy Asiera coraz rzadziej. Jego sytuacji nie pomógł nawet długoterminowy uraz Samiego Khediry. Na początku tego miesiąca musiał przeprosić za złamanie klubowych zasad po tym, jak został przyłapany na ryzykownej zabawie z bykiem podczas karnawału w Kraju Basków.
– Mamy wewnętrzną zasadę stworzoną po to, by piłkarze nie jeździli na narty i nie robili innych niebezpiecznych rzeczy, ale nigdy nie wiedziałem, że odnosi się to do walki z bykami – mówił trener Realu.
Carvajal również próbował. Po roku gry w Bundeslidze z Bayerem Leverkusen prawy obrońca wrócił do Madrytu owiany sławą, ale wystawiany przeciwko rywalom o wielkiej jakości zostawał wielokrotnie spychany z pozycji. Álvaro Arbeloa ma swoich przeciwników i prawdopodobnie nie jest wystarczająco dobry dla takiego klubu, jakim jest Real, ale ostatnie wydarzenia sugerują, że pozostaje on lepszą opcją – przynajmniej do czasu poprawienia przez Carvajala wyczucia pozycji i defensywnej dyscypliny.
– Brakuje nam Arbeloi – powiedział Ancelotti. – Brakuje nam jego podejścia, osobowości i profesjonalizmu na boisku i w czasie treningów.
W Madrycie tęskniono także za Varanem – albo przynajmniej za piłkarzem z zeszłego sezonu, opisanego wcześniej w tym miesiącu przez José Mourinho jako „najlepszego obrońcę świata”. Pod wodzą Portugalczyka w sezonie 2012/13, to mogło być prawdziwe stwierdzenie, ale młody Francuz nie wzbija się na wyżyny od przerwy spowodowanej kontuzją kolana.
– Musimy pamiętać, że Varane dopiero wrócił po kontuzji. On potrzebuje czasu, żeby powrócić do najlepszej formy – mówił Ancelotti w lutym. Jednak cztery tygodnie później Madryt nadal czeka.
W międzyczasie Morata zyskał dodatkową odpowiedzialność, gdy Gonzalo Higuaín odszedł do Napoli. To zostawiło Karima Benzemę jako jedynego dojrzałego napastnika w klubie, ale Real pokładał wiarę w wychowanku. Jednakże używano go sporadycznie i nie potrafił zaimponować stałą formą, strzelając tylko cztery bramki w dwudziestu czterech dotychczasowych występach. Styczniowa kłótnia z Ancelottim o brak możliwości nie pomogła Moracie. Trener nadal nie jest do niego przekonany, a piłkarz być może latem upuści klub.
W obliczu straty Jeségo i potrzeby zarządzania już wystarczająco osłabionym składem, Ancelotti mógłby skorzystać z pomocy debiutantów, zwłaszcza że Madryt chciałby wyjść z poślizgu i zakończyć serię przegranych w Lidze. Jednak wobec kryzysu, o którym zaczyna się dyskutować i trofeach, które pozostają w stawce, Włoch prawdopodobnie nie zdecyduje się dawać szans młodym.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze