Dziesięć na dziesięć
Real Madryt pokonał Efes (61:86)
Bezbłędni i bezlitośni. Królewscy zakończyli rundę zasadniczą Euroligi nie tylko jako najlepszy zespół swojej grupy, ale i całych rozgrywek, z kompletem dziesięciu zwycięstw na koncie. Koszykarze Anadolu Efes sprawili im z początku kłopoty, lecz wybitna czwarta kwarta nie pozostawiła żadnych wątpliwości (61:86). Wyśmienitą dyspozycją popisał się Sergio Rodríguez, autor dwudziestu czterech punktów.
Bardzo dobrą wiadomością był powrót do gry po złamaniu kości jarzmowej Ioannisa Bourousisa. Grek wyszedł na parkiet od pierwszej minuty i choć jego twarz chroniła specjalna maska, znakomicie radził sobie na zbiórkach. Zagrał krótko, bowiem Pablo Laso zdecydował się na szybkie zmiany. Nie był zadowolony z postawy drużyny. Anadolu Efes walczył o awans do następnego etapu rozgrywek, toteż już od pierwszych akcji pragnął przejąć inicjatywę na parkiecie. Wykorzystał dość nieśmiałą obronę rywala i zaczął dyktować warunki.
Drugie dziesięć minut gry lepiej rozpoczęli gości. Objęli prowadzenie, zaczęli budować przewagę, lecz zdecydowanie brakowało im dokładności – czy to przy kryciu przeciwnika, czy skutecznym kończeniu ataków. Uniemożliwiło im to na klasyczne już wygranie meczu jeszcze przed przerwą. Przeciwnik wciąż czaił się za plecami (34:38).
Kilkanaście minut odpoczynku i rozmowa z trenerem podziałały owocniej na gospodarzy. Zaraz po wyjściu z szatni odzyskali oni prowadzenie i byli na jak najlepszej drodze, aby wyprowadzić madrycką ekipę z równowagi. Skutek okazał się być przeciwny, bowiem tylko ich rozdrażnili. Real Madryt został przywołany przez trenera, po czym zdobył jedenaście punktów z rzędu. Nie pozwolił, aby rywal poczuł się zbyt pewnie.
Jeszcze przed rozpoczęciem ostatniej kwarty koszykarze Efesu uświadomili sobie, że mecz jest już przegrany. Los Blancos rozgrywali piłkę coraz spokojniej, ataki budowali bardzo dokładnie, a przewaga rosła z minuty na minutę. Zabójczo skuteczny okazał się Sergio Rodríguez, z niesamowitą łatwością trafiający kolejne rzuty trzypunktowe. Uzbierał ich aż sześć, ze stuprocentową celnością. Podobnie jak w Palacio de los Deportes, taki i u siebie, w Abdi İpekçi Arena, Anadolu Efes był bezsilny.
61 – Anadolu Efes SK (20+14+15+12): Gordon (4), Balbay (8), Hopson (7), Savanović (20), Erden (2) – Batuk (1), Gonlum (2), Dragicević (10), Planinić (7).
86 – Real Madryt (18+20+16+32): Llull (13), Rudy (10), Darden (2), Mirotić (17), Bourousis (-) – Draper (3), Reyes (13), Díez (-), Rodríguez (24), Slaughter (2), Mejri (2).
Skrót spotkania | Statystyki | Tabela
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze