RealMadryt.pl w Madrycie: Z wizytą u Atleti
Imponujące okolice Vicente Calderón
Do derbów Madrytu pozostało kilka godzin, więc znaleźliśmy czas na spacer po mieście. Jako że na Santiago Bernabéu powędrujemy wieczorem, teraz odwiedziliśmy okolice Vicente Calderón.
Zaczniemy jednak od początku. Do Hiszpanii wystartowaliśmy wczoraj z Krakowa (niestety obecnie Ryanair tylko stamtąd oferuje loty do Madrytu). Podróż samolotem i metrem zajęła grubo ponad cztery godziny, więc w hostelu zameldowaliśmy się właściwie dziś nad ranem. Na dzień dobry zwiedziliśmy Puerta del Sol i Cibeles. Właściwie bez żadnych większych przygód, chociaż trzeba przyznać, że niezmiennie liczba ludzi na ulicy w środku nocy wciąż zaskakuje. Czwarta rano, a ruch na ulicach mniej więcej taki jak w Warszawie w środku dnia. Okoliczne lokale serwujące kebab są otwarte nawet do siódmej nad ranem.
Dzień rozpoczęliśmy od przeglądu hiszpańskiej prasy i po krótkim śniadaniu ruszyliśmy w stronę Opery, skąd udaliśmy się w stronę Vicente Calderón. Okolice stadionu są naprawdę imponujące. Wiele zieleni, ładne zabudowania i znacznie lepiej prezentujący się stadion niż można przypuszczać po obrazkach czy ujęciach telewizyjnych. Wrażenie robi nie tylko wygląd stadionu, ale także przebiegająca pod jedną z trybun ulica czy rzeka Manzanares.
Rozpoczęliśmy od wejścia do oficjalnego sklepu Atlético, który mieści się w budynku stadionowym. Jeśli ktoś był w sklepie Realu Madryt, niemal na pewno nie będzie zazdrościł rywalom zza miedzy. Jedno piętro, sporo koszulek i właściwie tyle. Chociaż trzeba przyznać, że niektóre gadżety wyglądają całkiem ciekawie – jak na przykład trójwymiarowe puzzle stadionu. Cena? Prawie 30 euro.
Niedaleko sklepu jest muzeum klubowe i wejście na stadion dla turystów. Cena to odpowiednio 5 i 10 euro. Niestety na zobaczenie murawy trzeba by czekać około dwóch godzin, wycieczki odbywają się bowiem wyłącznie o określonych porach, około pięciu razy dziennie. Warto jednak wspomnieć, że właściwie przy wejściu do muzeum jest restauracja, w której można oglądać mecze Atlético i napić się różnych napojów.
Po kilku minutach przy stadionie Calderón przeszliśmy na drugą stronę rzeki. Masa ludzi, którzy wyszli na jogging, wiele osób na rowerach i nieco starsi, po prostu na spacerze w ładnej okolicy.
Z tej strony stadion Atleti również wygląda całkiem okazale.
Warto zwrócić uwagę, że na ulicach, nawet w centrum, trudno znaleźć kogokolwiek w barwach Realu Madryt. Pod Calderón oczywiście znalazło się parę osób w koszulkach Atlético, ale na razie atmosfery derbów w ogóle nie czuć. Kiedy wracałem do hostelu, można było zauważyć, że Hiszpanie absolutnie nie zrezygnowali z popołudniowej siesty i niemal jednocześnie około 15:30 zamknęli większość sklepów, udając się na godzinny odpoczynek.
Kolejny meldunek już z Bernabéu!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze