Real zawiódł króla Juana Carlosa
W dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym" red. Michał Zaranek prezentuje kulisy finałowego meczu o Puchar Króla
Nie będzie potrójnej korony. Wspaniała drużyna, którą od czterech lat buduje prezes Florentino Perez, miała w tym sezonie zdobyć Puchar Hiszpanii, wygrać Ligę Mistrzów i triumfować w rozgrywkach ligowych. Zawiodła już w pierwszym starciu.
- Król powiedział mi po meczu: Nie ma co się załamywać, spróbujemy w następnym roku - mówił rozżalony Perez. Jego drużyna po raz kolejny zawiodła monarchę. Tym razem przegrała z Realem Saragossa 2:3.
Te rozgrywki noszą nazwę Pucharu Króla i Juan Carlos co roku pojawia się na finałowym meczu. Nie ukrywa, że jest wielkim kibicem Realu. Tym razem do Barcelony zabrał żonę, córkę, zięcia i znów musiał gratulować rywalom swojego zespołu. Podobne rozczarowanie przeżył dwa lata temu. Tamten finał miał uświetnić obchody stulecia klubu i sproszono wybitnych gości z całego świata. Real przegrał jednak na własnym stadionie z Deportivo 1:2.
To zadziwiające jak drużyna złożona z największych gwiazd futbolu zawodzi w najważniejszych meczach. Obie bramki padły po rzutach wolnych. Real ma dwóch najwybitniejszych specjalistów w tej dziedzinie i obaj potwierdzili swoją klasę. David Beckham przepięknie podkręcił piłkę, Roberto Carlos znów huknął tak, że nie dał szans bramkarzowi. Ale żadnej płynnej akcji już nie udało się przeprowadzić.
- Jeśli tak potrafi grać, która broni się przed spadkiem, to znaczy, że hiszpańska liga jest najlepsza na świecie - chwalił rywali Beckham.
- Dawid pokonał Goliata. Moi chłopcy walczyli jak lwy - pękał z dumy prezes klubu z Saragossy, Alfonso Solans. Rzeczywiście tak było. Dziwne tylko, że w tak prosty sposób można zatrzymać najlepszych piłkarzy świata.
- W 2002 roku przegraliśmy finał, a później wygraliśmy Ligę Mistrzów. Teraz też tak będzie - zapewnia bramkarz Realu, Cesar. Z nim też jest dziwna sprawa. On broni w finałowych meczach, choć lepszy od niego jest Iker Casillas. Ten ostatni raczej nie przepuściłby piłki w najważniejszym momencie meczu, gdy Luciano Galletti strzelał w 111 minucie z 25 metrów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze