Granero: Casillas to symbol madridismo
Obszerny wywiad z wychowankiem Królewskich
Dlaczego odszedłeś z Realu?
Decyzję podjąłem samodzielnie. Okienko transferowe dobiegało końca, a ja nie chciałem psuć klubowi planów. Zawsze powtarzałem, że zarówno trener, jak i prezes okazywali mi szacunek.
Jak trafiłeś do QPR?
Chciałem grać w Premier League. Przyszedłem do Queens Parku w trakcie ligi, jednak moja adaptacja przebiegła szybko. Już dzień po transferze zagrałem w meczu z City. Szybko zaaklimatyzowałem się zarówno w drużynie, jak i mieście.
Zanim wyjechałeś na Wyspy mówino, że Míchel chciał cię sprowadzić do Sevilli. Rozważałeś przeprowadzkę do Andaluzji?
Zawsze pojawiają się jakieś oferty. Gdy grasz w Realu, nie jest trudno o otrzymanie propozycji. Queens Park przedstawił projekt inny, niż reszta zainteresowanych zespołów. Włodarze klubu przyjechali do Madrytu, a ja chciałem spróbować sił w Anglii. Brytyjski futbol od zawsze mnie pociągał.
Miałeś inne oferty z Premiership?
Rozważałem kilka opcji, ale projekt QPR spodobał mi się najbardziej. Było też zapytanie z jednego z londyńskich klubów.
Czy po spadku wciąż wierzysz w realizację planów właściciela Queens Parku?
Tak. To oczywiste, że czuję się rozczarowany wynikami osiągniętymi w tym sezonie, jednak odpowiedzialni za nie są wszyscy gracze. Ja również przyznaję się do winy. Mimo to wciąż chcę grać w piłkę i dalej się rozwijać. W Anglii dużo się nauczyłem zarówno jako człowiek, jak i jako piłkarz. Czuję się silniejszy niż jeszcze rok temu.
Miałeś nadzieję na więcej minut spędzonych na boisku?
Grałem tyle, ile mogłem. Gdy złapałem kontuzję, nie wystąpiłem w trzech meczach. Akurat wtedy zaszła zmiana na stanowisku szkoleniowca. Później jednak wróciłem do jedenastki. Wystąpiłem w dość dużej ilości spotkań. Gra w Premier League to niesamowite doświadczenie.
Jesteś zadowolony ze swojej postawy na boisku?
Przechodząc z Realu do małej drużyny, przestajesz budzić zainteresowanie mediów. To, jak gram dla QPR nie jest zauważane, jednak jestem z siebie zadowolony.
Wystaw sobie ocenę
Piłka nożna to sport drużynowy i nie mogę ocenić samego siebie bez przyjęcia na siebie winy za nieosiągnięcie celu jako zespół. Osobiście jestem usatysfakcjonowany swoimi występami. Znów czuję się ważnym ogniwem drużyny.
Zostaniesz w Queens Parku?
Trzeba zaczekać, aż skończy się sezon. Wtedy porozmawiam z działaczami i okaże się, jakie rozwiązanie będzie najlepsze dla wszystkich.
Gdybyś mógł wybrać, zostałbyś w Premier League, czy wolałbyś spróbować sił w innym kraju?
Dla mnie najważniejszy jest futbol. Pieniądze nigdy nie były dla mnie na pierwszym miejscu. Na tę chwilę nie za bardzo widzę siebie w drugiej lidze. Uważam, że to nie będzie dla mnie odpowiednie miejsce. Mówię to z pokorą. Po prostu wyrażam to, co czuję. Latem zobaczymy, co się stanie. Doświadczenie z Premiership było bardzo przyjemne i chciałbym móc dalej grać w tej lidze.
Dlaczego tylu Hiszpanów decyduje się na grę w Anglii?
Myślę, że chodzi o atmosferę. Gdy byliśmy młodzi, wyobrażaliśmy sobie, że pewnego dnia zagramy na Wyspach. Ludzie żyją tu futbolem. Brytyjczycy coraz częściej decydują się na sięganie po hiszpańskich graczy. Przedtem Hiszpanie nie budzili w Anglii zaufania. Wszystko zmieniło się jednak wraz z przybyciem Maty, Silvy, Cazorli czy Artety. Również kryzys w Hiszpanii sprawia, że piłkarze coraz częściej opuszczają kraj.
Relacje zawodników z kibicami i prasą są lepsze niż w Hiszpanii?
Istnieje wielka różnica w kontaktach z mediami. Chwalę sobie to, że mogę tu żyć spokojnie i nikt mnie nie śledzi. Wszyscy Hiszpanie grający w Anglii się ze mną zgodzą.
Przykładowo, Juan Mata często jeździ metrem
Owszem. Podróżuje metrem, autobusem, czym się da. Myślę, że Matę zaczepiają na ulicy częściej ode mnie, jednak kibice mają tu szacunek do piłkarzy.
Często spotykacie się w hiszpańskim gronie?
Dość często. Widuję się z Juanem Matą, Mikelem Artetą i Santim. Swoje robi również to, że to na co dzień bardzo dobrzy ludzie.
Na Wyspach gra aż trzech wychowanków Realu: Javi García, Mata i Marcos Alonso.
To prawda. Jeśli są wychowankami Królewskich, muszą być dobrzy.
Przypuszczałeś, jak może się skończyć dla hiszpańskich zespołów ta edycja Ligi Mistrzów?
Mimo pełnej świadomości tego, jak mocny jest Bayern, chyba nikt nie pomyślał, że Bawarczycy tak łatwo awansują do finału. W zeszłym sezonie jedynie przypadek sprawił, że nie zwyciężyli w Champions League. Są silni fizycznie i mają świetnego trenera. Rok temu przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Teraz tego samego doświadczyła Barcelona. Było widać, że do półfinału Katalończycy przystępowali nieco zmęczeni i zapłacili za to najwyższą cenę.
Czy to koniec ich cyklu?
Prawdą jest, że nie są tak dobrzy, jak jeszcze kilka lat temu. Wciąż jednak posiadają tych samych, świetnych piłkarzy. Będą musieli wzmocnić się latem, jeśli chcą nawiązać do formy z ostatnich sezonów. Barcelona zdołała jednak wygrać w tym sezonie ligę, którą mimo wszystko uważam za najlepszą.
Różnica poziomów między Primera División i Premiership jest duża?
Nie ma przepaści, jednak, według mnie, liga hiszpańska jest lepsza. Premier League jest być może bardziej atrakcyjna. W obu krajach preferuje się różne style, jednak cała trójka finalistów w plebiscycie na Złotą Piłkę gra w La Liga.
Jak mocno przeżyłeś wyeliminowanie Realu przez Borussię?
Cierpiałem tak, jakbym to ja był na stadionie z ubranym szalikiem. Sądziłem, że Realowi uda się awansować. Wiedziałem, że kibice wesprą Królewskich. Blancos mieli gorszy dzień w Dortmundzie, jednak sądziłem, że na Bernabéu uda się odrobić straty. Gdybyśmy strzelili gola do przerwy, byłoby znacznie łatwiej. W każdym razie, po takich spotkaniach uświadamiasz sobie, czym jest Real Madryt. Madridismo było dumne z piłkarzy. Zagraliśmy dobrze, ale mieliśmy pecha.
Rozmawiałeś z którymś z piłkarzy?
Wymieniłem kilka wiadomości. Sam jednak nie chciałem o tym zbyt wiele rozmawiać. Mam z zawodnikami Realu dobry kontakt. Mimo to wiem, jak ciężkie jest przechodzenie przez chwile takie, jak tamta.
Z kim z zespołu utrzymujesz kontakt?
Przede wszystkim z Hiszpanami. W Anglii odwiedzili mnie Xabi Alonso, Arbeloa i Callejón.
Co sądzisz o sytuacji Casillasa?
Ciężko to wszystko ocenić z zewnątrz, jednak z pewnością istnieje jakiś konflikt. Znam Casillasa bardzo dobrze. To najlepszy bramkarz na świecie. Jest kapitanem reprezentacji Hiszpanii i symbolem madridismo. Nie jestem jednak trenerem i nie wiem, jak interpretować całe to zamieszanie. Diego López nie otrzymał niczego, na co by nie zasłużył. Zawsze trenował jak szalony. Poza tym, to wielki profesjonalista.
Brakuje jeszcze tylko oficjalnego komunikatu o przejściu Mou do Chelsea...
W Anglii dużo mówi się o powrocie Mourinho, jednak tylko on wie, co się stanie. To szkoleniowiec wzbudzający duże zainteresowanie. Zawsze chce wygrywać i nikogo nie pozostawia obojętnym. Praca, którą wykonał w Realu zasługuje na pochwały. Jeśli wróci na Wyspy, zyska na tym cała liga.
Jako kibic Realu Madryt, chciałbyś, żeby Mourinho został?
Gdyby został, byłbym bardzo zadowolony, ponieważ Królewscy wciąż mieliby świetnego trenera. Jeśli jednak opuści klub, ktoś zajmie jego miejsce. Na szczęście, Florentino sumiennie pracuje i robi wiele dobrego dla Realu. Zebrał najlepszy skład na świecie. Jestem pewien, że Blancos wciąż będą walczyć o kolejne tytuły.
Dlaczego Mourinho nie może utrzymać dobrych relacji z szatnią?
Gdy jeszcze byłem piłkarzem Realu, Mou świetnie dogadywał się z drużyną. Atmosfera była bardzo dobra, pełna szacunku i uczucia wobec piłkarzy. Od tego roku nie ma mnie już w Madrycie. Czytam wiele rzeczy, ale nie jestem w stanie oddzielić fikcji od rzeczywistości.
Czy zwycięstwo w Lidze Mistrzów mogłoby coś zmienić?
Nikt nie miał większej ochoty na triumf w Champions League, niż Mou. To urodzony zwycięzca, szczególnie jeśli chodzi o Ligę Mistrzów. Trzykrotnie byliśmy blisko finału jednak ostatecznie się nie udało. Jestem pewien, że w przyszłym roku, również zajdziemy bardzo daleko.
Zawsze dobrze mówiłeś o Mourinho
Tak, jak on o mnie. Zawsze zachowywał się wobec mnie fair. Mieliśmy dobre relacje. Był dla mnie wyrozumiały. To rzadka cecha w czasach, gdzie dla każdego najważniejsza jest jedynie własna korzyść. Jestem mu za to wdzięczny. Wiele się od niego nauczyłem.
Zazdrościsz Barcelonie liczby wychowanków grających w pierwszej drużynie?
Porównywanie Realu z Barceloną jest zdradliwe. Zwracamy dziś uwagę jedynie na ostatnie cztery lata, gdy w stolicy Katalonii zaistniało ośmiu czy dziewięciu graczy urodzonych w 1987 i 1988 roku. Porównywanie w ten sposób obu szkółek nie jest sprawiedliwe, ponieważ wielu wychowanków Królewskich gra dziś na wysokim poziomie. Chciałbym, by w Realu występowało więcej canteranos. Przypuszczam, że Mourinho i Florentino też by tego chcieli. Być może w szkółce powinno zmienić się metody pracy. Mogłoby to ułatwić przebijanie się wychowanków do pierwszego zespołu.
Jak wytłumaczysz sukcesy Maty, Javiego Garcíi, Negredo i Carvajala?
Carvajal przeszedł do Bundesligi, ale uważam, że jeszcze wróci do Realu. Obecnie jest dużo lepszy, niż rok temu. Jeśli chodzi o Matę, został popełniony poważniejszy błąd, ale w tamtych czasach w klubie popełniono ich wiele.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze