Puste ręce Królewskich
Atlético z Pucharem Króla
Madryt przybrał czerwono-białe barwy po raz pierwszy od czternastu lat. Sto dwadzieścia minut zaciętej finałowej rywalizacji o Puchar Króla zakończyło się zwycięstwem Atlético (1:2). Real Madryt nie potrafił wykorzystać wielu dobrych okazji na strzelenie bramki, w końcówce spotkania ulegając zwykłej frustracji.
Królewscy już od samego początku przejęli inicjatywę i utrzymywali się przy piłce. Atlético narzuciło wysoki pressing, starając się utrudnić rywalom konstruowanie akcji i wygonić ich ze swojej połowy. Zmuszało to gospodarzy do szybkich akcji, podań bez przyjęcia. Zmagania toczyły się głównie w środkowej strefie boiska, a dość rzadkie ekspedycje pod pole karne czy to Thibauta Courtoisa, czy Diego Lópeza, kończyły się niepowodzeniami. Pierwsze trafienie do siatki przyniósł stały fragment gry. Cristiano Ronaldo zgubił Diego Godína, świetnie ustawił się do piłki i wykończył dośrodkowanie głową, wyprowadzając zespół na prowadzenie.
Strata bramki pobudziła graczy Los Rojiblancos do działania. Częściej gościli pod polem karnym rywali i kilkukrotnie wypróbowali umiejętności Lópeza. Piłkarze Realu Madryt wyraźnie wycofali się na własną połowę, koncentrując się na odbieraniu ciosów, nie ich zadawaniu. Akcje ofensywne konstruowali bardzo zachowawczo, a szanse na podwyższenie wyniku upatrywali jedynie w kontratakach. Wszystko to zemściło się w 34. minucie, kiedy Radamel Falcao w świetnym stylu wypracował sytuację bramkową Diego Coście, a ten bez kłopotu pokonał golkipera gospodarzy.
Co nie trudno przewidzieć, trafienie do siatki znów zmieniło nastawienie Los Blancos. Momentalnie ruszyli do ataku, spychając niemal całe Atlético pod ich szesnastkę. Gra była jednak niepoukładana, poczynania chaotyczne, nasycone sportową złością i dużą dawką przypadku. Piłki posyłano wprost w dobrze interweniującego Courtoisa, bądź w słupek (trzykrotnie).
Spotkanie było zacięte, lecz mało widowiskowe. Sędziowie coraz chętniej odgwizdywali przewinienia graczy w białych koszulkach, co zirytowało José Mourinho. Arbiter prowadzący spotkanie, na piętnaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry, odesłał Portugalczyka do szatni za głośne protesty. Real Madryt nie potrafił wykorzystać słabszej dyspozycji rywali i przeprowadzić choćby jednego składnego ataku. Pozostał bez trenera i bez pomysłu na grę.
Dziewięćdziesiąt minut gry nie przyniosło rozstrzygnięcia. Ostateczny cios zadali piłkarze Atlético, chwilę po rozpoczęciu dogrywki. Zdominowali wydarzenia na murawie, a prowadzenie objęli po uderzeniu głową João Mirandy. Real Madryt się nie poddał i walczył do samego końca, lecz wszelkie starania pozbawione były spokoju, rozsądku i opanowania.
Minuty przed końcem finał Copa del Rey całkowicie zatracił sportowy charakter. Niepotrafiący utrzymać nerwów na wodzy Cristiano został wyproszony z boiska, między członkami drużyn siedzących na ławce rezerwowych doszło do przepychanki, a Courtois został trafiony w głowę przedmiotem rzuconym z trybun.
Real Madryt zamyka obecny sezon nie tylko z pustymi rękoma, ale i w marnym stylu.
1 – Real Madryt: Diego López; Essien, Albiol, Ramos, Coentrão (Arbeloa 91'); Xabi Alonso, Khedira, Modrić (Di María 91'), Özil; Cristiano Ronaldo, Benzema (Higuaín 91').
2 – Atlético Madryt: Courtois, Juanfran, Godín, Miranda, Filipe Luis, Gabi, Mario, Koke (Raúl García 113'), Arda Turan (Cristian Rodríguez 111'), Diego Costa (Adrián 107'), Falcao.
Bramki:
1:0, Cristiano Ronaldo 13'
1:1, Diego Costa 34'
1:2, Miranda 98'
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze