Pięć dylematów Fergusona
<i>SkySports</i> gdyba na temat dzisiejszego meczu
Czy przygotować plan pod Ronaldo?
Może i Real Madryt nie gra w tym sezonie fantastycznie, ale ich najlepszy zawodnik, Cristiano Ronaldo, zupełnie odbiega od trendów postawionych przez kolegów. Portugalczyk strzela średnio więcej niż bramkę na mecz w Lidze i obecnie ma ich na koncie już dwadzieścia cztery. Tempa nie zwalniał też na jesieni w Lidze Mistrzów, gdzie trafił już sześciokrotnie. Oczywiście Manchester United wie, jak zatrzymać Portugalczyka, ale czym innym jest negację planować, a czym innym wprowadzić w życie. Ostatecznie skupienie zbyt wielkiej uwagi na jednym graczu może doprowadzić do katastrofy. Jakkolwiek źle nie grałby wcześniej Real, nie można zapomnieć o potencjale drzemiącym w reszcie zawodników Królewskich. Co może ów potencjał obudzić? Na pewno sporo swobody na boisku.
Na prawej obronie United prawdopodobnie wystąpi Rafael, pytania co do prawej flanki Anglików nasuwają się, gdy myślimy o tym, kto będzie mu partnerować. Istnieje spora szansa, że zawodnik grający przed Rafaelem, będzie miał za zadanie często wracać się do tyłu i skupić się głównie na zadaniach defensywnych. Jedyny problem stanowi to, że Czerwone Diabły nie mają w swoich szeregach kogoś wyspecjalizowanego w takiej, jednak Danny Welbeck powoli staje się „fergusońskim Kuytem” i być może to on zagra dzisiaj w ten sposób. Wiele dyskusji wywołuje też alternatywa związana z Philem Jonesem, który mógłby wystąpić na boku trzyosobowej linii obronnej i schodzić ze środka do prawej strony, aby wspomóc Rafaela. United zagrało w ten sposób kilka tygodni temu przeciw Tottenhamowi i w ostatnim meczu z Evertonem.
Oczywiście największym problemem przy układaniu taktyki pod Ronaldo pozostaje jego ruchliwość. Portugalczyk nominalnie gra na lewej stronie, ale z łatwością może przemieścić się na prawą (stamtąd siał spustoszenie w szykach obronnych Sevilli), czyniąc zarazem plany Fergusona bezwartościowymi.
Daniel Taylor z The Guardian mówiąc o recepcie na stłumienie Ronaldo, rzekł „to jak pytać, co zrobić, żeby wbić w ścianę galaretkę gwoździem”. Dziennikarz zauważa też, że najlepszym sposobem na zatrzymanie Ronaldo będzie raczej krycie tych, którzy kreują mu grę. Borussia Dortmund wywierała nacisk na Xabiego Alonso, przez co atakujący Realu zostali odcięci od dobrych piłek. To chyba całkiem słuszna teoria. Jednym z powodów, dla których Ronaldo strzela w ostatnim czasie tyle bramek, jest to, że ma ku temu wiele szans, ale jeśli spojrzymy na jego efektywność strzelecką, to wypada blado przy Robinie van Persim, czy Rooneyu. Na strzelenie 24 bramek potrzebował aż 126 strzałów, podczas gdy dwójka z Manchesteru strzeliła razem 29 goli po 128 próbach. Odetnij wsparcie – odetniesz bramki. Park Ji-Sung był zawodnikiem, który w ostatnich latach zajmował się tego typu zadaniami, ale pod jego nieobecność tę rolę może przejąć Jones.
Czy Rooney powinien zagrać?
Biorąc pod uwagę to, że Rooney, o ile mógł, grał we wszystkich ważniejszych meczach Manchesteru, dziwnym zachowaniem jest uwzględnianie możliwości pozostawienia go dzisiaj na ławce. W każdym razie taka istnieje. Po pierwsze – Ferguson uwielbia zaskakiwać desygnowaną jedenastką, podkreśla, że prasa nie jest w stanie przewidzieć jego wyborów, a już na pewno nie w rozgrywkach europejskich. Po drugie – mecz z Tottenhamem jest przez wielu uznawany za „plac treningowy" pod Real. W nim to właśnie Rooney usiadł na ławce, chociaż tamta sytuacja była spowodowana także tym, że Anglik wracał po kontuzji. Znowu Manchesterowi zależało wtedy przede wszystkim na przetrwaniu.
Mimo wszystko Rooney nie jest już najlepszym opcją w Manchesterze do gry na szpicy, jest nią Van Persie. Mimo że Holender może grać również na skrzydle, Ferguson go tam nie widzi i preferuje Welbecka. Szkot najprawdopodobniej poszuka też pozycji Kagawie, w związku z czym nie zostaje wiele miejsca dla Rooneya. W obliczu wyżej wymienionych przypuszczeń wizja wystawienia identycznej jedenastki, jak w spotkaniu z Tottenhamem, staje się coraz realniejsza.
Co prawda, zostawienie tak niebezpiecznego i łatwo adaptowalnego do różnych wariantów gry zawodnika na ławce rezerwowych, może się odbić czkawką. Wiele będzie zależeć od podejścia psychicznego United, ale Rooney jest wystarczająco uniwersalny, żeby zagrać jako „defensywny atakujący”, w takim układzie mógłby naciskać na obie flanki rywali i utrudniać życie Alonso. Z drugiej strony, jeśli Ferguson zaryzykuje plan ofensywny, to również byłby bardzo niebezpieczny i w Hiszpanii o tym wiedzą. Niech poświadczą temu słowa wydrukowane na jego temat w Marce: „To piegowaty demon, niczym beczka z prochem gotowa w każdej chwili wysadzić Bernabéu”. Odsuwając wszystkie alegorie na bok, trzeba powiedzieć, że wyjście na boisko bez Rooneya byłoby zagrywką odważną.
Jak United powinno podejść do meczu?
Morale w zespole Mourinho są gorsze niż kiedykolwiek wcześniej. Kiedy większość zespołów przyjeżdża do Madrytu się bronić, Manchester może zechcieć wykorzystać kruchą sytuację Królewskich i starać się rozstrzygnąć dwumecz już na wyjeździe. Problem stanowi to, że Real będąc w tym sezonie słabym, nadal spisuje się dobrze na swoim boisku – na Bernabéu stracili w tym sezonie tylko cztery punkty, niszcząc wiele z przyjezdnych drużyn.
Ostatnim razem, kiedy United grało w Madrycie, Ferguson opowiedział się za bezpieczną grą i wystawił zespół w ustawieniu 4-5-1 z Van Nisterlooyem na szpicy, ale to było dziesięć lat temu. Najlepszym z ostatnich spotkań, które można by porównać do dzisiejszego, jest wyjazd Manchesteru do Monachium w 2010 roku. Grali wtedy z Bayernem i Ferguson postawił na ostrożność, wystawiając Rooneya na ataku (złapał wtedy poważną kontuzję), więc jest szansa, że zrobi tak też w Madrycie. Europejskie klasyki zazwyczaj cechuje czujność w defensywie drużyn przyjezdnych i ofensywne nastawienie gospodarzy. Jednak przeciwko Bayernowi taka taktyka nie przyniosła korzyści, więc Ferguson ma do podjęcia ciekawą decyzję.
Może na nią wpłynąć postawa gospodarzy. Złotą zasadą w grze przeciwko Realowi jest to, aby pod żadnym pozorem nie wystawiać się na jego kontrataki. W rzeczy samej – najlepszym radą dla Fergusona jest chyba pozwolenie rywalom na prowadzenie gry, nikt nie chce widzieć Ronaldo, Özila, czy Alonso, kiedy mają sporo miejsca do ataku, a tak jest właśnie przy kontrach. „Real Madryt ma poważny problem, nie wiedzą co zrobić z piłką, kiedy oddaje im ją przeciwnik” zasugerowała w poniedziałek Marca. W tym wypadku naturalna, europejska obronność, staje się najlepszym sposobem na atak.
Kto zagra na środku obrony?
Odpowiedzią na pytanie, jak wygląda najlepsze zestawienie środka defensywy w Manchesterze United jest: Nemanja Vidić i Rio Ferdinand. W latach 2007-2009 grając razem, pozwolili rywalom na strzelenie zaledwie 73 goli w 114 spotkaniach. Jednakże od jakiegoś czasu nie partnerują sobie zbyt często ze względu na kontuzje jednego bądź drugiego. Powiedzieć „sporadycznie” w zasadzie i tak jest nadużyciem.
Nawet jeśli obaj byliby teraz zdrowi, czy nadal stanowiliby dla Fergusona parę pierwszego wyboru? Jonny Evans gra w tym sezonie na tyle imponująco, że dzisiaj środek obrony w Manchesterze to „Evans i ktoś jeszcze”. Jak na przykład Phil Jones, który zagrał z Evertonem, właśnie obok Evansa. Kogo więc wybrać? Starych wyjadaczy gotowych do jednego ostatniego boju? Czy mężczyzn w formie, młodych, na których można polegać? Nie można zapomnieć, że w czterech spotkaniach w tym sezonie, w których Vidić grał razem Ferdinandem, tylko jednokrotnie zachowane zostało czyste konto – z Wigan. Może i Evans nie cieszy się taką reputacją jak starsi koledzy, ale jest w tym momencie najbardziej godnym zaufania i stałym w grze stoperem United.
Czy United w ogóle powinno robić coś specjalnego?
Pojawiają się też opinie, że Ferguson nie powinien podchodzić do tego meczu z jakimś specjalnym podejściem. Oczywiście z uwagi na to, że United gra w Madrycie, dużo łatwiej jest tak powiedzieć, niż zrobić.
Możliwe, że największym zagrożeniem dla Realu będzie on sam. Presja wywierana na Merengues jest olbrzymia, chce się, żeby nie tylko dzisiaj wygrali, ale zatryumfowali w całych rozgrywkach. Zwycięstwo w Lidze Mistrzów stało się dla nich jedynym wartym uwagi celem, La Decima to madrycka obsesja. Ostatnio Iker Casillas wspomniał: „Jeśli powiedziałbyś mi, że skończymy Ligę z dwudziestopięcio punktową stratą do Barcelony, oczywiście nie byłoby to idealne… Ale jeśli mielibyśmy przy tym wygrać La Decimę, to pisałbym się na to w każdym momencie”. Czy presja będzie zbyt duża? José Mourinho jest ekspertem w radzeniu sobie z takimi rzeczami, ale czy posłuchają go zawodnicy?
Zmartwieniem w Madrycie może też być podejście Pereza, nie do końca wiadomo jak ten czuje się z obecnym stanem Realu, który daleki jest od idealnego. Niezadowolenie zawodników jest tym cięższe, że Mourinho powiedział już w tym sezonie „nie mamy drużyny”, a Sara Carbonero, dziennikarka telewizyjna i partnerka Casillasa, niedawno podała do wiadomości, że trener Królewskich „stracił szatnię”. Przy całym sezonie poświęconym tym dwóm meczom to może być za dużo. Dodatkowo Patrice Evra i Rio Ferdinand mają nadzieje, że ładunek emocjonalny przygniecie Ronaldo. Czy mają rację?
Mimo wszystko należy zakładać, że w United mają plan na Real, tyle że może się okazać, iż nie był on wcale potrzebny.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze