„Spełnia” się życzenie Fergusona
Chciał Cristiano, to ma…
Sir Alex Ferguson jakiś czas temu przyznał, że jego „świątecznym życzeniem” jest ponowne ujrzenie Cristiano Ronaldo na murawie Old Trafford. Święty Mikołaj wywiązał się z zadania, wykonując je nawet przed czasem – Cristiano wystąpi w Manchesterze w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów. Niestety dla menedżera United CR7 nie będzie stanowił o sile jego zespołu, ale Realu Madryt. Zamiast torować, będzie zagradzał Szkotowi drogę do zdobycia trzeciego Pucharu Mistrzów.
Ferguson co prawda żartował wypowiadając życzenie, ale zaznaczył przy tym, że jego treść nie ulega zmianie już od kilku lat. Tym razem Opatrzność zakpiła sobie z niego i na „gwiazdkę" zamiast Cristiano gotowego do jego dyspozycji, dostał Cristiano, na którego będzie musiał znaleźć sposób. Nie będzie to łatwe. Grę Ronaldo w Manchesterze United śmiało można nazwać czymś w rodzaju piłkarskiej iluminacji, świecił jasno i często, świadczy ku temu fakt, że podczas sześcioletniej przygody na Wyspach Brytyjskich strzelił 118 bramek w 292 spotkaniach.
Kolejne spotkanie Realu i United dojdzie do skutku w wyniku losowania fazy pucharowej Ligi Mistrzów w Nyonie. Już dziś wiadomo, że nie zabraknie przepychu, historii i dużej dawki niebezpieczeństwa dla trenerów: José Mourinho i Sir Alexa Fergusona. Rywalizacja na linii Mourinho-Ferguson narodziła się w 2004 roku, kiedy to FC Porto mierzyło się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Manchesterem United. Wówczas w dwuznacznych okolicznościach zatriumfował Portugalczyk. Teraz obaj zrobią wszystko, co leży w ich mocy, aby nie żegnać się z Ligą Mistrzów na tak wczesnym etapie rozgrywek. Obaj trenerzy będą się również borykać z problemami o podobnej naturze. O ile raczej nie mogą narzekać na działanie formacji ofensywnych, o tyle za wszelką cenę będą starać się nie dopuścić do prostych błędów defensywnych. Pojedynek szkoleniowców to tylko jeden z tych, które przyjdzie nam zobaczyć w dwumeczu, należy tutaj wspomnieć o zmaganiach snajperskich między Ronaldo a Rooneyem i Van Persim, czy też szerzej – między liniami defensywnymi i ofensywnymi obu drużyn.
Real ma też pewną przewagę związaną z tym, że w tegorocznych rozgrywkach mierzył się już z zespołem z Anglii, mowa o Manchesterze City. W Hiszpanii udało mu się pokonać Mistrza Anglii 3:2, za to w Manchesterze z trudem dowiózł do końca remis 1:1. Przebieg obu tych meczów będzie stanowić zachętę do ofensywnej gry dla Fergusona, ale nikt nie powinien się spodziewać, iż ten zapomni o wzmocnieniu szyków obronnych. Głównie dlatego, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, po jak prostych błędach jego zespół tracił w tym sezonie bramki. Wie też, że najmniejsza nawet pomyłka podziała jak płachta na byka na Benzemę, Ronaldo, Higuaína, czy Di Maríę. Za to Czerwone Diabły mogą sobie powetować brak podobnych doświadczeń tym, że zmagania w grupie zakończyły na pierwszym miejscu, więc na pewno zostaną należycie docenieni.
Wizyty Królewskich na Old Trafford i Czerwonych Diabłów na Bernabéu zawsze wywołują w pamięci sporo wspomnień, również tych związanych stricte z historią z piłki nożnej. Ci, którym zachce się szukać wróżb sprzyjających Anglikom, poszukają w pamięci półfinału Pucharu Europy z roku 1968, kiedy to Real przegrał, United zaś przeszło dalej, wygrywając potem finał na Wembley. Zwolennicy Mistrza Hiszpanii sięgną zaś do nowszej historii i pomną na pojedynki z 2000, czy 2003 roku, kiedy to Manchester United poskramiali Raúl i Ronaldo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze