Castilla przegrywa z Albacete
Gracze z La Manchy okazali się za mocni
Bramka Davida Ańóna zakończyła imponującą passę sześciu kolejnych wyjazdowych zwycięstw Realu Madryt Castilla. Wychowankowie nie sprostali Albacete, ale utrzymali pozycję lidera. Bezbramkowy remis Lugo sprawił, że podopieczni Alberta Torila ciągle mają nad najgroźniejszym rywalem bezpieczną przewagę.
As pierwszą połowę meczu nazwał jedną z najgorszych w sezonie. Castilla miała wielki problem z utrzymaniem się przy piłce, grała bardzo słabo, bez pomysłu i co najgorsze – bez sytuacji strzeleckich. Spora w tym wina Pedro Mosquery. Pomocnik wrócił do rezerw Realu w glorii nowego kreatora, nowego mózgu drużyny. Już pierwszy mecz pokazał, że Hiszpan nie za bardzo pasuje do układanki Torila. Na plus trzeba zaliczyć na pewno formę naszego bramkarza. Mejías uwijał się jak w ukropie, broniąc kolejne groźne strzały rywala. Golkiper w 18. minucie uratował swoją drużynę, wybijając groźne uderzenie Zurdo. W minucie 26. strzelał Ańón, a w 38. Rocha. Castilla była zupełnie bezradna. Goście próbowali budować jakieś akcje, ale opierały się one praktycznie tylko na poczynaniach Jeségo. Kanaryjczyk sam nie miał szans w walce z całą obroną rywala. Gwizdek kończący pierwszą połowę był prezentem dla królewskich rezerw, które liczyły, że po przerwie uda się uporządkować grę i wreszcie groźnie zaatakować.
Nic z tych rzeczy. Pierwsze minuty drugiej części spotkania to ciągły szturm Albacete. Najpierw na bramkę Mejíasa uderzał Candella, a chwilę później Calle. Strzał tego drugiego wybił co prawda nasz golkiper, ale przy dobitce Ańóna był bez szans. Oficjalna strona klubu twierdzi, że Calle był w momencie oddawania strzału na pozycji spalonej. Nawet jeśli był, niczego to nie zmienia. Castilla straciła bramkę, którą powinna stracić. Alberto Toril chciał gasić pożar, robiąc szybką ofensywną zmianę. Za defensywnego pomocnika Mandiego wszedł napastnik Denis. Później, na kwadrans przed końcem, stopera Ivána zmienił inny napastnik, Joselu. Podopieczni Alberta Torila w drugiej części spotkania wypracowali sobie właściwie dwie niezłe okazje. Jedna była dziełem wszędobylskiego Jeségo, a druga Joselu. W pierwszym przypadku futbolówka nie trafiła w światło bramki, w drugim interweniował golkiper. Swoje okazje miało też Albacete, bardzo aktywny był Ańón, który przy odrobinie szczęścia mógł dziś skompletować hattricka.
Castilla przegrała w pełni zasłużenie, zaprezentowała przeciętny, przewidywalny i strachliwy futbol, zupełnie niegodny lidera. Przed trenerem trudne zadanie. Musi oczyścić głowy piłkarzy, zmotywować ich i wyeliminować błędy. Za tydzień gramy u siebie ze słabym Coruxo. Trudno byłoby wymarzyć sobie lepszego przeciwnika. Nie możemy pozwolić sobie na trzeci mecz bez wygranej.
Albacete Balompié: Miguel Martínez; Castillo, Noguerol, Rocha, Candela; Miguel Núńez, Adriá, David Ańón (Álex Colorado 82'); Sergio Molina (Domenech 83'), Calle (Herreros 92').
Real Madryt Castilla: Mejías; Carvajal, Nacho,Casado, Iván González (Joselu 76'), Álex, Mosquera, Mandi (Denis 57'), Juanfran (Lucas 73'); Jesé, Morata.
Żółte kartki: Albacete – Martínez, Zurdo, Adriá, Ańón; Castilla – Iván, Casado, Mandi, Morata.
Gol:
1:0 Ańón (49').
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze