Advertisement
Menu

Copa America: Tuzin bramek w grupie B

Paragwaj-Wenezuela 3:3, Brazylia-Ekwador 4:2

Wielkie emocje w Salcie
W pierwszym z ostatnich spotkań grupy B jedna z największych rewelacji turnieju, Wenezuela, zmierzyła się z grającą poniżej wysokich oczekiwań reprezentacją Paragwaju. W lepszej sytuacji byli ci pierwsi, mogli liczyć na awans nawet w przypadku porażki. Dużo gorzej wyglądała sytuacja Paragwaju, gdyby bowiem podopieczni Gerardo Martino ponieśli porażkę, pożegnaliby się z turniejem. Wysoka stawka sprawiła, że obie drużyny wspięły się na wyżyny swoich umiejętności, dzięki czemu kibice mogli obejrzeć fantastyczne widowisko, zakończone remisem 3:3.

Mecz niczym u Hitchcocka rozpoczął się mocnym uderzeniem, bowiem już w piątej minucie na prowadzenie wyszli piłkarze Wenezueli. Po fatalnej stracie Paragwajskiego obrońcy piłkę przed polem karnym przejął José Rondón. Piłkarz hiszpańskiej Málagi nie zastanawiał się długo i huknął potężnie, nie dając Justo Villarowi większych szans na udaną interwencję. W tym momencie Paragwajczycy znajdowali się poza ćwierćfinałami i musieli ruszyć do zdecydowanych ataków. Te przyniosły skutek pół godziny później – po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Wenezueli, połączonym z nieporadnością obrońców i bramkarza, do piłki doszedł Alcaraz i uderzeniem z pięciu metrów doprowadził do remisu. Dalszych zmian wyniku, pomimo kilku niegroźnych sytuacji obu stron, w pierwszej połowie już nie było.

Na początku drugich czterdziestu pięciu minut większą determinację zaczęli wykazywać Paragwajczycy, świadomi pewnie faktu, że jedna przypadkowo stracona bramka mogłaby oznaczać dla nich eliminację. Ich poszukiwania gola na wagę prowadzenia zakończyły się sukcesem w 63. minucie za sprawą grającego w Bundeslidze Lucasa Barriosa. Nowo koronowany mistrz Niemiec pokonał w powietrznym pojedynku dwóch obrońców, przyjął piłkę i kopnął nie do obrony. Wenezuelczycy próbowali doprowadzić do remisu, ich starania były jednak niewystarczające, na domiar złego w 84. minucie trzeciego gola zdobyli Paragwajczycy. Po dośrodkowaniu na krótki słupek piłkę głową do siatki skierował Cristian Riveros i wydawało się, że jest już po meczu. Wydawało, piłkarze Césara Faríasa pokazali jednak ogromny charakter. Najpierw w 89. minucie piłkę do siatki skierował Miku, a chwilę później, w ostatniej akcji meczu, głową do remisu doprowadził Perozo. Asystę w tej sytuacji zaliczył…bramkarz Wenezuelczyków, Renny Vega, który pojawił się w polu karnym przy okazji rzutu rożnego. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie i obie drużyny mogły cieszyć się z remisu dającego im awans do kolejnej rundy.

Paragwaj – Wenezuela 3:3 (1:1)
0:1 – 5’, Rondón
1:1 –33’, Alcaraz
2:1 – 62’, Barrios
3:1 – 84’, Riveros
3:2 – 89’, Miku
3:2 – 90’, Perozo



Paragwaj: Villar, Veron, Silva, Alcaraz, Torrres, Vera (Santanam 70’), Riveros, Ortigoza, Estigarribia (Cáceres, 84’), Barrios, Santa Cruz (Valdez, 42’);

Wenezuela: Vega, Rosales, Vizcarrondo, Perozo, Cichero, González (Maldonado, 75’), Di Giorgi, Rincón, Orozco (Miku, 66’), Arismendi (Arango, 63’), Rondón;

Kartki: Valdez 74’, Santana 80’ – Perozo 74’, Maldonado 77’

Brazylia wreszcie wygrywa
W drugim meczu tej grupy, będącym zarazem ostatnim spotkaniem fazy grupowej czterdziestego trzeciego Copa America, Brazylijczycy, którym widmo wczesnego odpadnięcia z turnieju wciąż zaglądało w oczy, zagrali z Ekwadorem. Obie drużyny mogły liczyć na awans w przypadku zwycięstwa, zdecydowanie więcej atutów mieli jednak pięciokrotni mistrzowie świata i to oni, po bramkach Neymara i Pato, zgarnęli komplet punktów. Łatwo jednak nie było, a mecz zakończył się wynikiem 4:2.

Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z przewidywaniami, od frontalnych ataków Brazylii. Te przyniosły owoce w 27. minucie, gdy po wstrzeleniu piłki w pole karne głową gola zdobył Pato. Chwilę później mogło być już 2:0, Robinho trafił jednak w poprzeczkę. Prowadzenie stawiało podopiecznych Mano Menezesa w komfortowej sytuacji, zamiast jednak pójść za ciosem, oddali oni pole, co zemściło się zaledwie dziesięć minut później. W pozornie niegroźnej sytuacji zza pola karnego strzelił grający w Levante Caicedo (niemal przez cały mecz zwany przez komentatora telewizji polskiej „Kacejdo” – Panie Darku, naprawdę, może już czas?) i już po chwili cieszył się z bramki, nieoczekiwanie bowiem fatalny błąd popełnił César, przepuszczając futbolówkę pod sobą. Wprawdzie brazylijski bramkarz po części zrehabilitował się broniąc świetny strzał Arroyo, to jednak głównie przez niego do przerwy na tablicy wyników widniał remis.

Po zmianie stron Canarinhos przypomnieli sobie, że porażka eliminuje ich z dalszej gry i ponownie ruszyli do zdecydowanych ataków. Na efekty nie trzeba było długo czekać i już w 49. minucie gola, po ładnej zespołowej akcji, zdobył dobrze dysponowany tego dnia Neymar. Brazylijczycy ponownie mieli przeciwnika na deskach i ponownie nic z tym faktem nie zrobili. Efekt? Kolejny strzał Caicedo, kolejna pozostawiająca wiele do życzenia interwencja Césara i po raz kolejny wynik remisowy. Widać było, że wciąż mający szanse na awans Ekwadorczycy dadzą z siebie wszystko, od tej chwili strzelali już jednak wyłącznie piłkarze z kraju kawy. W 60. minucie po strzale Neymara ekwadorski bramkarz wypuścił piłkę wprost pod nogi nabiegającego Pato, który w tej sytuacji nie mógł się pomylić, a niedługo później kwestię zwycięstwa rozstrzygnął Neymar, z najbliższej odległości wykańczając podanie Maicona. Swoją bramkę powinien mieć także Robinho, sędzia jednak niesłusznie odgwizdał spalonego i mecz zakończył się wynikiem 4:2.

Zwycięstwo pozwoliło Brazylijczykom zająć w grupie pierwsze miejsce, zdecydowanie dużo lepsze niż sposób, w jaki je osiągnęli. Ekwadorczycy z kolei żegnają się z turniejem, na pewno jednak nie muszą się wstydzić swojego ostatniego występu. Jutro czeka nas dzień przerwy, a w weekend rozpoczną się ćwierćfinały – najpierw w sobotę Kolumbia zagra z Peru, a Argentyna podejmie Urugwaj, w niedzielę natomiast Brazylia spotka się z Paragwajem, a Chile powalczy z największą niespodzianką turnieju, Wenezuelą.

Brazylia – Ekwador 4:2 (1:1)
1:0 – 27’, Pato
1:1 – 37’, Caicedo
2:1 – 49’, Neymar
2:2 – 58’, Caicedo
3:2 – 60’, Pato
4:2 – 71’, Neymar



Brazylia: César, Maicon, Lúcio, Silva, Santos, Leiva, Ramires, Ganso (Elias, 75’), Robinho, Neymar (Lucas, 79’), Pato (Fred, 84’);

Ekwador: Elizaga, Reasco (Achiller, 81’), Araujo, Erazo, Ayoví, Minda, Noboa (Montańo , 89’), Arroyo, Méndez (Mina, 76’), Benítez, Caicedo;

Grupa B
DrużynaMeczeZRPBZBSPunkty
Brazylia3120645
Wenezuela3120435
Paragwaj3030553
Ekwador3012251

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!