Advertisement
Menu
/ marca.com

Real Madryt korzysta z zawodników Mendesa

I na tym nie traci

Drugim najczęściej używanym językiem w szatni Realu Madryt jest portugalski. Do małej grupy Brazylijczyków, którą tworzą Kaká i Marcelo (a niedługo być może i Neymar), należy dodać Cristiano Ronaldo, Ricardo Carvalho, Fábio Coentrão, Pepego, José Mourinho i większą część sztabu technicznego. To właśnie Coentrão jest ostatnim rozdziałem w książce o kontaktach Realu Madryt z Jorge Mendesem, najsławniejszym agentem piłkarskim na świecie. Mendes był człowiekiem, który w ostatnich latach zamykał najważniejsze transfery stołecznego klubu. Reprezentowani przez niego piłkarze może nie należeli do najtańszych, ale szybko udowadniali, że zasługują, aby grać na Santiago Bernabéu. Proces zawsze przebiegał tak samo: do Madrytu sprowadzany był ciekawy zawodnik, na którego momentalnie spadała fala krytyki z powodu wysokiej kwoty transferu, niepotrzebujący dużo czasu na udowodnienie swojej wartości.

Pierwszym piłkarzem Mendesa, który przybył do stolicy Hiszpanii, był Pepe. Portugalczyk wzmocnił zespół w momencie, gdy klub miał wielki problem z obsadą pozycji środkowego obrońcy. Wymagań dyrekcji i kibiców nie spełnili ani Walter Samuel, ani Jonathan Woodgate, za których również trzeba było zapłacić niemałe pieniądze. Właśnie dlatego transfer Pepego za 30 milionów euro z Porto został sceptycznie odebrany przez fanów, ale po kilku meczach i sezonach 28-latek stał się nietykalnym ogniwem madryckiego klubu. Dziś piłkarz jest o krok od podpisania nowej umowy, dzięki której wzrosną jego zarobki.

Przy transferze Cristiano Ronaldo przekroczone zostały natomiast wszelkie bariery. 96 milionów euro za transfer samego piłkarza, który w każdym meczu pokazuje, że ani jeden wydany cent nie był błędem. Do tego należy dodać niesamowite statystyki Portugalczyka (najskuteczniejszy król strzelców w historii Ligi, tegoroczny zdobywca Złotego Buta, autor zwycięskiej bramki w finałowym meczu Pucharu Króla z Barceloną) i pieniądze, które inkasuje klub dzięki jego wizerunkowi. Warto dodać, że nawet ostatnio złożona szalona oferta Manchesteru City nie skłoniła Królewskich do rozpoczęcia negocjacji.

Następnym, który zawitał do Madrytu, był Mourinho. Portugalski szkoleniowiec ma obecnie władzę nad wszystkimi decyzjami sportowymi w klubie i posiada bezgraniczne zaufanie Florentino Péreza. Zarówno trener, jak i cały sztab techniczny mają również wsparcie ze strony kibiców, którzy ze zniecierpliwieniem i nadzieją czekają na następny sezon.

Po przybyciu Mourinho pierwszym transferem Mendesa był Ángel Di María, na którego, podobnie jak na pozostałych, spadła krytyka z powodu wysokiej kwoty transferu (Królewscy zapłacili 36 milionów euro, chociaż później odebrali od Benfiki blisko 6 milionów za Rodrigo). I, podobnie jak poprzednich przypadkach, wystarczyło kilka minut, aby uciszyć krytyków. Argentyńczyk był jednym z najlepszych ofensywnych graczy w poprzednim sezonie i szybko przystosował się do tempa gry w Madrycie. Jego statystyki, wiek i szybki rozwój sprawiły, że wzrosła jego wartość rynkowa i gdyby ewentualnie chciał opuścić Santiago Bernabéu, klub nie tylko mógłby odzyskać wydane na niego pieniądze, ale również sporo zarobić. Mimo wszystko nikt nie rozważa odejścia 23-latka.

Razem z Mourinho przyszedł także Carvalho. Krytyka spowodowana jego wiekiem i ewentualną grą została szybko uciszona w drugiej kolejce ligowej, kiedy to Portugalczyk zdobył zwycięskiego gola z Osasuną. W przeciągu całego sezonu stał się szefem formacji obronnej i nietykalnym elementem pierwszego składu.

Ostatnim transferem Mendesa jest Coentrão. Podobnie jak w poprzednich przypadkach, piłkarz kosztował wiele, a oprócz Królewskich zainteresowanie jego usługami wyrażały inne wielkie kluby, takie jak Barcelona, Chelsea, Inter Mediolan czy Manchester United. Były gracz Benfiki stoi teraz przed wielkim wyzwaniem, musi sprawić, aby ludzie szybko zapomnieli o wydanych na niego pieniądzach, tak jak to zrobili inni zawodnicy, których polecił Mendes.

Real Madryt to jednak nie jedyny klub, w którym najsławniejszy agent FIFA pokazał się z dobrej strony. Reprezentowani przez niego Rafael Márquez i Deco odgrywali swego czasu znaczącą rolę w Barcelonie, podobnie jak Simão Sabrosa w Atlético Madryt.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!