Historyczny Ronaldo dziurawi łódź podwodną
Real wygra w Villarrealu
Rozpieścili nas piłkarze Realu Madryt ostatnimi czasy, ilekroć hasali w gościnnych występach po boiskach La Liga. Trzy gole wbite rywalom z Bilbao, sześć Sewilczykom i sześć klubowiczom Valencii dają całkiem przyjemnie brzmiącą średnią.
W wyjazdowym meczu z Villarrealem - gdy resztki nadziei na zdobycie tytułu mistrza kraju opadły - również po cichu liczyliśmy na goleadę. W końcu obie drużyny wyżej już w tabeli nie podskoczą, stany spadkowe także im nie grożą, dlaczego więc nie zareklamować hiszpańskiego futbolu grą otwartą, znaczoną ofensywnymi fajerwerkami i popisami wirtuozów ataku.
Pierwszy wystrzelił Marcelo pokonując zgrabnym technicznym uderzeniem byłego madridistę Diego Lópeza. Kilka salt radości Marcelka, kilka tanecznych kroków przy linii bocznej z Pepe i Adebayorem, podziękowanie za klasyczną asystę z głębi pola od Kaki. 1:0 dla Los Merengues.
Nie minęło pięć minut, a swoje trzy grosze dołożył Cristiano „w pogoni za rekordami” Ronaldo. Celne i soczyste uderzenie z rzutu wolnego, jakiego dawno w wykonaniu Portugalczyka nie oglądaliśmy. Tym samym według gazety Marca CR7 historyczne osiągnięcie Zarry i Sáncheza wyrównał, według pozostałych liczących się źródeł brakowało jeszcze jeszcze jednej bramki.
Drugą odsłonę spotkania na El Madrigal z przytupem rozpoczęli gospodarze. Marcelo pokazał tym razem gorszą stronę piłkarskiej osobowości dając się ograć w polu karnym i dopuszczając do równoległego linii bramkowej dośrodkowania. Tam już czyhał Cani i podobnie jak w pierwszym meczu obu drużyn w Madrycie pokonał Ikera Casillasa.
Wobec śmiało poczynających sobie gospodarzy Mourinho zdecydował się wprowadzić dwie młode gwiazdy Realu Madryt - Di Marię i Mesuta Özila. Niemiecki pomocnik najpierw z ostrego kąta trafił w bramkarza rywali, kilka minut później Diego Lópeza pokonał, na przeszkodzie stanął jednak sędzia gwiżdżący, niesłusznie, pozycję spaloną.
Ostatnią torpedę wieczoru odpalił w żółtą łódź podwodną Cristiano Ronaldo. 38 (39 ?) gol portugalskiego fenomenu w tym sezonie ligowym, po pięknym uderzeniu z rzutu wolnego, uderzenie godne historycznego momentu, którego był dzisiaj świadkiem stadion Villarrealu wraz ze zgromadzonymi na nim kibicami.
Real Madryt wraca z tarczą z kolejnego bardzo trudnego wyjazdu. I chociaż losów tytułu mistrzowskiego nic już nie odwróci, cieszy ambitna postawa po sam koniec rozgrywek, kolejne, piękne gole Cristiano Ronaldo w walce o rekordy, pichichi i Złotego Buta oraz 95 bramek po stronie strzelonych przez Los Merengues w tym sezonie. Za tydzień żegnamy się meczem w Madrycie z Almeríą.
Bramki: 0:1 Marcelo 17. min. (asysta Kaki), 0:2 Ronaldo 22. min. (rzut wolny). 1:2 Cani 50. min. 1:3 Ronaldo 90. min. (rzut wolny)
Villarreal CF: Diego López; Mario, Mateo Musacchio, Marchena (Ż), Capdevila (Ż); Bruno Soriano (Ż), Marcos Senna, Borja Valero (Ż), Cani (Ż) (69' Cazorla); Marco Ruben, Rossi
Ławka rezerwowych: Carlos, Cicinho, Catala, Oriol, Cazorla, Matilla, Nilmar
Real Madryt: Casillas; Sergio Ramos, Pepe, Carvalho, Arbeloa; Granero (Albiol 88'), Xabi Alonso (Ż), Marcelo; Kaká (70' Özil), Cristiano Ronaldo, Benzema (Di María 64').
Ławka rezerwowych: Dudek, Albiol, Garay, Özil, Di María, Adebayor, Higuaín.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze