Niech rozum nie śpi, niech nie budzą się demony
Wtorek, 20.45
Lyon. Te cztery litery źle się kojarzą kibicom Realu Madryt. Żadna inna drużyna nie napsuła nam tyle krwi w ostatnich latach. W każdym razie na pewno nie w europejskich pucharach. A jednak los chciał, byśmy znów starli się z tym właśnie klubem. Nasi piłkarze pewnie śpią właśnie w jednym z lyońskich hoteli, czekając na mecz, który może przesądzić o awansie Los Merengues do ćwierćfinału. Oby dobrze się wyspali.
Oczywiście mamy jeszcze do dyspozycji rewanż na własnym stadionie, problem tkwi jednakże w tym, iż na Stade Gerland regularnie zbieramy baty. Najgorzej było we wrześniu 2005 roku, kiedy to gospodarze wbili nam aż trzy gole – sztuki tej dokonali John Carew, Juninho Pernambucano i Sylvain Wiltord. Taki wynik w dzisiejszym spotkaniu na dziewięćdziesiąt dziewięć procent oznaczałby koniec marzeń o awansie. Dokładnie rok później było już „tylko” 2:0, a do siatki trafili Fred i Tiago. Wreszcie w lutym 2010 roku, w rewanżowym meczu 1/8 finału Ikera Casillasa pokonał Jean II Makoun.
Żadnego z tej szóstki nie ma już w Lyonie. Carew gra w Stoke City F.C., Juninho w katarskiej Al-Gharafie, Wiltord strzela gole dla FC Metz, Fred dla Fluminense FC, Tiago gra w Atlético, Makoun zaś – w Aston Villi. Nie znaczy to bynajmniej, że Claude Puel nie ma kim straszyć bramkarzy rywali. Oj, ma.
Dwaj najlepsi w tym sezonie napastnicy OL to Bafétimbi Gomis i Lisandro López. Ten drugi jednak, zdobywca dwóch goli w fazie grupowej (ten drugi był zarazem trzechsetnym golem Olympique’u w europejskich pucharach), zmaga się obecnie z kontuzją. Jest oczywiście coś niegodziwego w uznawaniu kontuzji jakiegokolwiek piłkarza za dobrą wiadomość, niemniej jednak dla obrony Królewskich to jest dobra wiadomość, gdyż 28-letni Argentyńczyk to nieprzeciętnej klasy napastnik. Trudno jednak orzec, czy Bafétimbi Gomis jest lepszy czy gorszy. Jest po prostu innym piłkarzem, ale na pewno nie można stwierdzić, że wyraźnie ustępuje Lópezowi skutecznością. Trzecim pod tym względem napastnikiem Lyonu jest jego rówieśnik, również reprezentant Francji, Jimmy Briand.
Inna sprawa, że w szeregu rozpoczynającym się 3:0, 2:0, 1:0 następny element winien mieć postać 0:0. Ale w kontekście rewanżu byłby to raczej kiepski wynik, oznaczałby bowiem, że każdy bramkowy remis da awans Francuzom. Bardziej urządzałoby nas 1:1, 2:2 i tak dalej.
Jeśli zaś nie strzeli nam gola ani Gomis, ani Briand, kto inny mógłby to zrobić?
Spośród pomocników najbardziej bramkostrzelnym graczem w kadrze Puela jest Brazylijczyk Michel Bastos, zawodnik mogący z równym powodzeniem występować jako lewy obrońca, mający na koncie cztery bramki w lidze i trzy w Champions League; podkreślmy w tym miejscu, że jeśli Bastos zarobi żółtą kartkę, nie będzie mógł zagrać w rewanżu. Innym zawodnikiem groźnym pod bramką rywala i pewnym występu we wtorkowym meczu jest dwudziestoletni Bośniak Miralem Pjanić, jeden z najbardziej utalentowanych zawodników Ligue 1. Już niebawem kluby takie jak Real Madryt, Barcelona, Chelsea i Manchester United (a pewnie i City) stoczą o niego zaciętą walkę.
Kim Källström i Yoann Gourcuff także mają duże szansę na miejsce w pierwszej jedenastce, ci jednak prędzej zaliczą asystę niż strzelą gola. W ostatecznym rozrachunku nie czyni ich to wszakże mniej niebezpiecznymi. Spośród obrońców z kolei zdecydowanie największym zaufaniem trenera cieszą się Anthony Réveillère i wypożyczony z Dynama Kijów Senegalczyk Pape Diakhaté. Jeśli zaś dla kogoś swoistą atrakcją jest oglądanie gry zawodników polskiego pochodzenia, to przykro mi – młody Timothée Kolodziejczak nie znalazł się w kadrze na ten mecz.
Mówiąc, że czeka nas trudny mecz, z pewnością nie dokonam odkrycia na miarę nagrody Nobla, wierzę jednak w José Mourinho i jego piłkarzy, wierzę, że nasz szkoleniowiec pomoże swoim piłkarzom zagrać rozsądnie i inteligentnie. Mourinho ma zresztą pewne doświadczenie z Lyonem, w sezonie 2003/2004 wyeliminował go w ćwierćfinale, mając zresztą wówczas w składzie Ricardo Carvalho. Pokonywali Lyon także Kaká i Cristiano Ronaldo. No i oczywiście mamy w składzie Karima Benzemę, który w barwach OL czterokrotnie zdobył mistrzostwo Francji. To bodaj największa zagadka, jeśli chodzi o wyjściową jedenastkę Los Blancos: czy Mourinho postawi na Benzemę, nagradzając go za gola strzelonego Levante, czy może jednak wybierze Adebayora?
Dla hiszpańskich drużyn Olympique Lyon z reguły nie stanowił wielkiej przeszkody. Barcelona z sześciu meczów wygrała cztery, a dwa zremisowała. Valencia wygrała oba spotkania. Jedynie Real Sociedad w 1/8 finału Ligi Mistrzów poniósł dwie porażki po 0:1. Najwyższy czas, aby słowo „Lyon” także i nam kojarzyło się pozytywnie. I najwyższy czas, aby 1/8 finału przestała być demonem targającym najlepszym klubem XX wieku.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze