Zwycięstwo po trójkach Miroticia
Assignia Manresa – Real Madryt 61:62
Łatwo nie było, choć powinno. Real Madryt okazał się być lepszy od Manresy jedynie jednym punktem (61:62), większość meczu będąc na poziomie drużyny z dołu tabeli. Oprócz wygranej, cieszy debiut Mirzy Begicia.
Mecz z outsiderem ligi. Assignia Manresa, mimo iż grała przed własną publiką, przestraszyła się Realu Madryt. Stawiała przede wszystkim na obronę, lecz nie starczyło ani determinacji, ani umiejętności, aby powstrzymać, świetnego w pierwszych akcjach, Antego Tomicia i spółkę. W ataku gospodarze nie grali zbyt odważnie, jakby cały czas asekurując tyły, przed ewentualną szybką kontrą rywali.
Do tego wszystkiego doszły przewinienia, drobne błędy. Mimo tak pesymistycznego opisu, wynik po pierwszej kwarcie nie wyglądał dla nich najgorzej – 13:19. Dość szybko doszli do wniosku, że jeśli już szkodzić faworyzowanemu rywalowi, to tylko celnymi rzutami z dystansu. Stąd tylko trzypunktowa strata po upływie kilku minut (19:22).
Podczas drugich dziesięciu minut były jednak ciekawsze rzeczy, niż oglądanie trójek. Na parkiecie pojawił się, wysoki na 218 centymetrów, Mirza Begić. Nowa twarz w zespole koszykarskim już w pierwszej akcji zdobył punkty, lecz nie było czasu na świętowanie jego premierowych minut w ACB – Madryt chwilę później stracił prowadzenie (31:29).
Tym razem problemy były zlokalizowane przede wszystkim w ofensywie. Brak udanych akcji, brak punktów, brak prowadzenia. Assignia Manresa zyskała dzięki temu wiatr w żagle (36:30).
Trzymali to prowadzenie dzielnie. Oddali tylko na chwilkę, zaraz po przerwie, następnie zaliczając kilka minut z dodatnim bilansem punktowym. Gdy Real Madryt po raz kolejny z rzędu zaliczał stratę, popełniając faul w ataku, Ettore Messina mógł im odpowiedzieć tylko i wyłącznie klasycznym facepalmem. Podopieczni Włocha sami stwarzali przeciwnikom warunki ku takiemu, a nie innemu rezultatowi.
Czwarta kwarta zaczęła się podobnie jak poprzednia – odzyskaniem prowadzenia przez madrycki zespół. Z czasem Manresa zabrała, co jej, zmuszając Królewskich do walki o wygraną. Trójkę upolował Nikola Mirotić, wkrótce zyskując odpowiedź ze strony Rogera Grimau (59:59). Młody madridista przymierzył więc raz jeszcze, tym razem przesądzając o sukcesie swojej drużyny (61:62). Po raz kolejny jego postawa okazała się być decydującą.
61 – Assignia Manresa (13+23+12+13): San Miguel (7), Grimau (13), Montańez (13), Majstorović (-), Slokar (18) – López (-), Llorca (2), Oriola (-), Lewis (8), Hernández (-).
62 – Real Madryt (19+11+18+14): Prigioni (5), Llull (1), Suárez (7), Reyes (6), Tomić (7) – Fischer (8), Tucker (10), Mirotić (10), Veličković (-), Rodríguez (6), Begić (2), Vidal (-).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze