Amerykanie mistrzami świata w koszykówce!
<i>Madridistas</i> poza podium
Bez niespodzianki. Zespół, ogrywający każdego przeciwnika, spotkanego na drodze, nie zląkł się także gospodarzy turnieju, niesionych dopingiem miejscowych kibiców. Po szesnastu latach przerwy, po prymat najlepszej reprezentacji na świecie wreszcie sięgnął zespół amerykański.
Choć w składzie nowych mistrzów zabrakło największych gwiazd ligi NBA, znalazły się w nim nazwiska znane kibicom koszykówki. Nazwiska te, choć określane mianem „drugiego garnituru USA”, potwierdziły dominację basketu amerykańskiego nad europejskim (81:64).
Turcja, jak dotąd również przedzierająca się przez trudy tych zawodów bez potknięcia, awansowała do finału kosztem Serbii Novicy Veličkovicia. Gracz Realu Madryt mógł zostać bohaterem narodowym, gdy na sekundy przed końcem jego punkty wyprowadziły zespół na prowadzenie. Niestety dla niego i jego rodaków, na pół sekundy przed końcem, prostym lay upem, do walki o złoto gospodarzy wprowadził były madridista, Kerem Tunçeri.
W decydującym meczu Turcy starali się uprzykrzyć grę faworyzowanym rywalom poprzez defensywę, co chwilami dobrze się sprawdzało. Cały wysiłek wydał się być jednak pozbawionym sensu, kiedy tak znakomicie radził sobie Kevin Durant. Rzucający średnio 22,8 punktu na mecz gracz Oklahoma City Thunder zasłużenie został najbardziej wartościowym zawodnikiem turnieju. Zachwycał od jego początku do końca.
Szczegóły meczu
Novica bez medalu
Po wspomnianym, pechowym półfinale z Turcją, Serbom pozostała walka o brąz z Litwinami, wyeliminowanymi przez Amerykanów.
Koszykarze z Bałkanów okazali się bezsilni w starciu z, rewelacyjnym tego dnia, Linasem Kleizą. Zdobył on trzydzieści trzy punkty, na które Serbii ciężko było odpowiedzieć (88:99). Najaktywniejszy, co cieszy, był koszykarz Los Blancos, Novica Veličković. Zagrał najdłużej, zdobył najwięcej punktów (18) i pozostawił dobre wrażenie.
Szczegóły meczu
Pablo piąty, Hiszpanie przegrani
Choć rywalizacja o piątą lokatę Argentyny z La Roją zapowiadała się na niezwykle interesującą, obie drużyny rozwiały te nadzieje już na początku. Albicelestes kompletnie zdominowali byłych mistrzów świata, w pewnym momencie prowadząc nawet dwudziestoma pięcioma punktami (59:34)!
Nawet taka przewaga nie straszna Hiszpanom. Rudy Fernández, wspomagany przez Sergio Llulla, Felipe Reyesa i Fernanda San Emeteria, urządzili przeciwnikom mały pokaz znaczenia słowa remontada, doprowadzając do zniwelowania strat do jednego punktu (60:61). Wtedy dopiero mecz rozpoczął się na dobre.
W końcówce zabrakło skuteczności, którą miał Pablo Prigioni, na piętnaście sekund przed końcem zaliczający celną trójkę, przesądzającą o zwycięstwie Argentyny (86:81). Rozgrywający Realu Madryt zdobył łącznie 17 punktów, 5 zbiórek i 7 asyst. Żaden z Hiszpanów nawet nie zbliżył się do jego wyniku.
Szczegóły meczu
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze