Urban: Wciąż pamiętam tego hat-tricka na Bernabéu
Wywiad z bohaterem Osasuny sprzed 20 laty
"Jedna w styczniu, dwie w lutym, trzy Stuttgartowi, cztery Madrytowi". Pamięta pan tę piosenkę?
(Śmiech). Oczywiście, że tak. Przez dłuższy czas była śpiewana przez kibiców na El Sadar. Z tym tematem wiązało się wiele żartów. Dla takiej drużyny jak Osasuna zwycięstwo na Bernabéu aż 4:0 jest czymś bardzo rzadkim i wielkim. Minęło już 20 lat.
Mógłby pan nam trochę przybliżyć to spotkanie?
Szczerze mówiąc, był to mój pierwszy i zarazem ostatni hat-trick. W Polsce zawsze grałem na pozycji lewoskrzydłowego, ale i tak udało mi się zdobyć prawie 80 bramek. Osasuna sprowadziła mnie z kolei, abym był wysuniętym napastnikiem, ponieważ na lewej stronie był Martín Domínguez. I zdobyłem prawie 50 bramek. Teraz uważam, że te trzy bramki na Bernabéu były dla mnie swego rodzaju nagrodą za całą karierę, ponieważ miałem wówczas 29 lat.
Jak wyglądał ten mecz?
Piłkarz, który na przestrzeni całej swojej kariery rozgrywa setki meczów, zapamiętuje tylko kilka z nich. I właśnie to spotkanie zapamiętam na zawsze. Byliśmy naprawdę ambitną drużyną, która po prostu w siebie wierzyła. Myślę, że właśnie te cechy prezentuje ta obecna Osasuna.
Ale 4:0 na Bernabéu?
Kibice Realu Madryt są naprawdę inteligentni. Z boiska schodziliśmy pośród wielkich braw. Następnie pojawiły się białe chusteczki i okrzyki przeciwko prezesowi Mendozie. Z Ronaldinho było podobnie, prawda? Jego również nagrodzili brawami. Gdy oglądam to wszystko, zdaję sobie sprawę, co to dla nas znaczyło.
Pamięta pan każdą z tych bramek?
Muszę przyznać, że gdy goszczę kogoś w domu, to puszczanie nagrań wideo z tego meczu jest swego rodzaju atrakcją. Każda z bramek była inna. Pierwsza padła po rzucie rożnym po strzale głową. Piłka odbiła mi się trochę od ramienia. Druga była naprawdę ładna - strzał z 35 metrów. Dosyć często zdobywałem takie bramki w Polsce. Prasa pisała, że piłka leciała z prędkością 95 km/h. Trzecia natomiast wymagała dużych umiejętności technicznych. Dobre przyjęcie i strzał po długim słupku. Na koniec dołożyłem asystę przy czwartej bramce. To był najlepszy mecz w mojej karierze, a także najlepsze spotkanie w wykonaniu tamtej Osasuny.
Wziął pan na pamiątkę piłkę z tego spotkania?
Wtedy nie było jeszcze takiego zwyczaju. Jednak po spotkaniu telefon cały czas się urywał. Gratulacje, zainteresowanie mediów. Do mojego domu przychodzili nawet kibice, którzy chcieli mnie uściskać. Jeden z fanów przesłał mi książkę, w której zebrał wszystkie wycinki z gazet dotyczące mojego hat-tricka. Zebrało się ponad sto stron.
Czym się pan teraz zajmuje?
Odpoczywam. Czekam na szansę powrotu na stanowisko trenera, po tym jak trzy sezony spędziłem w Legii Warszawa, z którą wygrałem Puchar i Superpuchar. Mistrzostwo dwa razy nam uciekło.
Pański syn zagra kiedyś w Osasunie?
Czasami ma dość tych wszystkich porównań. Stara się i najważniejsze jest to, że dobrze mu idzie. Piotrek gra teraz w Tercera División w Ardoy. Ma 23 lata. Chciałbym niedługo wrócić do Hiszpanii.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze