Ayoba Mundialeiro! - dzień 14.
<i>Arrivederci</i> Rigobert, <i>Arrivederci</i> Fabio
Squadra Azzurra 2:3 Repre
Na Słowacji karnawał, wystrzały słychać aż tutaj, po północnej stronie sądeckich Beskidów, w końcu Repre osiągnęła historyczny sukces awansując w pierwszym mundialowym występie do fazy pucharowej. I to bijąc Mistrzów Świata. Po pierwszych dwóch spotkaniach janosikowe zbóje grały tak, że zęby bolały, teraz są sprawcą największej niespodzianki tych Mistrzostw.
Włochom wylicza się wszystko, podobno możliwe jest nawet wytoczenie procesu reprezentacji. Powyliczajmy i my:
- 3 - tyle goli stracili Włosi po trzech pierwszych celnych strzałach rywali na ich bramkę w tych Mistrzostwach.
- 3 - tyle goli w jednym meczu Włosi stracili ostatnio w finale MŚ w Meksyku przed czterdziestoma laty. Grali z Brazylią (przegrali 1:4).
- 5 - tyle goli stracili Włosi na Mundialu w Afryce.
- 6 - tyle celnych strzałów oddali rywale na włoską bramkę.
To dramat dla środkowych obrońców, pary Cannavaro - Chiellini. Dramat dla całej włoskiej linii obrony, która cztery lata temu uchodziła za najszczelniejszą na świecie. Dramat dla całej drużyny, miernej nazwiskami i jakością.
Tak słabych Włochów nie pamiętam, na pierwszym świadomie oglądanym Mundialu zremisowali wprawdzie w meczu otwarcia z Bułgarią i bez słowa sprzeciwu odpadli w 1/8 finału z Francją ale jeden Alessandro Altobelii strzelił tam tyle goli, co w RPA wszyscy napastnicy razem wzięci.
Warto dodać, że Włosi to jedyna drużyna turnieju, która nie wygrała jeszcze meczu w tym roku. Ostatni raz Squadra pokonała rywala w listopadzie 2009. Było 1:0 ze Szwecją.
Guarani 0:0 All Whites
Sympatycznie oglądało się występy anonimowych w większości piłkarzy z Antypodów, chociaż to przecież jedna z najsłabszych drużyn turnieju. Ale meczu nie przegrali, Włochów wyprzedzili i mogą wracać na piękną wyspę z wysoko podniesionymi głowami. Rodacy wielkiego Jonaha Lomu nie zawiedli.
Guarani zagrali najsłabszy mecz na turnieju, teraz trafiają na wszędobylskich, zamęczających przeciwnika nieustannym bieganiem, precyzyjnych Japończyków. Przy zademonstrowanej w spotkaniach z Włochami i Słowakami konsekwencji w grze powinni sobie poradzić z podopiecznymi Okady. Jeżeli o niej zapomną, podzielą los Duńczyków.
Danish Dynamite 1:3 Samurai Blue
Sposób, w jaki Japończycy ograli rywala zasługuje na uznanie. Do czasu dwóch chirurgicznie precyzyjnych uderzeń z rzutów wolnych (ostatni raz dwa gole z bezpośrednich rzutów wolnych w jednym meczu padły na Mundialu w 1974 roku w meczu Jugosławii z Zairem), to Duńczycy prowadzili grę. Bramki zmieniły obraz meczu, posiadanie piłki, ruchliwość i zdyscyplinowana gra obronna Samurai Blue sprawiły że piłkarze Olsena wyglądali z czasem coraz bezradniej.
W 1/8 finału Rommedahl i Jørgensen zagraliby swoje setne mecze w kadrze. Jubileusz trzeba będzie zorganizować towarzysko i na zakończenie ich reprezentacyjnej kariery, podobnie jak w przypadku Grønkjćra i Tomassona. Gang Olsena nie odpalił jednak duńskiego dynamitu.
Oranje 2:1 Nieposkromione Lwy
Wbrew obawom mogliśmy zobaczyć całkiem ciekawy mecz, w którym obie drużyny postarały się o otwartą grę i kilka ofensywnych wystrzałów, na przykład podanie Van der Vaarta do Van Persiego przy pierwszej bramce, czy dalekie zagranie Sneijdera do Robbena i akcja rezerwowego przy bramce drugiej.
Pożegnaliśmy Rigoberta Songa, wieloletniego kapitana Nieposkromionych Lwów. Na Mundialu debiutował w 1994 roku. Miał wtedy 17 lat, został najmłodszym uczestnikiem Mundialu wyrzuconym z meczu z czerwoną kartką. Jego partnerem z drużyny był pamiętany do dziś Roger Milla, wtedy czterdziestodwuletni zawodnik. Tak wielka różnica wieku to również nadal aktualny mundialowy rekord. Wczoraj Rigobert Song zagrał w kadrze po raz 137 (rekord tym razem "tylko" afrykański").
Grał Merengue:
Holandia - Kamerun 2:1 | |
Minuty | 73 |
Gole | 0 |
Strzały | 3 |
Asysty | 1 |
Podania kluczowe | 2 |
Odbiory | 3 |
Straty | 4 |
Faulował | 1 |
Faulowany | 3 |
Kartki | żółta |
Bilardowa asysta do Van Persiego, klasyczne zagranie "w uliczkę" i ogólnie lepsza postawa niż w ostatnim meczu. Głupio sprokurowany karny zaniża ocenę.
Wpadka dnia: A raczej dwóch ostatnich lat - włoska drużyna na czele z trenerem, który bał się zagrać bardziej ofensywnie przez cały turniej za wyjątkiem ostatnich minut meczu ze Słowacją.
Wuwuzele trąbią: Ciao Cannvaro. ciao Capitano, powinien śpiewać w wiadomej reklamie włoski szansonista. Wielki Canna, najlepszy środkowy obrońca ostatnich 20 lat kończy reprezentacyjną karierę, a ligę włoską zamienia na Katar. W pierwszym meczu z Paragwajem po jego błędzie padła bramka. W drugim meczu z Nową Zelandią po jego błędzie padła bramka. Wczoraj cała włoska defensywa spisała się tragicznie. Czas na Ciebie, Fabio.
Gdy oglądałem treningi Cannavaro w barwach Realu, w wakacje 2008 roku na obozie przygotowawczym w austriackim Irdning, uderzyła mnie duma, pewność siebie i dostojność włoskiego obrońcy. Płynęły z każdego ruchu, każdego kroku, spojrzenia, gestu. Obojętnie czy maszerował, czy truchtał (wracał wtedy do zajęć po kontuzji), czy z uśmiechem rozdawał autografy. Ujmując rzecz krótko - Fabio miał w sobie Majestat. I najlepiej takim go zapamiętać.
Zawodnik dnia: Keisuke Honda
Dania - Japonia 1:3 | |
Minuty | 96 |
Gole | 1 |
Strzały | 3 |
Asysty | 1 |
Podania kluczowe | 2 |
Odbiory | 1 |
Straty | 12 |
Faulował | 2 |
Faulowany | 7 |
Kartki | - |
Kluczowy zawodnik dla zwycięstwa Japonii nad Danią. Piękne uderzenie z rzutu wolnego, błyskotliwa akcja i asysta pod koniec meczu. Tuż za nim znalazł się Robert Vittek, którego dwa gole rozbiły Włochów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze