MŚ: Czy Duński Dynamit eksploduje?

Kamerun – Dania

W spotkaniu z Japonią Nieposkromione Lwy zaryczały najwyżej dwa razy. Emocji było tyle, co kot napłakał, a nagranie z meczu mogłoby posłużyć jako skuteczny środek na bezsenność. Ciężko wyróżnić kogokolwiek z ekipy Paula Le Guena, który też nie pomógł, podejmując kilka dziwnych decyzji personalnych. Kolejny powód do narzekania dał swoim krytykom, w tym Rogerowi Milli, Samuel Eto’o. Nie zanosi się na to, by odmłodzeni Kameruńczycy mieli pomieszać szyki faworytom grupy E, Danii i Holandii. Dzisiejszy mecz to dla Les Lions Indomptables ostatni dzwonek.

Duńczycy też najchętniej całkowicie wyrugowaliby ze swojej pamięci pierwszą kolejkę mundialu. Bardziej niż z klasą sportową Holendrów przegrali z własną nieporadnością. Chociaż powiedzieć, że nie zasłużyli na porażkę, to znaczące nadużycie. Zdaje się, że Morten Olsen nie podpalił nawet lontu Duńskiego Dynamitu. Nie wystrzeliła bowiem żadna z indywidualności, których tam nie brakuje. Do starcia z Kamerunem wciąż jednak to oni startują z pozycji faworyta. Linia obrony, mimo kilku wpadek, prezentuje się dość solidnie, a dostępu do bramki strzeże Thomas Sørensen. Najbardziej w gwiazdy światowego formatu obfituje formacja ataku duńskiej ekipy. Inna sprawa, że są to gwiazdy albo wschodzące, albo znikające. Nicklas Bendtner, Jon Dahl Tomasson, Dennis Rommedahl, Søren Larsen czy Jesper Grønkjćr nie są w ciemię bici i strzelać potrafią.

Jakie oblicza Kamerunu i Danii zobaczymy dzisiaj? Oby inne niż ostatnio. I jedni, i drudzy nie raz udowadniali, że potrafią tworzyć widowisko odpowiednie dla kibica spragnionego pięknej piłki.

Loftus Versfeld Stadium, godzina 20.30, Pretoria