Laporta jedno, Rosell drugie...
A we wszystko wplątany Real Madryt
Zbliżają się wybory w Barcelonie, więc walka o fotel nowego prezesa wkracza w decydującą fazę. Obecny prezes Blaugrany, Joan Laporta, i główny faworyt do zwycięstwa w wyborach, Sandro Rosell, delikatnie mówiąc nie za bardzo się lubią, więc zaczęli wojnę podjazdową. Nie byłoby w niej nic interesującego dla madridistas, gdyby nie fakt, że Laporta po raz kolejny nie oparł się pokusie i wtrącił kilku swoich zdań na temat Realu Madryt.
Wszystko zaczęło się kilka dni temu, po prezentacji Davida Villi, kiedy Rosell wyraził swoje zdziwienie tak szybkim zakontraktowaniem piłkarza Valencii, twierdząc, że Laporta nie tylko chce zostawić prezent kibicom na koniec kadencji, ale także przekonać ich pośrednio do odrzucenia kandydatury Rosella. Odpowiedź Laporty nadeszła na początku tego tygodnia. - Alexandre Rosell powiedział z nieodpowiedzialnością i demagogią, że zbytnio spieszyliśmy się z transferem Villi nie mając żadnego konkurenta. Jednak dwa tygodnie przed sformalizowaniem porozumienia Real Madryt był zainteresowany tym transferem, wiem to z pewnego źródła - powiedział prezes Barcelony, dodając oczywiście swoją opinię na temat transferu Mourinho do Realu Madryt. - Wiem, że dobrze mu było w Barcelonie i w pewnym momencie był za Barceloną. To normalne. Co więcej, sądzę, że jego syn nadal kibicuje Barcelonie.
Mourinho na te słowa odpowiedział w wywiadzie dla dziennika As. - Mój syn nie jest kibicem Barcelony. Jest kibicem swojego ojca i wie, kto go szanuje i wspiera. Nie może być kibicem klubu, który przez 90 minut obrażał jego ojca.
Z kolei odpowiedź Sandro Rosella nadeszła wczoraj na gali tygodnika Don Balón. Kandydat na prezesa Barcelony stwierdził krótko, że "Real nie chciał Villi, oni chcą Silvę". Rosell również wypowiedział się na temat nowego trenera Realu Madryt, ale w innym tonie niż Laporta. - Jego transfer jest dobry dla ligi hiszpańskiej, ponieważ wzmocni rywalizację, ale Barcelona wciąż będzie wygrywała. Mimo wszystko najlepszym trenerem na świecie jest Guardiola.
Jak widać, Laporta bardzo szybko dostał odpowiedzi od atakowanych osób, więc wczoraj znowu zabrał głos. Najpierw skupił się na Rosellu. - Presja ze strony reprezentantów Realu była przede wszystkim w ostatnim tygodniu. Prezes Llorente i piłkarz nie chcieli wchodzić w takie rozmowy, jak rok temu, więc mogliśmy kupić Villę. Nie chciałem krytykować zachowania Realu, ponieważ Villa to świetny piłkarz, a oni właśnie takich chcą, odpowiadałem tylko na słowa Rosella - skomentował prezes Barcelony.
- Co do Mourinho, to wielki trener. Kiedy był w Barcelonie, był culé i chciał pewnego dnia trenować Blaugranę. Miał swój moment, ale wtedy większość zarządu postawiła na Guardiolę - dodał Laporta. Poza tym prezes Barcelony prosił Rosella o wyjaśnienie problemów w Brazylii i stwierdził, że ten kandydat może zniszczyć klub.
Jak widać Laporta i Rosell się nie oszczędzają, a do wyborów zostaje coraz mniej czasu (13 czerwca). Nam pozostaje tylko mieć nadzieję, że Laporta i Rosell skupią się na Barcelonie i swoim podwórku, a Real Madryt i Mourinho zostawią w spokoju, bo o ile działacze Królewskich z powodu szacunku i spokoju na temat tych kłótni i pogłosek się nie wypowiadają, to Portugalczyk raczej nie odpuści. A Laporcie w ostatnich dniach jego prezesury źle przecież nie życzymy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze