Błąd Péreza w sprawie Robbena i Sneijdera?
Felieton Didaca Peyreta
Didac Peyret jest dziennikarzem ESPN.
-----------------
Florentino Pérez zmienił filozofię działania. Podczas jego pierwszego podejścia do stanowiska el presidente Realu Madryt, zespół budowany był w zgodzie z hasłem Zidanes y Pavones. Innymi słowy, miał opierać się na wielkich światowych gwiazdach w typie Zinedine'a Zidane'a i produktach własnej szkółki w typie Francisco Pavona. Problem polegał na braku zawodników pomiędzy dwiema wyżej wymienionymi grupami, którzy zapewniliby drużynie odpowiednią równowagę.
Ubiegłego lata Florentino Pérez zaproponował inny pomysł - budowę zespołu w oparciu o wielkie gwiazdy piłki światowej i piłki hiszpańskiej. Przybyli Ronaldo, Kaká i Benzema oraz Alonso, Arbeloa i Albiol. To spora zmiana w stosunku do polityki z lat ubiegłych, oba sposoby mają jednak cechę wspólną - wymagają sprzedania potencjalnie ważnych zawodników w celu stworzenia miejsca nowym nabytkom.
W pierwszym okresie galaktycznym odeszli między innymi Claude Makélélé, Fernando Morientes, Pedro Munitis i Samuel Eto'o. Pieniądze za sprzedaż tego ostatniego przeznaczono na zakup Michaela Owena. Anglik po roku wrócił na Wyspy, Kameruńczyk stał się jednym z symboli odnowy Barcelony.
Tym razem Florentino Péreza i Jorge Valdano nie przekonali dwaj Holendrzy, Arjen Robben i Wesley Sneijder, chociaż Manuel Pellegrinii chciał, aby obaj piłkarze zostali w Madrycie.
Robben przybywał do Madrytu z dość niejasną reputacją i trzeba przyznać, że spełnił wszystkie pokrywane w nim nadzieje - i te dobre, i te złe. Znany był jako piekielnie szybki i obdarzony technicznie piłkarz. Stadion Realu wielokrotnie otrzymywał tego dowody. Holender znany był także ze skłonności do popadania w kontuzje. Opuścił wiele ważnych dla zespołu spotkań. Miał ponadto niełatwy charakter - lubił być stawiany jako ten, który wiedzie zespół do sukcesów.
W Madrycie pozostawił po sobie niespełnioną obietnicę. Mógł stać się jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, jednak marzenie to nigdy nie stało się rzeczywistością.
W przypadku Sneijdera pierwszy, świetny sezon zdawał się potwierdzać, że Holender jest jednym z najbardziej dynamicznych środkowych pomocników na świecie. W najlepszych momentach prezentował się jak piłkarz kompletny - utrzymywał płynność w grze, dobrze wykonywał zadania defensywne, obdarzony bardzo mocnym strzałem, umiejętnością bicia rzutów wolnych i rożnych. Drugi rok gry w Madrycie był jednak znacznie słabszy. Jego życie poza boiskiem również się skomplikowało - kolejny dla Realu powód, aby wystawić zawodnika na listę transferową.
W Bayernie Monachium i Interze Mediolan obaj piłkarze stali się postaciami kluczowymi. W Realu Madryt stratę ocenia się tym mocniej, że przecież obaj zawodnicy grają w półfinałach Ligi Mistrzów ze sporymi szansami na finał. Finał w Madrycie, na stadionie Realu.
Robben jest obecnie uznawany za najbardziej utalentowanego zawodnika Bayernu. Wpływ na wynik i grę drużyny ma większy niż sam Frank Ribéry. Zdobywał rozstrzygające gole w kolejnych fazach pucharowych, z Florentiną. Manchesterem United i Lyonem. Nie ma już opinii zawodnika, który znika, gdy przychodzi grać w wielkim meczu.
Sneijder natomiast stał się najważniejszym zawodnikiem linii środkowej mediolańskiego Interu. Oparta na kontrataku taktyka Jose Mourinho płynie przez Holendra, a wraz z Estebanem Cambiasso tworzy on parę mogącą konkurować z każdym innym środkiem pola każdej europejskiej drużyny. Pokaz Wesleya przeciwko Barcelonie był kolejnym dowodem na jego charakter i instynkt zdobywania bramek.
Biorąc to wszystko pod uwagę, niełatwo jest wielu kibicom Realu usprawiedliwić sprzedaż dwóch Holendrów. A jednak, wraz z przyjściem Cristiano Ronaldo i Kaki wydaje się, że dla Robbena i Sneijdera po prostu nie byłoby miejsca.
Czy Real, w świetle nowych inwestycji, rzeczywiście powinien był zatrzymać swych dwóch najwartościowszych na rynku zawodników? Czy Robben i Sneijder chętnie zaakceptowaliby rolę zmienników?
Obecnie, mając w pamięci słabą formę Kaki, łatwiej zgodzić się, że Sneijder miałby pewne miejsce w wyjściowym środku pola Królewskich. W końcu znaczącą rolę odgrywał w tym sezonie Rafel van der Vaart, sporo grał Esteban Granero, nawet Fernando Gago okazał się przydatny.
Jednak decyzje Realu z początku sezonu były jak najbardziej logiczne. Opierały się na rzeczach najważniejszych - na równowadze również poza boiskiem. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak trudno jest uczynić piłkarzy pokroju Robbena i Sneijdera szczęśliwymi, bez czynienia z nich zawodników pierwszego składu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze