10 lat od taconazo Redondo
Pamiętny mecz z Manchesterem United i urodziny architekta tamtego wielkiego Realu
Dzisiaj mija dziesięć lat od jednego z najwspanialszych zwycięstw Realu Madryt w historii i najsłynniejszych zagrań piłkarza w barwach Los Merengues.
19 kwietnia 2000 roku, "Wielka Środa". W lidze hiszpańskiej Real Madryt zajmował wtedy drugie miejsce, tracąc pięć punktów do Deportivo. Trenerem był już Vicente del Bosque, który kilka miesięcy wcześniej zastąpił Johna Toshacka.
W ćwierćfinale Ligi Mistrzów przyszło się zmierzyć z Manchesterem United. W pierwszym spotkaniu, na Estadio Santiago Bernabéu, padł remis 0:0. To jedyny bezbramkowy mecz w historii gier Realu Madryt w pucharach europejskich na własnym stadionie.
Bezbramkowy remis w pierwszym meczu sprawił, że Real musiał na Old Trafford wygrać lub zremisować strzelając przynajmniej jednego gola. A Manchester United, w czterdziestoczteroletniej historii gier w europejskich pucharach, na własnym stadionie przegrał tylko trzy razy.
W "Teatrze Marzeń" Real zagrał wielki mecz. Pokazał bardzo dobrą grę w obronie i łatwość stwarzania sobie sytuacji pod bramką rywala. Po jednej z takich akcji i dośrodkowaniu Michela Salgado, piłkę do własnej bramki wpakował Roy Keane. Gospodarze ruszyli do ataków, świetnie spisywał się jednak bramkarz Królewskich, młody Iker Casillas.
Po przerwie miał miejsce koncert gry Los Merengues. Najpierw dwójkową akcję z McManamanem wykończył Raúl. Chwilę później nastąpił moment magii, a czarodziejem był wielki Argentyńczyk, Fernando Redondo. Po jego fenomenalnej akcji na 3:0 podwyższył el Siete.
Pamiętna akcja Fernando Redondo.
Niesiony dopingiem publiczności Manchester United zdołał strzelić dwa gole, autorstwa Davida Beckhama i Paula Sholesa.
Real podbił Old Trafford wbrew wszelkim prognozom i awansował do półfinału Ligi Mistrzów, gdzie czekał już Bayern Monachium.
Analiza meczu, "który zmienił taktykę na ostatnie dziesięć lat."
Tamten Real Madryt nie powstałby, gdyby nie Lorenzo Sanz, ówczesny el presidente Los Blancos. Rządy przy Concha Espina 1 objął w roku 1995 i zbudował ekipę na miarę zdobycia dwóch Pucharów Europy, w 1998 i właśnie w 2000 roku. Człowiek, który do spółki z dyrektorem sportowym José Martínezem Sánchezem Pirrim, byłym zawodnikiem Realu, przywrócił klubowi miano największej potęgi w Europie. Za jego kadencji Real Madryt, po 32 latach oczekiwań, odzyskał Puchar Europy, pokonując w amsterdamskim finale Juventus Turyn 1:0. Dwa lata później, w 2000 roku, w finale Ligi Mistrzów Królewskim uległa 0:3 Valencia (na zdjęciu obok Sanz świętujący zwycięstwo z Nicolasem Anelką).
Dzisiaj Lorenzo kończy 67 lat. ĄFeliz cumpleańos, Mister Sanz!
19 kwietnia 2000, 1/4 finału Ligi Mistrzów.
Old Trafford, 58 tysięcy widzów.
Manchester United: Van der Gouw, Gary Neville, Stam, Berg (Solskjaer 62'), Irwin (Silvestre 46'), Keane, Beckham, Giggs, Scholes, Yorke, Cole (Sheringham 62').
(Trener: Alex Ferguson).
Real Madryt: Iker Casillas, Míchel Salgado, Iván Campo, Karanka, Helguera, Roberto Carlos, Redondo, McManaman (Julio César 90'), Savio (Geremi 66'), Raúl, Morientes (Anelka 72').
(Trener: Vicente del Bosque).
Sędzia: Pierluigi Collina (Włochy).
Bramki:
0-1: Keane (sam.) (20')
0-2: Raúl (50')
0-3: Raúl (52')
1-3: Beckham (64')
2-3: Scholes (k.) (88')
Pierwsze strony gazet: Marca, As, As środek.
Linki do pobrania całego spotkania transmitowanego przez hiszpańską stację TVE znajdziecie w komentarzach.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze