O dominację w stolicy
Niedziela, godzina 21.00
Zadowoleni po meczu z Getafe? Bo ja tylko połowicznie. Pierwsze czterdzieści pięć minut było oczywiście kapitalne, ale drugie – zgodzicie się z pewnością – pozostawiało sporo do życzenia.
A teraz, po derbach aglomeracji madryckiej, przyszła pora na derby Madrytu sensu stricto. Można się spierać, czy mecz wicelidera (obecnie tracimy trzy punkty do Barcelony, która wygrała na Majorce) z ósmą drużyną w tabeli to naprawdę takie wielkie wydarzenie; przecież dzieli nas od rywala sześć miejsc i trzydzieści cztery (sic!) punkty. Ale derby to zawsze derby. A przecież drużyna ze stadionu imienia Vicentego Calderóna – byłego prezesa Atlético – może być w gruncie rzeczy zadowolona z tej ósmej pozycji. W pierwszych pięciu kolejkach zdobyli tylko trzy punkty. W kolejnych pięciu – cztery. Gdyby nie udało się poprawić formy, groziłby Czerwono-Białym powrót do drugiej ligi. Włodarze Atlético podjęli w międzyczasie najoczywistszą w takiej sytuacji decyzję – Abela Resino zastąpił na stanowisku trenera Quique Flores.
Udało mu się pociągnąć nowych podopiecznych w górę tabeli. Pod jego batutą wygrali z Barceloną i Valencią, a w ostatnim spotkaniu pokonali w Madrycie imienników z Bilbao 2:0 po golach Forlána i Agüero. Na tę dwójkę nasi obrońcy muszą zwrócić szczególną uwagę, jako że – niezależnie od formy całej ekipy – jest to jeden z najgroźniejszych „zestawów” ofensywnych w Hiszpanii. Strzelili razem dwadzieścia cztery gole, ponad połowę zdobytych przez całą drużynę.
W atakach na bramkę rywala wspierać ich będą przede wszystkim Portugalczyk Simão Sabrosa i Hiszpan José Antonio Reyes, którego madridistas najlepiej pamiętają z tego:
W środku pola Quique Flores postawi zapewne na wypożyczonego z Juventusu Tiago i Brazylijczyka Paulo Assunção. Na środku obrony zagrają Kolumbijczyk Luis Amaranto Perea i wielce utalentowany dwudziestolatek Álvaro Domínguez, na bokach zaś – kapitan drużyny Antonio López i Czech Tomáš Ujfaluši. Jedenastkę uzupełni oczywiście bramkarz, David de Gea, kolejny dwudziestolatek, który wypchnął spomiędzy słupków starszego o ledwie półtora roku Sergia Asenjo.
Quique Flores ma zresztą więcej młodych zawodników do dyspozycji. Taki choćby pomocnik Ignacio Camacho będzie obchodził dwudzieste urodziny w maju, podobnie jak Argentyńczyk Eduardo Salvio, a Senegalczyk Ibrahima Baldé – we wrześniu. Rubén Pérez za miesiąc świętować będzie dwudziestą pierwszą rocznicę przyjścia na świat. Nasi rywale budują sobie naprawdę ciekawą drużynę, która około 2015 roku powinna być już na tyle dojrzała, by walczyć o mistrzostwo Hiszpanii.
Młodym gniewnym trener Manuel Pellegrini przeciwstawi drużynę silną, doświadczoną, ale i poszatkowaną kontuzjami. Na liście powołanych nie mogli się znaleźć Kaká, Karim Benzema, Ezequiel Garay, Lassana Diarra, Pepe i Royston Drenthe. Jakie stąd płyną wnioski? Otóż na dziewięćdziesiąt dziewięć procent zobaczymy w wyjściowym składzie Rafaela van der Vaarta i Estebana Granero, duże szanse na wejście z ławki – zwłaszcza przy „ustawionym” wyniku lub wręcz przeciwnie: rozpaczliwej pogoni za wyrównującym golem – ma Pedro Mosquera lub Marcos Alonso. Sytuacja jest nieciekawa – trudno sobie wyobrazić, jak silna musiałaby być drużyna, aby nie odczuć braku tak wielu tak dobrych zawodników. Ale przecież w meczu z Getafe też wcale nie było różowo. Prawda jest taka, że mamy po prostu lepszą drużynę i nie ma powodu, byśmy mieli się tego faktu wstydzić.
El Derbi Madrileńo był dla nas w ostatnich latach zasadniczo udanym meczem. Wiele wskazuje, że tym razem będzie podobnie. Bądźmy dobrej myśli. A na koniec coś na poprawę humoru:
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze