Piłkarze zachwyceni stanem murawy na Bernabéu

Na czternaście ligowych zwycięstw z rzędu na Santiago Bernabéu wpływ mieli oczywiście przede wszystkim piłkarze. Jednak w pewnym stopniu do tej świetnej passy przysłużyli się na pewno także kibice, fizjoterapeuci czy też normalni klubowi pracownicy. Wśród tych osób wyróżnić trzeba jednego człowieka, który ostatnimi czasy zbiera same pochwały w szatni Królewskich - Paul Burgess, "ogrodnik" z Bernabéu. Wielu zawodników Realu Madryt nie zna go osobiście, ale za każdym razem, gdy wychodzą na murawę, doceniają jego pracę. "Jeśli zdobędziemy mistrzostwo, to musimy zabrać go ze sobą na Cibeles. Nigdy nie grałem na takiej murawie. To zielony dywan", mówi jeden z piłkarzy.

Paul Burgess, z wykształcenia inżynier agronom, w stolicy Hiszpanii stawił się dwa lata temu, przechodząc z Arsenalu. Teraz z perspektywy czasu można przyznać, że podołał zadaniu. Murawa na Bernabéu jeszcze nigdy tak dobrze nie wyglądała - powierzchnia już się nie podnosi, a sama trawa radzi sobie nawet z opadami śniegu. Najlepszym na to przykładem był ligowy mecz z Mallorcą, podczas którego przez całe 90 minut sypał mocny śnieg. Murawa, która sprowadzona została ze Słowacji, test zaliczyła i nie uległa żadnemu pogorszeniu.

Głównym celem Burgessa na ten sezon było jak najlepsze przygotowanie boiska na finał Ligi Mistrzów. Anglik miał oczywiście nadzieję, że znajdą się w nim piłkarze Realu Madryt, jednak teraz pozostaje już mu tylko liczyć na Arsenal, w którym przecież swego czasu pracował. "Arsène Wenger był nieco zdziwiony, gdy dowiedział się, że odchodzę do Realu Madryt. Jednak pogodził się z tym i na pożegnanie powiedział mi: 'Widzimy się w finale w 2010 roku'", wspomina Burgess.