Kto mógłby zastąpić Pellegriniego?
<i>Marca</i> analizuje rynek i preferencje działaczy
Znowu się zaczyna. Real Madryt znowu poważnie myśli o postaci trenera. Dziesięciu szkoleniowców w dziesięć lat... i wygląda na to, że nawet wygranie Ligi nie przeszkodzi w tym, by w następnym sezonie ławka na Bernabéu miała nowego szefa, chociaż Manuelowi Pellegriniemu wciąż pozostał rok kontraktu.
Jako że sytuacja nie jest nowa, obecni działacze na czele z Florentino Pérezem wiele razy poruszali ten temat i doszli do wniosku, że nowy trener musi mieć na swoim koncie wygraną w Lidze Mistrzów lub być autentycznym ekspertem, jeśli chodzi o te rozgrywki. Według dziennika Marca, klub szuka człowieka, który bez żadnych wątpliwości będzie w stanie poprowadzić drużynę po dziesiąty Puchar Europy, a przynajmniej będzie walczył o niego do końca, nie zaprzepaszczając szans na przykład już na 1/8 finału.
Wygranie Ligi Mistrzów nie jest łatwą sprawą, więc obecnie na rynku jest tylko kilku trenerów, którzy mogą spełnić ten wymóg. Tak naprawdę lista ogranicza się do czterech nazwisk, ale każdy z tych trenerów ma wiążący kontrakt z klubem bądź federacją, mowa tutaj o: José Mourinho - Inter, Carlo Ancelottim - Chelsea, Rafaelu Benítezie - Liverpool oraz Fabio Capello - reprezentacja Anglii.
Sukces wszystkich panów spełniają wymogi działaczy, ale pomysły na grę każdy ma inne, można powiedzieć, że wręcz przeciwne. Pytaniem więc jest czy którykolwiek z nich byłby w stanie dostosować się do wymogów Realu Madryt i jego fanów? Takim człowiekiem jest bez wątpienia Arsène Wenger. Menadżer Arsenalu nie wygrał jeszcze Ligi Mistrzów, ale zna te rozgrywki doskonale - w 2006 roku grał w finale przeciwko Barcelonie, w 2009 w półfinale przegrał z Manchesterem i trzy razy grał w ćwierćfinale - 2001, 2004, 2008.
Co więcej, Wenger potrafił przez 10 lat z rzędu wychodzić z grupy. Jednak w przypadku Francuza trzeba pamiętać, że już dwa razy powiedział Pérezowi "nie", a poza tym Wenger chce bezwzględnej kontroli nad drużyną - nad grą, organizacją, szkółką i przede wszystkim transferami.
Jeśli chodzi o wspomnianą czwórkę, to dwójka z nich ma w najbliższe lato realne szanse na pojawienie się na rynku nawet pomimo ważnych kontraktów. Mourinho już kilka razy wspominał, że mógłby opuścić Inter, a zerwanie kontraktu to kwestia klauzuli. Jego przyszłość w Mediolanie zależy od dalszej postawy w Champions League, gdzie w środę Portugalczyk niejako "odżył", dając surową taktyczną lekcję Chelsea. Drugim z być może dostępnych trenerów jest Benítez. W przypadku Hiszpana wszystko zależy od miejsca w Premier League, jeśli Liverpool będzie poza czwórką i nie otrzyma szansy na kwalifikację do Ligi Mistrzów, to klub raczej pozbędzie się trenera. Obaj szkoleniowcy mają zadatki, by poprowadzić Real Madryt.
Transfer Ancelottiego byłby bardziej skomplikowany. Na początku to właśnie Włoch był wybrańcem Florentino do poprowadzenia nowego projektu, ale na drodze stanęła Chelsea z superofertą, opiewającą na 7,5 miliona euro netto za sezon. W takim wypadku Abramowiczowi się nie odmawia. Do lutego w Londynie wszystko szło dobrze, ale środowa wpadka w Lidze Mistrzów zachwiała trochę pozycję Włocha. W jego sytuacji trzeba poczekać na rozwój sytuacji w Lidze, chociaż w Anglii zapewnia się, że rosyjski właściciel klubu w pełni ufa Włochowi i w leci przeznaczy na transfery nawet 100 milionów euro.
Na koniec został Capello, który ma kontrakt z Angielską Federacją Piłkarską do 2012, a potem poważnie myśli o emeryturze... jednak niespodziewany telefon z Madrytu, po raz trzeci, może trochę zmienić sytuację.
Co z Pellegrinim?
Mimo wszystko w Madrycie po klęsce w Lidze Mistrzów na razie nikt nie myśli o zwolnieniu Manuela Pellegriniego, ponieważ drużyna wciąż walczy o Ligę, a poza tym na horyzoncie brak pewnego kandydata do zmiany Chilijczyka. Tak naprawdę w tym sezonie tej zmiany nie należy się spodziewać, nikt w klubie nie chce wywoływać niepotrzebnych spięć, tym bardziej, że do końca sezonu pozostały dwa miesiące.
Co ciekawe, w klubie z działaczy drużynę mógłby przejąć jedynie Jorge Valdano, dyrektor generalny i doradca prezesa, który jednak ani myśli o powrocie na Królewską ławkę. Jego prawa ręka, dyrektor sportowy, Miguel Pardeza, nie ma uprawnień, podobnie jak jego najbliższy współpracownik w dyrekcji, Ramón Martínez. Butragueńo również nie jest trenerem, chociaż pracował już jako dyrektor sportowy. Jeśli szukamy w klubie kolejnego trenera oprócz Valdano i sztabu pierwszej drużyny, to znajdziemy go dopiero w Segundzie B - mowa o szkoleniowcu Castilli, Alejandro Menéndezie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze