Advertisement
Menu
/ defensacentral.com

Pardeza: Real Madryt to nie jest zwyczajny klub

Wywiad z dyrektorem sportowym Realu Madryt

Jak panu minęły pierwsze miesiące w klubie? Czy trudno jest zaadaptować się w klubie pokroju Realu Madryt po latach w Saragossie?
Nie! Prawda jest taka, że to wszystko było bardzo proste. Z Jorge Valdano pracuje mi się bardzo dobrze. Poza tym miałem tu starych i dobrych przyjaciół, takich jak Emilio Butragueńo. Być może najwięcej kosztowała mnie adaptacja w samym Madrycie, a nie w Realu Madryt. Jest to miasto, które zyskało niezwykły wymiar. Klub również bardzo się zmienił, jednak nie zmieniło się znaczenie Realu Madryt. Zmienił się może rozmiar, wpływ i kilka innych rzeczy, jednak Real zawsze był na pierwszych stronach gazet.

Wydaje się, że medialnie jest pan mniej narażony niż Valdano. Czy to oznacza, że jako dyrektor sportowy stracił pan atrybuty z powodu pozycji dyrektora generalnego?
Jorge to osoba, która rozmawia z mediami po meczach, ponieważ to najlepszy rzecznik, jaki może mieć Real Madryt, zarówno jako dyrektor sportowy, jak i człowiek futbolu, ponieważ nie ma on żadnych minusów. Ale poza tym nie ma zmian w kompetencjach na moim stanowisku. Prezes i dyrektor generalny mają specjalne uprawnienia również na polu sportowym. Real Madryt to klub zbyt wielki i skomplikowany, aby odpowiedzialność i decyzje spoczywały na barkach jednej osoby.

Jaki był najgorszy moment odkąd pan tu przybył?
Osobiście nie miałem jakiegoś szczególnie trudnego momentu. W szerszej perspektywie, trudnym i ciężkim etapem był mecz z Alcorcónem, ponieważ taka porażka nie przystoi takiemu klubowi. Podniosła się ogromna polemika, trener był kwestionowany jako jeden z podstawowych elementów projektu. Ale myślę, że ludzie wyszli z tego wzmocnieni, ponieważ było wiadomo, że będzie trudno i że trzeba będzie walczyć. Z tego nieszczęścia można było wyciągnąć pozytywne wnioski na przyszłość.

Pozycja Pellegriniego faktycznie była zagrożona po odpadnięciu z Alcorcónem?
Wszyscy byliśmy rozczarowani, przede wszystkim on sam. To na pewno nie była najszczęśliwsza noc w jego życiu. Ale w tym sensie nie było żadnego "stanu alarmowego".

Po porażce z Lyonem ostra krytyka trenera pojawiła się ponownie. Jak się odczuwa w klubie tę kampanię oczerniania Pellegriniego?
Jedyne, co możemy zrobić, to próbować go wspierać jak tylko możemy. To człowiek, który lideruje drużynie, która - co zrozumiałe - jest wspaniała, ma w składzie kilku najlepszych graczy świata, i naszym zadaniem jest spróbować izolować presję, która nadchodzi z zewnątrz. Ale z drugiej strony, jest to presja, którą każdy może zrozumieć, ponieważ Real Madryt to nie jest zwyczajny klub. Pellegrini ma nasze najwyższe uznanie, aczkolwiek to oczywiste, że taka sytuacja nie jest łatwa dla żadnego profesjonalisty. Z tym musimy nauczyć się żyć i myślę, że Manuel Pellegrini umiał zaadaptować się perfekcyjnie. Każdemu profesjonaliście bardziej podobają się pochwały niż krytyka, ale krytyka również jest wliczona w koszty.

To zaufanie do Pellegriniego dalej będzie funkcjonować, jeśli Lyon wyeliminuje Real Madryt, a nawet jeśli nie wygracie w tym sezonie żadnego tytułu?
Stanowcze tak.

Czy widzi pan zespół zdolny do awansu do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów?
Jeżeli dokonamy porównania z innymi zespołami, to myślę, że ze względu na samą drużynę - tak. Chodzi o to, że Liga Mistrzów i wszystkie inne rozgrywki rozgrywane w systemie mecz-rewanż są niezwykle skomplikowane. Ale ze względu na możliwości i potencjał nie mam żadnych wątpliwości, że ta drużyna może awansować i powinna awansować. Jesteśmy co do tego przekonani.

Przed meczem z Lyonem przyjeżdża Sevilla. Czy w tym tygodniu mówiło się w klubie o osobie arbitra Iturralde Gonzáleza?
Nie, w kwestiach technicznych staramy się rozmawiać jak najmniej o arbitrach.

To dlatego, że macie zaufanie do arbitrów czy dlatego, że nie wiecie kto będzie sędziował?
Wierzymy w profesjonalizm arbitrów... A przynajmniej chcemy w niego wierzyć. Z drugiej strony, myślę, że myślenie o tym to strata czasu i energii, jeśli to nie zależy od ciebie. Od nas zależy dobry stan piłkarzy, to, aby drużyna trenowała w dobrych warunkach i żeby trener czuł się jak najbardziej komfortowo. Nad tym, owszem, możemy pracować.

W meczu przeciwko Sevilli będziemy mogli zobaczyć na Bernabéu Jesúsa Navasa. Czy jest to piłkarz na wystarczająco wysokim poziomie, we wszystkich aspektach, do gry w Realu Madryt?
Dopóki jakikolwiek piłkarz tu nie przybędzie i nie zademonstruje swojego poziomu, nikt tego nie wie. Ale obiektywnie jest to gracz, który jest ekspertem na prawym skrzydle, który osiągnął oczekiwany poziom międzynarodowy i nie widzę przeciwwskazań, aby nie mógł on grać w wielkiej drużynie. Pytanie, czy mógłby zatriumfować w Madrycie to duże słowa. Sam piłkarz musiałby udowodnić, że jest tego wart. Ale tak, rozmawiamy o wielkim piłkarzu, bez wątpienia.

Czy jest to piłkarz, który podoba się w Realu Madryt?
Oczywiście, że się podoba, jak mógłby się komuś nie podobać Jesús Navas! Nie znam wielu ludzi, którym on się nie podoba. Jednak to, że komuś się podoba jakiś piłkarz, nie oznacza od razu, że trzeba go bezpośrednio wiązać z Realem Madryt.

Przedwczoraj Navas i Ribéry zmierzyli się w meczu Francja-Hiszpania i powstała swoista debata. Który zawodnik podoba się panu bardziej?
Obaj mi się podobają! To dwaj dobrzy piłkarze, bez wątpienia. Ribéry to prawdopodobnie naturalny spadkobierca najlepszych francuskich talentów, a Navas to kolejny wielki piłkarz. I nie zapominajmy, że jest w jednej z najlepszych reprezentacji świata, co oznacza, że z jakiegoś powodu musiał się tam znaleźć.

Kolejny piłkarz, o którym wiele rozmawiano w tym tygodniu, to Higuaín. Jak wygląda sprawa przedłużenia jego kontraktu?
W klubie jest zadecydowana intencja, aby pozostał on z nami, piłkarz również chce zostać w Realu Madryt. Przed nami otwarty proces negocjacji - to wszystko, co można w tym momencie powiedzieć. Mamy nadzieję, że piłkarz i klub dojdą do porozumienia. Fundament został położony, co jest ważne, ponieważ gdy podczas negocjacji któraś ze stron czegoś nie chce, to umowy nie ma. Jednak w tym przypadku tak nie jest i z tego powodu podjęto już pierwsze kroki.

Czy ze względu na swoje tegoroczne sukcesy Higuaín zasługuje na takie same zarobki, jakie pobiera na przykład Benzema?
To nie jest zbyt odpowiednie porównywać go z innymi piłkarzami. Pensja zależy od tysięcy okoliczności. Klub musi działać spójnie i sprawiedliwie w kwestii płac. Próbujemy robić to, co najlepsze i dać każdemu graczowi wynagrodzenie, na które zasługuje i na które pracuje na boisku.

Real Madryt znajduje się w centrum rynku transferowego przez cały rok. Mówi się o Vidiciu, Vargasie, Silvie, Ribérym, Cescu, Rooneyu, Navasie, a także o innych mniej znanych, na przykład Krasiciu, Edenie Hazardzie, Otamendim i tak dalej. Jaki procent tych plotek jest prawdziwy?
Plotki to tylko plotki. Niektóre są bliskie rzeczywistości, niektóre mniej, a niektóre są naprawdę szalone. Ale trudno byłoby dokonać korelacji między plotkami i intencjami klubu. Przede wszystkim dlatego, że te plotki nie rodzą się w samym klubie. Nasza praca ma na względzie przyszły sezon, ale nie chcemy dawać żadnych tropów. Są momenty, w których sprawy się konkretyzują, ale bylibyśmy słabo przewidujący, gdybyśmy nie wiedzieli, dokąd trzeba iść. Praca jest codzienna i musimy pracować w każdym możliwym kierunku, aby mieć jak najwięcej informacji. To bardzo wymagająca praca, choć wydaje się, że wcale tak nie jest. Koncentrujemy się przede wszystkim na drużynie, na następnych kolejkach i na celach, ale w biurach absolutnie nigdy się nie odpoczywa.

Czy Real Madryt nadal pracuje z siecią skautów, którzy przeczesują światowy rynek?
Tak! Skoncentrowaliśmy się przede wszystkim na Hiszpanii, a konkretnie na Madrycie, ponieważ zrozumieliśmy, że jest to miejsce, które zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ patrząc na historię, to właśnie stąd przychodziła największa liczba piłkarzy, którzy wzmacniali canterę Realu Madryt. Chcieliśmy przekierować nasz celownik, pewne rzeczy uległy zmianie, zmniejszono liczbę zawodników zza granicy, ponieważ zrozumieliśmy, że nie był to rynek na miarę Realu Madryt. Ale klub nadal ma wspaniałą sieć skautów.

Na razie skonkretyzował się tylko transfer Canalesa. Od kiedy go obserwowano?
Canalesa znaliśmy od jakiegoś czasu, jednak erupcja jego talentu w Primera División wszystko popsuła i nadano tej sprawie szczególny wymiar. Klub jasno postawił na osiemnastoletniego chłopca, ponieważ wiążemy z nim duże nadzieje i liczymy na to, że któregoś dnia stanie się wielkim zawodnikiem. Gdybyśmy tak nie myśleli, to byśmy na niego nie stawiali. Chodzi o to, żeby raczej wcześniej niż później zaczął grać w Realu, ale w najodpowiedniejszym momencie i biorąc pod uwagę to, jak będzie wyglądała drużyna. Piłkarz bowiem musi otrzymywać minuty w lidze i wciąż dojrzewać. Owszem, jest młody, jednak pokazał warunki, które nie są normalne dla zawodników w jego wieku i dlatego zwróciliśmy na niego uwagę.

Niektórzy uważają, że być może jest gdzieś taki Canales w szkółce. Pan dobrze zna canterę Realu Madryt. Sądzi pan, że można tam znaleźć takiego gracza?
Cóż, zawsze można znaleźć interesujących piłkarzy. Nie tylko w Castilli, ale również w sekcji Cadete, a nawet w Juvenil A. Jednak to, że w Valdebebas może pojawić się w którymś momencie jakiś Canales, nie oznacza, że mamy zamykać oczy i nie poszukiwać przyszłościowych Canalesów poza klubem. Wzrok Realu Madryt powinien być bez wątpienia skoncentrowany na Valdebebas, na promowaniu piłkarzy, którzy stamtąd się wywodzą, ale nie powinniśmy przy tym zamykać drzwi dla innych możliwych wzmocnień.

Jednakże pojawiają się wiadomości, podobne do tych w sprawie Canalesa, iż poszukuje się drugiego bramkarza poza La Fábrica albo że taki piłkarz jak Mosquera wciąż nie zadebiutował, mimo że był powoływany pięciokrotnie. Można odnieść wrażenie, że Real nie dba o swoją canterę.
To są nieco pochopne wnioski. Real inwestuje znaczne środki w Valdebebas, które pozostaje jednym z punktów odniesienia dla tego klubu. Cantera nigdy nie była zaniedbana i nie próbuje się jej zaniedbać. Przeciwnie, celem jest jej wzmocnienie. Ale należy pamiętać, że od Realu wymaga się wiele i czasami cantera nie jest w stanie sprostać takim wymaganiom. La Fábrica oferuje talenty, a to wymaga wielkiej pracy przy szkoleniu i wielu trenerów. Staramy się im dawać do dyspozycji wszystko, czego potrzebują. To czasami przynosi pierwszej drużynie owoce, a a czasami nie. Najlepiej byłoby, gdyby tak to wyglądało zawsze, jednak gdy tak nie jest, Real Madryt musi walczyć na najwyższym poziomie z piłkarzami, których w danym momencie posiada. Możliwe, że kibice mają odniesienie tylko wtedy, gdy piłkarz debiutuje i bryluje w pierwszej drużynie, jednak to nie zawsze jest takie łatwe. Sytuacje w stylu Raúla czy Casillasa nie zdarzają się zbyt często. Real Madryt liczy na wielkich piłkarzy i aby zawodnik, który przychodzi z dołu, przystosował się do poziomu Primera División, musi być naprawdę bardzo, bardzo, ale to bardzo utalentowany. I jest to praca, na której się koncentrujemy: kładziemy fundamenty, a czas przynosi później owoce.

Wydaje się, że piłkarzem, który dobrze sobie radzi, jest Pablo Sarabia. Jak się miewa sprawa przedłużenia jego kontraktu po tym wszystkim, co się o nim mówiło?
Miewa się dobrze i jestem przekonany, że musi dojść do porozumienia. Mówi się o wielu rzeczach, ale pokładamy wielkie nadzieje w Sarabii. To oczywiste, że najlepiej o przyszłości piłkarza zadecyduje sam klub, który zna go najlepiej, który w niego wierzy i który włożył największe środki, aby zawodnik czynił postępy. Są pewne różnice w temacie zarobków, a zwłaszcza w kwestii przyszłości chłopca. Pragniemy znaleźć rozwiązanie, aby Sarabia związał się z klubem na długi czas. Czy awansuje do pierwszej drużyny? On sam musi udowodnić swoją wartość. Bycie w pierwszej drużynie nie jest darem dla każdego, to nagroda, którą otrzymuje się, gdy piłkarz przechodzi przez kolejne etapy i pokazuje, że jest lepszy od rówieśników i najlepszy w swojej kategorii wiekowej. To jest jedyna droga ku pierwszej drużynie.

Czy prędko doczekamy się nowej Piątki Sępa, w której pan występował?
Być może takowa powstanie, dlaczegóżby nie! To były bardzo szczególne okoliczności, ponieważ na początku lat 80' hiszpański futbol nie był taki, jaki jest teraz. To był czas po klęsce na Mundialu w 1982 roku, nasz futbol był wtedy w kryzysie. To były okoliczności, które być może właśnie doprowadziły do powstania La Quinty. Di Stéfano był wtedy trenerem i miał do dyspozycji piłkarzy, którzy zrobili wielkie kariery. W tamtych czasach Castilla była nawet mistrzem Segunda División! Nie wykluczam, że któregoś dnia powstanie podobna generacja piłkarzy. Oby tak było, bylibyśmy zachwyceni!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!