Aranguren: La Décima jest możliwa
Wywiad sprzed ponad dwóch tygodni ze zmarłym dzisiaj <i>socio</i> numer 1
Kilka godzin temu środowisko madridismo obiegła wiadomość o śmierci socio numer 1 Realu Madryt, José Eulogio Arangurena. Ostatni wywiad z sędziwym kibicem Królewskich przeprowadził kilka tygodniu temu dziennik As z okazji uroczystości uhonorowania przez Real najdłuższych stażem oficjalnych członków klubu.
Ma pan 89 lat na karku, a 86 spędził pan jako socio Realu Madryt. To rekord. Nie bez powodu ma pan karnet socio numer 1.
Tak to wygląda. Mój wujek Sotero i ojciec Eulogio grali w Realu w latach 10' XX wieku. Byłem wtedy dzieckiem, a mój ojciec kontynuował rodzinną sagę, czyniąc mnie socio. I tak trwa to do dziś...
Jakie były pana pierwsze doświadczenia w tamtym Madrycie, gdy był pan niemal w pieluchach?
Byłem wtedy praktycznie dzieckiem, ale moja rodzina zabrała mnie na stary stadion O'Donnell. To było pierwsze boisko, w którym odgrodzono publiczność od boiska i położono deski do siedzenia, na których mieściło się 216 widzów. Mój ojciec i inni gracze te deski malowali. Musieli też montować bramki przed rozpoczęciem gry.
Próbował pan kontynuować tradycję rodzinną i grać w piłkę?
Mój największy kontakt z piłką to dekada lat czterdziestych w drużynie pracowników biura klubu.
Gdyby miał pan wybrać najlepszy zespół w historii Realu Madryt, kto by w nim grał?
W tym klubie występowało wielu wielkich graczy, jak René Petit, który grał praktycznie sam, czy Jacinto Quincoces, jednak najlepsi byli Di Stéfano, Kopa, Puskás, Rial i Gento. Cóż to był za atak! Nawiasem mówiąc, oglądałem na żywo pierwszy finał Pucharu Europy w 1956 roku ze Stade Reims. Pracowałem wtedy w Paryżu, a mój ojciec wysłał mi bilet z miejscówką... w samym środku sektora kibiców francuskich. Jednak w tamtym czasie nie było złej atmosfery między kibicami i przebywanie tam nie było żadnym zagrożeniem.
A który mecz najbardziej utkwił panu w pamięci?
Gdybym miał wybierać, to byłaby to remontada 4:0 z Borussią Mönchengladbach w 1/8 finału Pucharu UEFA sezonu 1985/1986, po pierwszym meczy przegranym 1:5. Cóż to była za noc! Dużo wcześniej przeżyłem również na Chamartín 11:1 z Barçą w Pucharze Króla w 1943 roku.
Co pan sądzi o nowej partii gwiazd, które przybyły latem zeszłego roku?
Podobają mi się Cristiano i Kaká, aczkolwiek sądząc po ich zarobkach, ich nogi muszą być ze złota! (śmiech)
Co pan myśli, gdy ogląda pan obecnych piłkarzy?
W epoce mojego ojca nie było butów, które są dostępne dzisiaj. Wtedy to byli amatorzy, a za grę w piłkę musieli dopłacać. A już na boisku ranili sobie głowy piłkami i nie mogli strzelać z dystansu. Gole w stylu Cristiano nie istniały, wtedy strzelano z czuba. A dzisiejsi bramkarze odgrywają większą rolę.
Dedukuję więc, że jest pan fanem Casillasa...
Iker jest najlepszym bramkarzem w historii Realu Madryt, nie ma żadnych wątpliwości.
Bywa pan nadal na Bernabéu?
Wcześniej chadzałem tam z moją rodziną, mieliśmy dwanaście miejsc na trybunie Fondo Sur. Jednak jakiś czas temu przestałem tam bywać, bo jakaś seńora siedząca przede mną przeklinała. Zwróciłem jej na to uwagę, a ona chciała mnie kopnąć piętą! Teraz oglądam mecze w telewizji, ponieważ klub dał mi miejsce w loży, jednak przykro mi jest z powodu atmosfery na trybunach.
Ostatnie pytanie. Finał Ligi Mistrzów zostanie rozegrany "w domu". Real Madryt się w nim znajdzie?
La Décima jest możliwa. Kluczowe jest, aby Madryt grał coraz lepiej w tym turnieju. W Europie nie ma takiego antimadridismo, jakie widać tutaj...
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze