Alarm na pokładzie?
Krótki felieton Johna Carlina
John Carlin to brytyjski dziennikarz mieszkający w Hiszpanii i pracujący dla tamtejszych gazet.
-----------
Porażka Realu Madryt z Lyonem nasuwa wątpliwości, czy liga hiszpańska jest rzeczywiście tak mocna i wymagająca, jak chcielibyśmy uważać. W Hiszpanii Real niszczy kolejnych rywali. Do tego stopnia, że kibice na Santiago Bernabéu mogą swobodnie opuszczać stadion na dziesięć minut przed końcem każdego spotkania, aby uniknąć ulicznych korków i tłoku w metrze. O wynik i kolejne trzy zdobyte punkty mogą być spokojni.
A tu nagle przychodzi mecz z zespołem z ligi uważanej za zdecydowanie słabszą i Real nie tylko przegrywa, co cierpi i walczy o uniknięcie katastrofy. W lidze francuskiej Lyon zdobył w dwudziestu czterech meczach 39 bramek, stracił 28. W lidze hiszpańskiej Real Madryt w 22 spotkaniach strzelił 53 bramki tracąc 14. Jeżeli oprzemy się na tych liczbach i dodamy opinię o la Liga jako jednej z dwóch najsilniejszych lig w Europie, dojdziemy do wniosku, że Los Merengues powinni spokojnie awansować do finału Ligi Mistrzów. Nieprawda. Lyon sprawił Realowi tyle kłopotów, że pytanie o możliwość odpowiedniego przygotowania się w lidze hiszpańskiej do rozgrywek Ligi Mistrzów staje się jak najbardziej uzasadnione.
Chciałbym, abyśmy nie mieli więcej powodów do takich dywagacji. Aby w meczu rewanżowym kibice na Bernabéu, podobnie jak podczas meczów ligowych, mogli spokojnie opuścić stadion na dziesięć minut przed końcem spotkania, pewni awansu Realu Madryt do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Inne rozwiązanie będzie dla Królewskich katastrofą, a dla ligi hiszpańskiej bardzo złą wiadomością.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze