Real naśladuje kroki Barcelony?
Według katalońskich mediów, Królewscy opierają się na działaniach Barçy
Polityka Jorge Valdano i Miguela Pardezy, odpowiednio dyrektorów generalnego i sportowego Realu Madryt, to kserokopia działań Txikiego Begiristaina, sekretarza technicznego Barcelony - uważa kataloński dziennik El Mundo Deportivo. Jeśli Barça interesuje się jakimś piłkarzem, to natychmiast wchodzi on w orbitę zainteresowania Królewskich. To strategia obmyślona przez Florentino Péreza, która ma na celu podbicie piłkarskiego imperium, jakim stała się Barcelona Pepa Guardioli. Jak na razie, strategia ta nie przynosi skutków.
W ubiegłym sezonie Real zainteresował się dokładnie tymi samymi graczami, których obserwowała Barcelona - wśród nich byli między innymi Ribéry, Ibra, Benzema, Forlán i Mascherano. W tym roku są to są Cesc, Mata, Silva oraz Rooney. Nikt by się nie zdziwił, gdyby Real zaczął myśleć o Gorce Iraizozie w zastępstwie Dudka. Tak jak Barça.
Mascherano był jednak najbardziej oczywistym przypadkiem. Po wielu tygodniach negocjacji w biurach na Camp Nou, agenci zawodnika otrzymali telefon od Pardezy, który chciał porozmawiać na temat pomocnika Liverpoolu. Działanie to wprawiło wszystkich w zdumienie, bowiem ofensywa Realu w sprawie Xabiego Alonso była wtedy niemal oficjalna. Ale dyrektor sportowy Los Blancos zwrócił się do agenta Mascherano, deklarując zainteresowanie, które tak naprawdę nie miało miejsca. Tej nocy sam Valdano przyznał w radio, iż rzeczywiście w klubie pytano o nazwisko Argentyńczyka. Ostatecznie skończyło się na sprowadzeniu Xabiego za 30 milionów euro.
Z innej beczki. Barça negocjowała przez cały sezon 2008/09 transfer Ribéry'ego i doszła do ustnego porozumienia w sprawie sprowadzenia Francuza. Jednak kilka tygodni później do gry włączył się Real Madryt i wyciągnął z rękawa przyjaźń piłkarza Bayernu Monachium z Zidane'em, doradcą prezesa Królewskich. Działania te miały na celu odrobienie strat i zarzucenie sieci na Ribéry'ego. Mimo to, dwa dni temu agent zawodnika, Alain Migliaccio, otworzył Franckowi drzwi do Camp Nou.
Kolejny przykład. Nie mogąc przełamać negocjacji z Valencią w sprawie Davida Villi, Barça ponownie zainteresowała się transferem Ibrahimovicia, z którym rozmawiała już wcześniej. Realowi Madryt zabrakło czasu, aby przefiltrować jego nazwisko. Klub ze stolicy zainteresował się więc Forlánem, zdobywcą Złotego Buta, którego pożądało wtedy wiele klubów. Ostatecznie zatrudniono za 35 milionów Benzemę. A piłkarz Olympique'u Lyon już wcześniej znajdował się w orbicie zainteresowania sekretariatu technicznego Dumy Katalonii.
Ostatnim "zbiegiem okoliczności" był Rooney. Barça od dawna badała teren pod ewentualny transfer Anglika i dopiero nagłośnienie rozmowy Piqué z napastnikiem Manchesteru United spowodowało, że sprawą zainteresował się Real. Wtedy Alex Ferguson, zadeklarowany wróg klubu z Madrytu, zobligował Rooneya do zdementowania plotek i wyznania miłości Czerwonym Diabłom.
Strategia madrytczyków jest kontynuowana również w tym sezonie. Barça chce pozyskać Cesca w sezonie 2010/11, ale w blokach startowych ustawia się już Real, mimo że doskonale wie, iż Katalończyk chce nosić barwy bordowo-granatowe. Wiadomo też, że Silva i Mata idealnie pasują do stylu i szatni Barcelony, jednak w Valdebebas już chcą ich sprowadzenia. Ich celem jest tylko torpedowanie działań Barçy. A jeśli trzeba zapłacić, to się zapłaci.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze