Real wciąż czeka na Kakę
Czy i kiedy forma Brazylijczyka eksploduje?
Swego czasu Florentino Pérez zapłacił Milanowi za Kakę 64 miliony euro. Brazylijski piłkarz miał być niczym powiew świeżego powietrza, który ożywi drugi galaktyczny projekt Realu Madryt. Zawodnik wylądował w Madrycie dzięki imponującemu CV, a jego transfer był osobistym kaprysem sternika Królewskich. 27-latek został zaprezentowany na Santiago Bernabéu z największymi zaszczytami. Ale, mimo że już jest na miejscu, to kibice wciąż na niego czekają - pisze kataloński dziennik Sport.
Pierwsze miesiące Kaki w Madrycie podniosły pierwsze obawy w środowisku madridistas, a także wśród tamtejszych specjalistów. Jego wkład w grę zespołu jest mizerny. Owszem, pokazuje on swoje umiejętności, ale w niewielkich porcjach, niczym przez kroplówkę. Ani nie jest skuteczny, ani nie odgrywa w spektaklu głównej roli. Mówiąc krótko, nie jest to piłkarz robiący różnicę, którą powinien wnieść do ataku, a w końcu po to właśnie sprowadzono go z Italii. Wątpliwości co do jego dyspozycji były tak wielkie, że zaczęto nawet wierzyć, iż lepszym rozwiązaniem byłoby postawienie na Rafaela van der Vaarta. I nie chodziło tu o to, by całkowicie zastąpić Brazylijczyka Holendrem. Po prostu forma Vaarta była o wiele bardziej opłacalna dla drużyny.
Biała maszyna została uruchomiona. Sztab szkoleniowy po cichu prosi o cierpliwość. Jako usprawiedliwienie dla Kaki przywołuje się przykład Zidane'a, który również nie spisywał się najlepiej w pierwszych miesiącach na Santiago Bernabéu. Jednak forma Francuza eksplodowała w styczniu, a Kaká wciąż zawodzi...
Pierwsze krytyki względem Brazylijczyka odpierano, argumentując, iż Manuel Pellegrini nie powierzył piłkarzowi konkretnej pozycji na boisku. Jednak chilijski trener dał Kace w ataku całkowitą wolność, czyli to, co Kaká lubi najbardziej. A jego wkład mimo to nie uległ znacznej poprawie. To nie była właściwa przyczyna.
Ostatnim argumentem, jakiego się używa, by usprawiedliwić Kakę, jest to, że zawodnik wciąż nie dostosował się do stylu ligi hiszpańskiej. Jednak mimo wszystko minęło już pięć miesięcy, a Real Madryt wciąż czeka na prawdziwego Kakę, tego z boisk Serie A.
Mimo słabej gry Brazylijczyk wziął udział w 24 z 28 oficjalnych meczów Los Blancos w tym sezonie. Jak dotąd strzelił cztery bramki (trzy w lidze i jedną w Lidze Mistrzów), jednak połowa z nich to trafienia z rzutów karnych. Najlepiej jego statystyki prezentują się w kwestii asyst - zaliczył ich cztery, jednak nie jest to wciąż oczekiwany przez wszystkich poziom.
Ta kwestia poważnie martwi włodarzy klubu, którzy Kace dali już wszystko, aby tylko zaczął on brylować. Jednak ani troska trenera, ani wsparcie kolegów jak dotąd nie wystarczyły. Gracz sam zaczyna czuć się zdezorientowany, co widać w jego reakcjach po niewykorzystanych akcjach, gdy woła on niebiosa, oczekując natchnienia bożego, którego wciąż nie doświadcza.
W La Coruńii ponownie był jednym z najsłabszych w swoim zespole... I nie jest to nic nowego.
A we Włoszech spekulują
Problemy z aklimatyzacją brazylijskiego pomocnika nie przeszły niezauważone we Włoszech, gdzie spekulowano już o ewentualnym powrocie Kaki do calcio. Najlepsze piłkarskie chwile Kaká przeżywał w Milanie, który z lubością przyjąłby go z powrotem w swoje ramiona, aczkolwiek Silvio Berlusconi z pewnością nie byłby w stanie wyłożyć kwoty rzędu 60 milionów euro. A Kaká nie jest szczęśliwy w Madrycie. I widać to na boisku.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze