Przed meczem z Realem Saragossa
Sobota, godzina 22.00
Po pięknym – ale i, nie ukrywajmy, dość zaskakującym – zwycięstwie w Walencji Los Blancos znów grać będą w Madrycie, a naszym rywalem będzie jeden z najciekawszych klubów w Hiszpanii.
Historia...
Real Saragossa to jeden z głównych rywali naszego klubu, nie w sensie walki o tę samą ligową pozycję, ale w sensie tego, co kolokwialnie określa się mianem kosy. Można wskazywać różne momenty, w którym zjawisko to zaczęło występować, ale sytuacja zaogniła się na dobre po sezonie 1999/2000, w którym to, jak pamiętamy, Królewscy wygrali Ligę Mistrzów. Zajęli jednak w lidze zaledwie piąte miejsce, podczas gdy do rozgrywek awansowały „tylko” cztery zespoły – a czwarta była właśnie Saragossa, z którą na półmetku sezonu przegraliśmy aż 1:5. Aby więc dać zdobywcy tytułu szansę na jego obronienie, drużynę ze stadionu La Romarerda pozbawiono awansu do najbardziej prestiżowych rozgrywek europejskich i zdegradowano do Pucharu UEFA. Tam zaś trafiła na krakowską Wisłę i po niewiarygodnym dwumeczu – w obu spotkaniach gospodarze wygrywali po 4:1 – i rzutach karnych ostatecznie odpadła. Wisła zaś w następnej rundzie nie sprostała FC Porto.
Później obie drużyny – Madryt i Saragossa, ma się rozumieć, a nie Wisła i Porto – mierzyły się ze sobą jeszcze parę razy, a bodaj najbardziej pamiętnym pojedynkiem był ten w Copa del Rey – półfinał w sezonie 2005/2006. 6:1 dla Saragossy w pierwszym meczu i prawie udana remontada – 4:0 – w rewanżu. Ale trzeba pamiętać, że Puchar Króla to dla Saragossy w każdym sezonie główne rozgrywki, ważniejsze nawet od ligi, w której w tym sezonie jest beniaminkiem po roku pobytu w Segunda. Dość powiedzieć, że nasi przeciwnicy nigdy nie byli mistrzami Hiszpanii, za to sześciokrotnie wygrywali Copa del Rey, z czego dwa razy w XXI wieku (do tego raz w nowym stuleciu zagrali w finale).
Tu jeszcze wyjaśnijmy jedną sprawę. Nazwa miasta, z którego pochodzi nasz rywal, w języku hiszpańskim (czytaj: kastylijskim) brzmi: Zaragoza. W Polsce przyjęła się jednak wersja niemiecka i katalońska (tak, dla kibiców Realu Madryt to z pewnością szok), dlatego też mówimy i piszemy: Saragossa. Trudno powiedzieć, dlaczego właśnie taka pisownia u nas obowiązuje, ale można założyć, że naprawdę zaczerpnęliśmy ją od Katalończyków – a konkretnie, zaczerpnęliby ją Polacy, którzy w 1808 roku wraz z Napoleonem podbijali Hiszpanię.
... i teraźniejszość
Saragossa, jako się rzekło, poprzedni sezon spędziła w drugiej lidze i całkiem niewykluczone, że spędzi tam też następny. Zajmuje bowiem obecnie osiemnaste miejsce w tabeli i chociaż traci jedynie punkcik do Espanyolu, a do tego tylko sześć do pierwszej dziesiątki, to trzy zwycięstwa i osiem porażek w czternastu meczach z pewnością nie przynosi chluby podopiecznym Marcelina Garcíi Torala. Zresztą właśnie dlatego Marcelino nie jest już trenerem Saragossy – stracił pracę po domowej porażce z Athletikiem. Jego miejsce zajął José Aurelio Gay.
Czy taka zmiana będzie dla Los Mańos korzystna? Trudno ocenić. Czasami zdarza się syndrom „nowego, fajnego trenera”, dzięki któremu drużyna nagle zaczyna grać lepiej, ale nie sposób przewidzieć, jak będzie w tym wypadku. Gay jest oczywiście szkoleniowcem jedynie tymczasowym, lecz jeżeli uda mu się wywieźć z Madrytu choćby punkt, a następnie odniesie zwycięstwa nad Deportivo, Espanyolem i Xerezem, to kto wie, czy nie zostanie trenerem do końca sezonu. To jednak nie będzie już naszym problemem.
Z drugiej strony, przyznać trzeba, że Real Saragossa teoretycznie nie powinien mieć problemów z utrzymaniem się w lidze. Gra tam przecież kilku naprawdę dobrych, ciekawych piłkarzy, którzy powinni walczyć raczej o awans do europejskich pucharów, a nie o uniknięcie degradacji. Ot, taki choćby Ikechukwu Uche – brat Kalu, a jakże – reprezentant Nigerii, który w barwach Getafe strzelił nam nie tak dawno gola. Grają tam również trzej byli madridistas, Javier Paredes, Francisco Pavón i Carlos Diogo – chociaż tak naprawdę regularnie grają tam obaj Hiszpanie, Urugwajczyk wystąpi bowiem dopiero w drugim meczu w tym sezonie, jeśli sprawdzą się przewidywania hiszpańskich żurnalistów i faktycznie znajdzie się w wyjściowym składzie.
Z innych godnych uwagi nazwisk na pierwsze miejsce zasługuje z pewnością kapitan zespołu, 36-letni Argentyńczyk Roberto Fabián Ayala, jeden z najlepszych obrońców na świecie w pierwszej dekadzie XXI wieku. Obok niego na środku obrony ma się pojawić młody Raúl Goni, a linię defensywną uzupełnią właśnie Diogo z Paredesem. Pavón zasiąść ma na ławce. Na środku pola zagrać ma trzech zawodników: Kolumbijczyk Abel Aguilar, Argentyńczyk Leonardo Ponzio i Hiszpan, a właściwie Bask, Ander Herrera. Jedenastkę dopełni bramkarz Javier López Vallejo.
A Real Madryt cieszy się, że do gry wraca Cristiano Ronaldo. Wypadł nam za to Xabi Alonso, ale w jego miejsce gotowi do gry są Fernando Gago i dwóch Diarrów, nie powinniśmy się więc zanadto martwić, podobnie jak nieobecnością Gutiego i Kaki. Jeśli chodzi o graczy ofensywnych, trener Pellegrini ma szerokie pole manewru. Prawdziwym kłopotem jest fatalna kontuzja Pepego – dopóki zdrowi i niezawieszeni są wszyscy pozostali obrońcy, jeszcze jakoś to wygląda, ale jeśli kiedyś w jednym meczu nie będą mogli zagrać, powiedzmy, Ramos i Arbeloa lub Albiol i Garay, możemy być w tarapatach. Lecz to na szczęście jeszcze nie teraz, w tym spotkaniu wszyscy będą do dyspozycji szkoleniowca.
Pozostaje tylko wygrać. Nie powinno być o to zbyt trudno, Saragossa zdobyła w tym sezonie zaledwie dwa punkty w meczach wyjazdowych, ze Sportingiem i Málagą, ale też nasi piłkarze nie powinni uważać, że będzie bardzo łatwo. Wiadomo, co się dzieje, gdy lekceważy się przeciwnika, a jeśli nie, to odpowiedź sprowadza się do jednego słowa: Alcorcón.
A z Saragossą wygrywa się tak:
Weźmy jednak pod uwagę, że bramki puszczał nie Vallejo, ale Juan Pablo Carrizo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze