Pierwsze miejsce nasze, udana vendetta Crisa
Real wygrywa 3:1 z OM
Dzisiejsza Marca relację przed meczem zatytułowała "Pierwszy finał w drodze po 'la Décima', czyli dziesiąty Puchar Europy. Oficjalna strona najlepszego klubu XX wieku pisze o drodze ku zapewnieniu sobie awansu do 1/8 rundy Ligi Mistrzów.
Na Stade Vélodrome Real w rozgrywkach Ligi Mistrzów grał tylko raz. 26 listopada 2003 roku pokonał gospodarzy 2:1. Bramki zdobywali Beckham i Ronaldo, odpowiedział Hassan Mido. Dwa pozostałe mecze obu klubów w tych elitarnych rozgrywkach również kończyły się zwycięstwami Królewskich: 4:2 szesnastego września 2003 roku po bramkach Ronaldo (2), Roberto Carlosa i Luisa Figo. Naszą siatkę przedziurawili Drogba i Van Buyten. Ostatni mecz z tego sezonu (3:0) dobrze pamiętamy.
Dzisiejszą walkę o awans z grupy tegorocznej edycji Liga de Campeones oba zespoły rozpoczęły od ostrej rywalizacji o dominację w środku pola. Najpierw faulowany był Pepe, chwilę później nakładką został potraktowany Rafael van der Vaart. Piłkę z rzutu wolnego z ponad trzydziestu (więcej?) metrów, kapitalnie uderzył Cristiano Ronaldo. Ta wpadła ponad rozpaczliwie wyciągniętymi ramionami Mandandy. Piękne gooolazooo Portugalczyka! Soczyste niczym... nieważne.:)
Po sześciu minutach Marsylia wraca do gry. Ramos daje się wyprzedzić Taiwo niczym polski pośpiech przy francuskim TGV, dośrodkowanie trafia do Brandao, piłkę z linii bramkowej wybija Albiol, ta nieszczęśliwie trafia do Lucho Gonzaleza. Rozgrywający gospodarzy zdobywa bramkę uderzeniem z pierwszej piłki, obok bezradnego Casillasa. 1:1 i nadzieje Francuzów na awans budzą się na nowo. Pięć minut później bramkę z niewielkiego spalonego zdobywa Brandao. Na szczęście nieuznaną.
Gospodarze szli za ciosem, raz po raz przeprowadzając groźne akcje oskrzydlające. Z czasem zdołaliśmy jednak uspokoić grę i wyrównać jej obraz, wynikiem czego zamieszanie w 28. minucie spotkania pod bramką marsylczyków.
Do końca pierwszej połowy meczu obie ekipy prowadziły otwartą i odważną grę i zmarnowały niejedną okazję do zdobycia bramki.
Drugą odsłonę spotkania oba zespoły rozpoczęły bez zmian w składach. Co istotne, w Zurychu Milan sensacyjnie przegrywał z gospodarzami 1:0, co dawało nam szansę na pierwsze miejsce w grupie, a Marsylia wciąż nie traciła szans na awans.
Tę połowę bardziej przekonująco rozpoczęli Królewscy. Kilka groźnych uderzeń i szybkich akcji, w odpowiedzi Brandao wychodził na czystą pozycję, ale jego chęci zgasił Pepe, biegający po boisku, podobnie jak Niang, z białym opatrunkiem wokół głowy.
W 53' minucie meczu rzut rożny wykonywał Van der Vaart. Piłka, po lekkim zamieszaniu ciał kilkadziesiąt centymetrów nad murawą Stade Vélodrome, trafiła do Albiola, który przytomnym uderzeniem z woleja umieścił ją tuż przy słupku bramki Mandandy. I pierwsza zmiana, za el Pipitę wszedł Karim Benzema.
Minuta 66', Iker Casillas fauluje wychodzącego na czystą pozycję Nianga. Rzut karny w wykonaniu Lucho. Kilka minut wcześniej, w Zurychu, bramkę na 1:1, z rzutu karnego właśnie, zdobył Ronaldinho. Do futbolówki podchodzi Argentyńczyk, traktuje ją z wielką siłą, Iker leży już na ziemi, gdy ta trafia w poprzeczkę bramki Hiszpana. Ależ emocje! Za Van der Vaarta wchodzi el Siete. Gramy wciąż w ofensywnym ustawieniu. Tak właśnie trzeba grać Realem, brawo Inżynierze.
Jedenaście minut później pojawia się na boisku, mimo wszystko nasz, nie marsylski, Fernando Morientes, na co Pellegrini odpowiada zmianą Xabiego Alonso na Mahamadou Diarrę. A bramkę na 3:1, po przytomnym przechwycie Benzemy i dobrym podaniu Lassa, zdobywa Cristiano Ronaldo. I to jak zdobywa i jak bramkę celebruje! Dobry jest, ten Portugeezeer. :) Jeszcze Benz mógł podwyższyć wynik spotkania, ale przestrzelił nieładnie, o czym mógłby, po tym meczu, porozmawiać choćby z Marcelo.
Byliśmy świadkami bardzo dobrego, intensywnego spotkania, bez całowania się po rączkach i zbędnej kurtuazji. Zdeterminowana, grająca u siebie Marsylia, silna Brandao i Niangiem, walczącym Heinze, szybkim Taiwo, naprawdę dobrym Lucho starała się wywalczyć awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Real przeciwstawił jej względny spokój w tyłach i udane próby narzucenia dominacji na boisku. Znów na gracza meczu wyrósł Ronaldo. Znów szkoda, że nie zagra z Valencią. Brawa dla obu ekip za te 90 i parę minut.
Składy:
Olympique Marsylia: Mandanda; Bonnart, Diawara, Heinze, Taiwo; Cissé (Kone 65'), Abriel, Cheyrou, Lucho González; Brandao (Morientes 77'), Niang (Valbuena 70').
Real Madryt: Casillas; Ramos, Pepe, Albiol, Arbeloa, Lass, Xabi Alonso, Marcelo, Van der Vaart (Raúl 72'), Cristiano Ronaldo, Higuaín (Benzema 63').
Bramki:
0:1, Ronaldo, 5' - UploadMirrors
1:1, Lucho Gonzalez, 11' - UploadMirrors
1:2, Albiol, 59' - UploadMirrors
1:3, Ronaldo, 80' - UploadMirrors
Sędzia: Wolfgang Stark.
Kartki: Brandao 9' Heinze 64 - Higuaín 29', Xabi 37', Casillas 66'.
Stadion: Stade Vélodrome.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze