Przed meczem z Espanyolem
Sobota, godzina 20.00
Z perspektywy polskich kibiców lepiej by było, gdyby ostatniej przerwy na mecze reprezentacyjne w ogóle nie było. Ale niestety była i teraz trzeba się jakoś pozbierać. Wypada więc życzyć, aby w ten weekend wszystkie drużyny klubowe, polskie i zagraniczne, spełniły oczekiwania swoich polskich fanów i poprawiły im w ten sposób humor. Wszystkim się to oczywiście nie uda, ale miejmy nadzieję, że wśród tych, które dadzą radę, znajdzie się Real Madryt.
Po całkiem udanym rozpoczęciu sezonu – zwycięstwem w meczu z Deportivo – nadeszła dla Los Blancos pora na mecz z kolejną biało-niebieską drużyną, a więc z Espanyolem. Przygotowania Los Periquitos – czyli Papużek – do sezonu 2009/2010 zostały przerwane nagłą śmiercią obrońcy i kapitana zespołu, 26-letniego Daniego Jarque, który zmarł wskutek ataku serca, gdy wraz z całą drużyną przebywał we Florencji. Oprócz głównego, ludzkiego wymiaru tragedia ta ma także aspekt sportowy – Jarque był obrońcą nieustępliwym i ostrym, czasem nawet brutalnym, ale też samodzielnie dawał gdzieś tak jedną trzecią ducha i woli walki drużynie Espanyolu.
Mecz odbędzie się na nowiutkim czterdziestotysięcznym stadionie Cornellà-El Prat (notabene: będzie to pierwszy rozegrany tam mecz o stawkę) wybudowanym za okrągłe sześćdziesiąt milionów euro. Gdy zmarł Jarque, pojawiły się głosy, iż warto by nazwać nowy obiekt Espanyolu właśnie jego imieniem, ale prezes Daniel Sánchez Llibre i reszta władz RCDE mają świadomość, że choć byłby to miły gest, klub potrzebuje pieniędzy, a te można szybko i łatwo uzyskać, sprzedając prawa do nazwy stadionu. Jest to z pewnością niewesoła sytuacja – wybierać między dobrami symbolicznymi (bo w tych kategoriach trzeba traktować „Estadio Dani Jarque”) a materialnymi.
W poprzednim meczu drużyna prowadzona od stycznia tego roku przez młodego trenera Mauricia Pochettino przegrała w Bilbao z Athletikiem po golu obrońcy Basków Gaizki Torquero. Podstawowa jedenastka Espanyolu wyglądała wówczas następująco: Carlos Kameni, David García, Facundo Roncaglia, Nicolás Pareja, Iván Pillud, Joan Verdú, Moisés Hurtado, Shunsuke Nakamura, Luis García, Raúl Tamudo i Iván Alonso. Dziennikarze Marki typują, że w spotkaniu z Realem Madryt skład ten zmieni się jedynie w jednym miejscu – za Argentyńczyka Pilluda pojawić się ma jego rodak, 21-letni Juan Forlín ściągnięty tydzień temu z CA Boca Juniors. Przebudowa składu w Espanyolu nie ustępowała zresztą skalą tej, która odbyła się w Madrycie (tyle że kosztowała mniej). Nowym graczem w RCDE jest przecież także Pillud, a poza nim również Nakamura, Roncaglia, Verdú czy typowany póki co na ławkę młody reprezentant Izraela, wychowanek Chelsea FC Ben Sahar. Mający polskie korzenie Ben obejrzy jednak mecz w doborowym towarzystwie – obok niego zasiądzie sam Mały Budda, Iván de la Peńa.
Ci sami dziennikarze przewidują, iż Los Blancos pojawią się na murawie w następującym składzie: Casillas – Marcelo, Metzelder, Albiol, Arbeloa – Alonso, Lass – Cristiano Ronaldo, Kaká, Raúl – Benzema. Nieobecni będą oczywiście Sergio Ramos (dla którego będzie to ostatni opuszczony mecz z powodu kontuzji, przynajmniej z powodu tej, którą właśnie wyleczył) i Pepe (słusznie pokutujący za faul z zeszłego sezonu).
Oprócz wymienienia składów trudno jednak cokolwiek powiedzieć o jednej czy drugiej drużynie. Sezon w końcu dopiero co się zaczął i choćby nie wiem jak dokładnie analizować mecze pierwszej kolejki ligowej i wcześniejsze sparingi, wszystkie oparte na nich prognozy będą obarczone sporym marginesem błędu. Mimo wszystko, z pewnością to Real Madryt jest faworytem. Na naszą korzyść działa nie tylko wyższa klasa piłkarska naszych zawodników, ale także fakt, iż śmierć Jarquego uniemożliwiła dokończenie programu przygotowań do nowego sezonu w taki sposób, jaki zaplanował trener Espanyolu. Jest to oczywiście smutne, że w pewien sposób skorzystamy – nie tylko my zresztą, ale i inne drużyny mierzące się z Blanquiblaus na początku sezonu – na tej tragedii, lecz nie za bardzo można na to cokolwiek poradzić. Decydująca może się więc okazać nie klasa piłkarska, ale siła nerwów. Mecz z Depor, w którym Królewscy dwa razy tracili prowadzenie, a mimo to wygrali, dowiódł, że podopieczni Manuela Pellegriniego mają charakter i potrafią walczyć – lepiej czy gorzej, ale potrafią. Na piękną grę jeszcze przyjdzie czas, póki co wystarczy zwycięstwo w byle jakim stylu.
Informacje na temat transmisji podamy tradycyjnie w dniu meczu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze