Albiol: Mając przed sobą Kakę i Cristiano, mogę spać spokojnie
Hiszpan w wywiadzie dla dziennika <i>AS</i>
Zostało ci jeszcze osiem dni wakacji. Czujesz się wypoczęty?
Prawda jest taka, że już nie mogę się doczekać powrotu do pracy. Chcę już dołączyć do zespołu i rozpocząć treningi...
Ochłonąłeś już po tym, jak na swojej prezentacji zobaczyłeś 8000 kibiców?
Trochę tak, ale w dalszym ciągu jestem tym bardzo zaskoczony. Gdy tylko oglądam z tej prezentacji jakiekolwiek powtórki w telewizji, to wyskakuje mi gęsia skórka. Obejrzałem również prezentacje Kaki, Cristiano i Benzemy - to już było wręcz nieprawdopodobne.
Czy Di Stéfano już wie, gdzie leży twoje miasteczko?
Cóż, mając na uwadze hałas, jaki panował na prezentacji, to nie wydaje mi się. (śmiech) Ale zaproszę go na paellę do Villamarchante, aby je poznał. To był dla mnie ogromny zaszczyt, że mogłem porozmawiać z Don Alfredo - jednym z największych piłkarzy w historii.
Do treningów wracasz 27 lipca wraz z Ikerem i Sergio Ramosem, którzy będą twoimi przewodnikami...
Mam nadzieję! Na pewno będą mnie dobrze traktować. To moi bardzo dobrzy znajomi. Chciałbym już poznać resztę składu.
Obawiasz się trochę tego, że szatnię będziesz dzielił z tyloma gwiazdami?
Jakby tak się nad tym zastanowić... Na początku wśród nich na pewno będę się czuł tak, jak pierwszego dnia w szkole. Przez pierwsze dni zawsze się trochę denerwujesz. Ale w końcu trzeba przełamać pierwsze lody.
Cristiano, Kaká, Benzema... Mając w ataku takie gwiazdy, Real Madryt większość czasu spędzać będzie na połowie rywala. Nie będziesz się zbytnio przemęczał, co?
Będzie mi się lepiej spało po nocach! (śmiech) Właśnie z tego powodu, o którym mówisz, a także z tego, że to nie ja będę musiał ich zatrzymywać. Gra z takimi zawodnikami to wielka przyjemność. To będzie widowiskowe. Bardzo ciężko będzie zatrzymać taki atak.
Wydawało się, że razem z tobą przyjdą tutaj Villa i Silva. Ale ostatecznie zostałeś sam.
Rozpadł się pakiet z Carrefoura i została tylko jedna część. (śmiech) Ale chciałbym, by przyszli tutaj wraz ze mną, gdyż to bardzo dobrzy zawodnicy i wolałbym ich mieć w swoim składzie.
Oni tutaj nie przyszli, ale Xabi Alonso oraz Arbeloa wciąż mają na to szansę. Chciałbyś, aby do ciebie dołączyli?
Oczywiście, że tak. Arbeloa grałby tuż obok mnie na obronie. To mój wielki przyjaciel. Bardzo bym się cieszył z jego obecności. Tak samo jak w przypadku Xabiego.
Wydaje się, że jego sytuacja jest trudna do rozwiązania...
Tak, Liverpool nie daje za wygraną... Ale to piłkarz, który bardzo dobrze by wpłynął na cały zespół. Jest w idealnym wręcz wieku, aby pokierować tym zespołem. Według mnie to pomocnik kompletny. Ma w swoim dorobku Ligę Mistrzów. Zasługuje na grę tutaj.
Mając na uwadze to, że Real Madryt nie jest zbyt lubianym klubem w Walencji, to kibice całkiem normalnie zareagowali na twój transfer.
Tak. To chyba z tego powodu, że w Walencji się wychowałem. Dorastałem tam i nigdy nie ukrywałem swoich uczuć do Valencii. Ludzie o tym wiedzą i zrozumieją to, gdy powrócę na Mestalla. Nie było mi łatwo zdecydować się na opuszczenie tego klubu. Ale wiedziałem, że jeśli kiedykolwiek do tego dojdzie, to tylko na korzyść Realu Madryt. To najlepsze miejsce na ziemi. Klub bardzo się starał, aby mnie pozyskać i jestem mu za to wdzięczny.
Masz przy sobie dowód tożsamości? Pytam cię o to, gdyż niektórzy uważają, że Florentino nie chce hispanizacji zespołu. Ty jesteś chyba z Marsa czy coś takiego...
W moim dowodzie napisane jest, że jestem z Walencji. (śmiech) Tak, jestem Hiszpanem, ale gdy ludzie tak mówią, to dlatego, że domagają się większej liczby hiszpańskich cracków.
Zbyt nisko się oceniasz...
Dziękuję. (śmiech) Trzeba po prostu stworzyć odpowiednią mieszankę z Hiszpanów i z zawodników z innych krajów. Ale trzeba mieć na uwadze to, że dobre wyniki reprezentacji sprawiają, że kluby nie chcą sprzedawać swoich hiszpańskich piłkarzy. Real Madryt chce kontynuować hispanizację zespołu.
Mając na uwadze te wielkie transfery, to nie zrzucenie z tronu Barcelony będzie można uznać za porażkę?
Nie można o tym myśleć w ten sposób. Musimy się po prostu skupić na naszych celach, które są teraz jeszcze większe, gdyż mamy bardzo dobry zespół.
Widziałeś poprzedni sezon w wykonaniu Realu Madryt. Kibice byli pod koniec bardzo rozczarowani, ale teraz znów wstąpiła w nich nadzieja.
Cóż, myślę, że w lidze Real Madryt rozegrał wielki sezon. Zgarnęli naprawdę dużo punktów i walczyli z Barceloną jak równy z równym, aż do tego nieszczęsnego 2:6. A wszystko to mimo wielu problemów, z jakimi klub musiał się podczas sezonu zmagać. Teraz kibice znów są pełni nadziei, ale przed nami ciężka praca. Sam fakt, że mamy świetną drużynę, nie zapewnia nam tytułów.
Co sądzisz o Pellegrinim?
Jest bardzo dobrym trenerem, gdyż pamiętam, że Valencia zawsze miała duże problemy z jego drużyną. W Villarrealu wykonał wielką pracę. Trzeba podkreślić, że jego drużyny zawsze grają ładną piłkę.
Od pomocnika, przez bocznego obrońcę, aż do stopera. Na jakiej pozycji grasz?
Na pewno nie mógłbym być bramkarzem, gdyż po operacji mój nadgarstek nie zgina się w wystarczający sposób. (śmiech) W Valencii było wiele kontuzji, dlatego musiałem łatać wiele luk. Trzeba sobie radzić na każdej możliwej pozycji. Ale ogólnie rzecz biorąc, jestem stoperem.
Na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, że Bernabéu zawsze uważnie przygląda się nowym stoperom.
Tak, odkąd odszedł Hierro, to ta pozycja nie jest zbyt szczęśliwa. To dla mnie wielkie wyzwanie. Ale chcę w Realu Madryt zatriumfować właśnie jako stoper.
W Barcelonie wciąż zapewniają, że zachowują wielki spokój. Co o tym sądzisz?
Nie wiem, czy to prawda. Ale każdy powinien skupiać się na swoich własnych sprawach. Oni, pomimo to, że nie dokonali prawie żadnego transferu, to w dalszym ciągu mają drużynę, która zdobyła Potrójną Koronę. Rywalizacja z nimi będzie bardzo pasjonująca.
Czy Potrójna Korona w wykonaniu Królewskich jest możliwa?
Oczywiście, że tak. To byłoby spełnienie marzeń dla wszystkich madridistas, ale żeby tego dokonać, trzeba będzie bardzo ciężko pracować. Ale oczywiście, że to jest możliwe.
Mundial coraz bliżej. Czy Real Madryt jest najlepszym miejscem do tego, aby wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie reprezentacji?
Przekonamy się. Jeśli nie będę prezentował dobrego poziomu, to niczego nie mogę być pewnym. Mundial jest czymś nieprawdopodobnym, ale najpierw muszę się skupić na Realu Madryt.
Przeanalizujmy twoją karierę. Gdzie zaczęła się przygoda Raúla Albiola z futbolem?
Wszystko zaczęło się od amatorskiej drużyny w Ribarroja, małym miasteczku obok mojego Villamarchante. Po roku powróciłem do swojego miasta i tam grałem, aż nie zainteresowała się mną Valencia. I od tamtej pory wszystko jest już znane. Pokonywałem kolejne szczeble, by później pójść na wypożyczenie do Getafe. W 2005 roku Quique ściągnął mnie z powrotem do Valencii. Teraz pora cieszyć się tym nowym etapem w Realu Madryt.
Kto był twoim piłkarskim idolem?
Zawsze bardzo mi się podobał Vieira. Widziałem go, gdy stawił się na Mestalla wraz z Arsenalem, który w Lidze Mistrzów mierzył się właśnie z Valencią. To wspaniały zawodnik. Jego gra bardzo na mnie wpłynęła.
Twój brat, Miguel, również jest zawodowym piłkarzem. Gra w Murcii.
Mój ojciec również grał w piłkę. Od dziecka uganialiśmy się za futbolówką. Mój brat Miguel oraz ja jesteśmy zawodowymi piłkarzami. Najmłodszy również się o to stara...
To jest jeszcze jeden Albiol?
Tak, nazywa się Brian i ma 15 lat. Obecnie gra jeszcze w Villamarchante. Wszyscy w tej rodzinie chcą być piłkarzami!
W 2004 roku miałeś poważny wypadek samochodowy, gdy zmierzałeś do Getafe, by podpisać kontrakt. Starasz się zapomnieć o tym tragicznym wydarzeniu?
Czasami zdarza się taka chwila, że sobie wszystko przypominam... Na przykład, gdy dowiedziałem się wypadku Perníi, to uzmysłowiłem sobie, że to ja mógłbym teraz leżeć w szpitalu... Dzięki Bogu udało mi się dojść do siebie. Jestem świadom tego, że dostałem od życia drugą szansę. Dlatego staram się ją jak najlepiej wykorzystać.
To był wręcz cud. Byłeś w śpiączce, a już pięć miesięcy później wróciłeś do gry.
Tak, pierwsze chwile naprawdę były nieciekawe. Rany co prawda zanikały, ale wciąż zadawałem sobie pytanie, czy będę mógł powrócić na swój poziom. Miałem wypadek akurat zaraz przed tym, jak miałem zadebiutować w Primera División. Nie wiedziałem, jak moje ciało na to wszystko zareaguje.
Mówi się, że jesteś dosyć nieśmiałym człowiekiem. To prawda?
Tak, to prawda. Zawsze na początku jestem nieco nieśmiały i wolę utrzymywać dystans. Abym się kompletnie odblokował, muszę mieć świadomość, że ta druga osoba darzy mnie pełnym zaufaniem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze