Pellegrini wrócił do Chile
W podróży towarzyszył mu dziennikarz <i>Marki</i>
Z Manuela Pellegriniego jest dumny każdy mieszkaniec Chile. Nowy trener Realu Madryt nie tylko wydobył swój kraju z cienia i anonimowości, nie tylko w sensie sportowym - rzadko widzi się Chilijczyków rywalizujących na najwyższym światowym poziomie - ale stał się także ambasadorem polityki zagranicznej. Prezydent Chile, Michelle Bachelet, ostatnio podkreśliła podpisanie przez Pellegriniego kontraktu z Realem Madryt. "Kto jeszcze nie wie, że trenerem Realu Madryt jest Chilijczyk?", przemawiała dumnie pani prezydent do dziennikarzy.
Inżynier, pseudonim, którym najczęściej określa się szkoleniowca w Chile, wrócił wczoraj do kraju i dziennikarz Marki był świadkiem ciepłego przywitania trenera w jego kraju. Lot kompanii LAN wylądował w Chile o 8 godzinie czasu miejscowego na lotnisku imienia Arturo Merino Beniteza.
Załoga i kapitan samolotu byli pierwszymi osobami, które pogratulowały Pellegriniemu. Szkoleniowiec Realu był zawstydzony i zarumienił się na twarzy, on nie lubi pochwał, więc po prostu uśmiechnął się i powiedział: "Dziękuję". Jeśli ktoś myśli, że Pellegrini był swoistą gwiazdą lotu, to jeszcze ciekawiej zaczęło się robić na lotnisku, gdzie już przy sprawdzaniu paszportów pracownicy lotniska tłumnie gratulowali trenerowi, prosząc, by po zakończeniu przygody z Realem został selekcjonerem kadry. - To jeden z moich celów i mam nadzieję, że kiedyś poprowadzę reprezentację Chile - odpowiadał spokojnie trener.
Prawdziwe szaleństwo zaczęło się, kiedy Pellegrini wyszedł z terminalu. Termometr pokazywał tylko 5 stopni, ale na szkoleniowca czekało ponad dwustu dziennikarzy, którzy wprost zagrodzili przejście na parking, gdzie na Pellegriniego czekał jego brat.
Pellegrini był pod wrażeniem tłumów i aplauzu setek ludzi, którzy czekali na niego przed lotniskiem. - Jestem bardzo zadowolony. Dziękuję wszystkim za przyjście. Spełniło się moje marzenie, czyli trenowanie Realu Madryt i teraz moim celem jest uczynienie z niego najlepszego klubu na świecie. Dam z siebie wszystko. Sądzę, że nadszedł najlepszy moment, by pokierować tą drużyną po tym, jak spędziłem pięć lat w Villarrealu - zwierzał się Chilijczyk mediom.
Pellegrini podkreślał jednak , że najważniejszy jest dla niego odpoczynek. - Teraz chcę odpocząć, mieć kilka dni wakacji, chociaż nie przestanę pracować, ponieważ będę w stałym kontakcie z Jorge Valdano.
Chilijczyk, który spokojnie wysłuchiwał każdego pytania, najczęściej musiał odpowiadać czy czuje się na siłach rywalizować z wielką Barceloną, która sięgnęła po potrójną koronę. - Tak. Ale nie będziemy kopiować Barcelony. Oczywiście po tym, co oni zrobili w tym sezonie, sytuacja w Realu Madryt jest krytyczna, ale zbudujemy silną drużynę i zrealizujemy cele. Real Madryt stawia największe wymagania i jestem na to przygotowany.
Z wyrazem wyraźnej ulgi Pellegrini w końcu wsiadł do samochodu i pojechał do domu, luksusowej willi w bogatej dzielnicy Santiago de Chile, gdzie czekała na niego żona, Carmen Gloria, i trójka jego dzieci, Manuel, Juan Ignacio i Nicolás, którzy zorganizowali w domu prywatne, małe przyjęcie. Wieczorem zrelaksowany trener obejrzał z rodziną mecz Paragwaj - Chile rozgrywany w ramach eliminacji do przyszłorocznego Mundialu w Republice Południowej Afryki.
(Fot. Marca) Pellegrini w końcu dociera do domu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze