Calderón zeznawał w sprawie grudniowego Zgromadzenia
A wraz z nim Barcena, Nanín i piątka fałszywych delegatów
Ramón Calderón, Luis Barcena, Mariano Rodríguez de Barutell, w skrócie Nanín, oraz pięciu z dziesięciu "fałszywych delegatów" zeznawało wczoraj przed Sądem Pierwszej Instancji numer 32 w Madrycie. Sędzia prowadzący całą sprawę, pan Santiago Torres, stwierdził, że istnieją dowody niszczenia, usuwania lub ukrywania publicznych dokumentów - zdefiniowane w artykule 292 Kodeksu Karnego - oraz używanie fałszywych dokumentów i fałszowanie ich w celu uzyskania własnej korzyści - artykuły 291 orz 295.
Calderón stwierdził, że odpowiedzialność za organizację Zgromadzenia spoczywała na Barcenie, a ten słysząc to wściekł się i powiedział, że nic nie wiedział, ale późniejsze zeznania "fałszywych" delegatów poniekąd to potwierdziły. Wszyscy, oprócz Fernando de Frutosa Garcíi, potwierdzili, że poszli na Zgromadzenie na prośbę Nanína, by "wspierać" Calderóna. Jeden z tej piątki zeznał, że znał Calderóna, trzech miało kontakt z Barceną, ale wszyscy zgodnie twierdzili, że musieli okazać tylko dokument tożsamości, by przedostać się na salę.
Ostatnie słowa nie zgadzają się z zapewnieniami byłego prezesa Królewskich, który w sądzie potwierdził, że aby wejść na salę, trzeba było okazać dowód bycia delegatem.
Piątka oszustów potwierdziła oczywiście, że głosowała pomimo braku głosu. Większość przyznała, że głosowała za Calderónem, chociaż nikt wprost nie powiedział, że takie polecenia otrzymali od Nanína, który miał tylko powiedzieć o "wspieraniu i aplauzie".
Zeznania trwały prawie trzy i pół godziny i wywołały oczywiście wielką sensację wśród mediów. Sędziowie zdecydowali się pozwolić wejść do budynku niektórym fotografom i kamerzystom.
Jeśli chodzi o udział Boludy w tej sprawie, to będzie on zeznawał 3 czerwca wraz z kolejną piątką fałszywych delegatów.
Zeznania oszustów w skrócie:
Luis Toda Kisiel: Nanín to mój przyjaciel i poprosił tydzień wcześniej, by mu pomóc, ponieważ sytuacja w Zarządzie była zła, a ponieważ pracował w Realu dzięki Calderónowi, to poprosił mnie o wsparcie i aplauz dla niego. Kiedy wchodziłem nikt nie prosił mnie o potwierdzenie bycia socio, tylko dokumenty potwierdzające pochodzenie. Jednak nie oddałem głosu na Zgromadzeniu.
Fernando de Frutos: Poszedłem na Zgromadzenie, ponieważ chciałem je zobaczyć. Znałem Calderóna z mediów. Należąc do peńi Realu Madryt miałem kontakt z Calderónem. Głosowałem, ale to nie ma nic wspólnego z tą fotografią z Marki. Nie wiedziałem, że dzieje się coś nielegalnego. Nawet nie miałem pojęcia nad czym głosuję. Ograniczyłem się do podniesienia kartki, ponieważ wierzyłem, że tak było najlepiej dla klubu.
Carlos del Castillo: Nanín, przyjaciel, którego znam od dziecka, poprosił mnie o pójście na Zgromadzenie oraz o wsparcie i aplauz. Jako, że nasza przyjaźń była głęboka, poszedłem. Pokazał dowód tożsamości i steward odprowadziła mnie na miejsce. Tam wspierałem, klaskałem i głosowałem, chociaż jestem tylko socio, a nie delegatem. Ale będąc wpuszczonym sądziłem, że mam prawo głosować. Z Barceną rozmawiałem dwa czy trzy razy.
Jorge Hidalgo: Nie wiedziałem, że jestem na Zgromadzeniu, myślałem, że to zwykłe spotkanie i chciałem tylko wesprzeć Calderóna. Tak, znam Nanína, to on do mnie zadzwonił i poprosił o wsparcie dla prezesa. Wszedłem ze wszystkimi i musiałem pokazać tylko dowód tożsamości. Barcenę spotkałem kilka razy. Kiedy byłem w środku, zobaczyłem na scenie razem Nanína, Barcenę, Boludę i Calderóna.
Miguel Gil: Jestem bliskim przyjacielem Nanína, on do mnie zadzwonił z prośbą wsparcia Calderóna. Nic nie wiem o futbolu, nie jestem socio, nie wiedziałem nawet, gdzie przyszedłem. Głosowałem, ale nie byłem świadomy o co chodzi. Wszedłem pokazując jedynie dowód tożsamości i nikt mnie dalej nie zatrzymywał. Barcenę znam z kilku rozmów, raz jadłem z nim lunch.
Co na to Nanín?
Jednymi z najbardziej oczekiwanych zeznań były te złożone przez Nanína, który przyznał, że od początku swojej pracy w Real bardzo zżył się z Calderónem.
Nanín przyznał, że zna wszystkich "fałszywych" delegatów oprócz Fernando de Frutosa, ale stwierdził, że z żadnym z nich nie próbował kombinować niczego, co dotyczyło Zgromadzenia. - Wszyscy z oskarżonych są moimi przyjaciółmi, oprócz Fernando Frutosa. Jednak nie wiem dlaczego ci ludzie mogli wejść na Zgromadzenie. Nie ułatwiłem nikomu wejścia. Nie wiedziałem, że oni tam byli - deklarował.
Nanín został również zapytany o swoją bliską relację z byłym prezesem Realu. - Tak, to była forma wolontariatu, wspomagałem jego kampanię, a we wrześniu dostałem pracę jako asystent, zarabiałem 1200 euro miesięcznie, a w czerwcu 2007 roku przeszedłem do działu VIP i pobierałem miesięcznie 30 000 euro.
- Nie miałem żadnego udziału w tym Zgromadzeniu, ani go nie organizowałem.
Czas na Calderóna
Ramón Calderón zeznawał półtorej godziny. To było prawdziwe bombardowanie pytaniami, od sposobu organizacji Zgromadzenia po decyzję o głosowaniu możliwości oddawania głosu przy urnach. Oczywiście nie zabrakło pytań o rewelacje Marki, które rozpoczęły cały skandal i zmusiły Calderón do złożenia rezygnacji.
Jeśli chodzi sfałszowanie Zgromadzenia, Calderón podkreślał, że na Zarządzie nie rozmawiano ani o "detalach organizacyjnych tego Zgromadzenia", ani o "kwestiach, które przegłosowywano". - Wszystko było na głowie strefy socjalnej klubu, w której wiceprezes (Suárez) wraz z dyrektorami generalnymi (Arroyo i Barcena) odbyli różne spotkania, na których ustalano system zabezpieczeń, sposób akredytacji i.... ja w nich nie uczestniczyłem. Oni byli za to odpowiedzialni - dodał prezes.
Calderón utrzymywał, że "nie miał wpływu na głosujących, a budżet klubu został zatwierdzony przez 90% obecnych na Zgromadzeniu" oraz, że nie sądzi, że istniała "fikcyjna większość, sam rozmawiałem może z ośmioma czy dziewięcioma głosującymi".
- Moje relacje z Nanínem? Ten chłopak w czasie kampanii spał w namiocie, więc kiedy zostałem prezesem, to dałem mu pracę, ale moje relacje z nim były minimalne.
- Jeśli chodzi o Ultrasów, to obrażali również mnie. Wszyscy byli zmieszani z tłumem i nie chciałem ich szukać i wypraszać, by nie wywoływać skandalu.
- Wszyscy mogli przemówić, sformułować pytania, jakie chcieli. Moderator ze strony Zarządu nie miał polecenia zabierania głosu dla socios.
Kolejni świadkowie pojawią się, jak już było wspomniane, 3 czerwca. Wśród będzie obecny prezes Realu Madryt, Vicente Boluda.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze