Liga ACB: Triumf po emocjonującej remontadzie
Real Madryt 80:76 Pamesa Valencia
Przed spotkaniem z Pamesą kilkakrotnie pytano mnie wprost: „Wygramy?". Odpowiadałem twierdząco. Może brzmiało to bardzo pewnie, jednak było to tylko przeczucie zwycięstwa, tudzież wiara w nie, aniżeli rozsądna spekulacja. Gdy tylko spoglądniemy w statystyki, dowiemy się, że Pamesa lubi powalczyć o swoje, w meczach przeciwko Realowi Madryt w szczególności. Co prawda ostatni raz w Vistalegre wygrała trzy sezony temu, jednak w pierwszej rundzie obecnej edycji rozgrywek pokazała, że Los Blancos się nie boi (wygrana 82:66 w Walencji).
Real Madryt zaczął bardzo udanie. Szybko zdobyte punkty, dobra defensywa i tłumienie ataków rywali pozwoliły na prowadzenie 10:4. Wielka szkoda, że taką grą koszykarze uraczyli nas tylko na początku - później zaangażowanie w obronie gwałtownie spadło, czytaj: Pamesa otrzymała szansę na pokazanie swoich umiejętności.
Rafa Martínez nie czekał długo, poprawiając statystyki zespołu w ofensywie, jednak wciąż to Królewscy utrzymywali przewagę (15:10). Kiedy z boiska zszedł Louis Bullock, autor kilku skutecznych akcji, oraz kiedy główne role przejęli sędziowie, koszykarze z Walencji wprawili kibiców w ogromne niezadowolenie, łagodnie rzecz ujmując. Seria 0:11 pozwoliła im na wygraną w pierwszej kwarcie (16:21).
Podczas gdy z drużyny przyjezdnej, na papierze i parkiecie, wyróżniał się Martínez, w madryckim zespole brakowało lidera, punkty zdobywane były po przypadkowych akcjach, kilkakrotnie rozgrywanych na granicy dwudziestu czterech sekund. Sposób marny, mało efektowny, ale przynoszący efekty, w postaci ciągłego kontaktu na tablicy wyników z rywalem - druga kwarta zakończyła się remisem (20:20, do przerwy 36:41).
Wyjątkowo słabo prezentował się Felipe Reyes, Bullock przez cały czas szukał swojego miejsca na parkiecie (bez powodzenia), więc koszulkę lidera założył Axel Hervelle. Belg zdobył sześć punktów z rzędu, co wlało w serca kibiców, na dosłownie chwilę, trochę spokoju i optymizmu. Na chwilę, bowiem koszykarze Pamesy, za sprawą akcji Martíneza oraz zbyt wysokiego dla naszych centrów Perovicia, minutę przed końcem kwarty prowadzili już czternastoma punktami (48:62)! Potrzebna była remontada. Jak najszybciej.
Mówisz, masz. Ojciec największej liczby udanego odrabiania dużych strat, Sergio Llull, zakasał rękawy i wziął się do roboty. Na samym początku ostatniej części spotkania zmotywował drużynę dwoma kosza. Na jego apel odpowiedział Tomas van den Spiegel, znakomicie odnajdujący się pod koszem, zarówno w ataku (dobijał niecelne rzuty kolegów), jak i obronie (zbiórki i przechwyty). Przeciwko takiemu duetowi Pamesa nie miała szans. Dodatkowym utrudnieniem byli kibice, nieustająco dopingujący gospodarzy, a podczas akcji przyjezdnych tworzący niezwykle głośny hałas.
Kiedy do odrobienia pozostał tylko jeden punkt (67:68), celną trójką gości dobił Alex Mumbrú, wyprowadzając zespół na upragnione prowadzenie. Pamesa nie poddawała się, lecz Real Madryt przewyższył ją doświadczeniem w wykańczaniu nerwowych końcówek. Jak widać, doświadczenie takie bardzo się przydaje.
Mecz przez niemal trzydzieści minut kontrolowany był przez Pamesę, jednak ostatnia kwarta zrewanżowała wszystkim madridistas ten niekorzystny wynik oraz niezbyt porywające widowisko. Była ona także tą częścią, w której Królewskim wychodziło prawie wszystko, dzięki czemu odnieśli pierwsze zwycięstwo w tym jakże ciężkim, liczonym od niedzieli tygodniu.
Redaktorzy RealMadrid.pl byli naocznymi świadkami madryckiej remontady, wspierając koszykarzy dopingiem i od samego początku wierząc w końcowy sukces. Ostatnia, niezwykle emocjonująca kwarta pozostanie w naszej pamięci zapewne przez długi czas. Obszerniejszej relacji z wizyty RealMadrid.pl w Palacio Vistalegre spodziewać się można wkrótce.
80 - Real Madryt (16+20+17+27): Sánchez (-), Reyes (8), Mumbrú (9), Hervelle (13), Bullock (10) - Winston (7), Van den Spiegel (11), Massey (4), Llull (11), Raúl López (7).
76 - Pamesa Valencia (21+20+22+13): Oliver (4), Perović (16), Martínez (24), Shengelia (2), Nielsen (9) - Williams (6), Miralles (5), Avdalović (8), Pietrus (2), Awramow.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze