Robben: Wylejemy siódme poty, aby uszczęśliwić kibiców
Obszerny wywiad z naszym holenderskim pomocnikiem
Lubisz święta?
Tak. Bardzo, ponieważ mogę je spędzać z rodziną i przyjaciółmi.
Co było dla ciebie najlepsze w 2008 roku?
Narodziny syna. To był dla mnie najważniejszy moment w 2008 roku i w ogóle w całym moim życiu. Nazywa się Luka i 22 grudnia skończył osiem miesięcy.
Dlaczego Luka przez "k"?
Luka to imię holenderskie. Pisane przez "c" byłoby bardziej włoskie. Imię to wybraliśmy wspólnie z żoną.
A co było dla ciebie najgorsze w 2008 roku?
Najważniejsze jest zdrowie, a ja straciłem w tym roku kilku krewnych. To były ciężkie chwile. Chodzi tutaj o trzy ciotki, które były już bardzo stare. Ale strata trzech osób w ciągu jednego roku to dużo. Oczywiście bardzo negatywne były również wszystkie kontuzje, z jakimi musiałem się zmagać. Dlatego mam nadzieję, że w 2009 roku będę miał pod tym względem więcej szczęścia.
Oprócz zdrowia, czego sobie jeszcze życzysz na rok 2009?
Zdobyliśmy już Superpuchar, ale chcemy osiągnąć coś jeszcze w tym sezonie. To dla nas bardzo ważne. Teraz drużyna musi wygrywać kolejne mecze za wszelką cenę. W styczniu zaczynamy od zera z naszym nowym trenerem. Do gry powrócą również kontuzjowani, oprócz oczywiście Diarry i Van Nistelrooya. Trzeba uwierzyć w tę drużynę, która zacznie grać lepiej.
Jaki prezent świąteczny wspominasz najlepiej?
Wszystkie prezenty są naprawdę bardzo miłe. Od dziecka, niezależnie od tego, co dostawałem, zawsze byłem najszczęśliwszy na świecie.
Gdy byłeś dzieckiem, co w świętach podobało ci się najbardziej?
Ferie, jak chyba każdemu w tym wieku. Najlepsze było to, że nie trzeba było chodzić do szkoły. Było wiele wspólnych kolacji, rodzina była razem i panowała wspaniała atmosfera. Prawda jest taka, że kocham święta.
Jesteś z tych ludzi, którzy podczas świąt ubierają choinkę i przystrajają cały dom?
Tak. Uwielbiam to. Chociaż nie robię tego ja, to i tak to uwielbiam. Wszystko robi moja żona. (śmiech)
Jak spędzisz te święta?
Polecimy wraz z rodziną na Teneryfę. Wybiorę się wraz z moją żoną, synem, teściami i szwagrami. W poprzednim roku święta spędziliśmy wraz z moją rodziną, dlatego teraz kolej żony. Chcę trochę odpocząć, ale już się nie mogę doczekać powrotu do gry. Czuję się wspaniale pod względem fizycznym i chciałbym, aby rozpoczął się już styczeń.
Święty Mikołaj czy Trzej Królowie?
Święty Mikołaj. W Holandii święto Trzech Króli nie ma takiej tradycji.
Gdy byłeś mały, to otrzymywałeś dużo prezentów?
Nie, ale to dlatego, gdyż święta w Holandii wyglądają inaczej niż w Hiszpanii. Tam Święty Mikołaj przychodzi 25 grudnia i to tego dnia rozdaje się wszystkim prezenty. W Holandii dzieciom nie daje się prezentów ani w nocy z 24 na 25 grudnia, ani z 5 na 6 stycznia.
Kogo będzie ci brakować najbardziej podczas świąt?
Jestem naprawdę bardzo szczęśliwy, gdyż najważniejsze dla mnie jest to, że podczas świąt będę blisko żony i syna. W Holandii mam wielu przyjaciół, ale dla mnie najważniejsza jest rodzina, gdyż podczas roku nie mogę spędzać z nią wiele czasu, gdyż co chwila wyjeżdżam. Te najbliższe dni chcę spędzić tylko i wyłącznie z nimi.
Czy ten Real Madryt stać na zdobycie jakiegoś tytułu w 2009 roku?
Tak. Naprawdę tak uważam. Najważniejsze jest to, aby wszystko zacząć od zera. Liga Mistrzów rozpoczyna się dopiero w lutym, dlatego mamy wystarczająco dużo czasu, aby się przygotować i złapać dobrą formę. La Liga również się jeszcze nie skończyła. To prawda, że dwanaście punktów to dużo i że Barcelona gra obecnie lepiej od nas, ale przed nami jeszcze wiele meczów i na pewno nie damy za wygraną.
Kiedy słyszałeś w telewizji, że dwa tygodnie temu całe Camp Nou śpiewało: "Madryt, rogaczu, pokłoń się mistrzowi", to co pomyślałeś?
Dla mnie liga nie jest jeszcze stracona. Naprawdę ciężko mi było oglądać mecz z Barceloną w telewizji, gdyż chciałem pomóc kolegom. Ale cóż, taki jest futbol. Bardzo ciężko było mi zaakceptować tę karę, jaką otrzymałem w meczu z Sevillą. Najpierw błąd popełnił sędzia, a później ja. Czułem się bardzo źle. Byłem bezradny, gdyż nie mogłem pomóc drużynie.
W ostatni poniedziałek Joan Laporta stwierdził, że Barcelona jest niczym Ferrari.
Szczerze mówiąc, to nie interesuję się tym. Ale odpowiem na to tak samo, jak wcześniej. Dopóki nie podniesie się pucharu, liga nie jest rozstrzygnięta. Mogę w tej kwestii jedynie zapewnić, że do wszystkiego podchodzimy z pokorą. To właśnie dzięki niej zdobyliśmy te ostatnie tytuły.
Na co Real Madryt ma większe szanse, na La Liga czy Ligę Mistrzów?
Myślę, że taki klub jak Real Madryt musi walczyć o wszystkie możliwe tytuły, gdyż w dalszym ciągu jest najlepszy na świecie. Wiemy, że możliwe jest zdobycie tych dwóch tytułów, o które jeszcze walczymy, ale zdajemy sobie jednocześnie sprawę z tego, że będzie to bardzo trudne. Zarówno dla mnie, jak i dla klubu Liga Mistrzów to szczególne rozgrywki. Gdyby się udało wygrać, zdobylibyśmy dziesiąty Puchar Europy w historii klubu. To byłoby coś niezwykłego.
Raúl powiedział przed kilkoma dniami, że w pięciu najbliższych meczach Real Madryt będzie grał o życie.
To prawda. Uważam podobnie jak kapitan. Co więcej, w styczniu będziemy mieć dużo więcej czasu na trening i ciężką pracę, gdyż będziemy rozgrywać tylko jeden mecz tygodniowo. Wiem jedno - musimy wygrać wszystkie pięć najbliższych spotkań. Jeśli to się uda, to szanse na mistrzostwo wzrosną.
Drużyna się zjednoczyła, aby tego dokonać?
Powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy Realem Madryt, a Real Madryt nigdy nie daje za wygraną. Jeśli ktoś już teraz świętuje mistrzostwo, to jego problem. Będziemy iść powoli przed siebie i będziemy wierzyć w zdobycie tytułu, dopóki nie stracimy matematycznych szans lub nie zostaniemy wyeliminowani. Ta drużyna wie, na czym polegają wielkie remontady. I właśnie na tym zamierzamy się teraz skupić.
Pierwszy krok został wykonany w meczu z Valencią. Udało się wam odnieść bardzo ważne zwycięstwo.
Wiedzieiliśmy, że gramy o dużo więcej niż tylko trzy punkty. Zwycięstwo było nam niezbędne, aby w przypadku wygranej Barcelony z Villarrealem, nie stracić już praktycznie wszystkich szans. Skupiamy się tylko na nas samych. Teraz chcemy wykorzystywać jakiekolwiek potknięcia, jakie się przydarzą Barcelonie.
Po raz kolejny rozegrałeś wielki mecz z Valencią.
Gdyż jestem w wielkiej formie. Czuję się perfekcyjnie pod względem fizycznym. To jasne, że każdy lubi te wolne dni, kiedy może sobie odpocząć, ale prawda jest taka, że już odliczam minuty do następnego meczu.
Są ludzie, którzy oskarżają cię o nadmierny egoizm. Co o tym sądzisz?
Najważniejsze jest dla mnie to, aby grać dla dobra całego zespołu. Gdy widzę, że lepsze będzie zagranie indywidualne, to tak robię. Gdy natomiast widzę, że lepiej będzie podać, to podaję. Wszyscy tutaj dajemy z siebie wszystko tylko dla jednego celu - aby Real Madryt wygrywał i walczył o tytuły. Nie skupiam się na swojej grze czy grze mojego kolegi. Nie chcę się na ten temat wypowiadać.
Juande Ramos czy Schuster?
Nie da się jednoznacznie określić. Zawsze jest inaczej. Ale Schuster dobrze pracował w tym klubie. Niech nikt nie zapomina o tym, że w swoim pierwszym roku tutaj zdobył mistrzostwo Hiszpanii. A to nie jest łatwe. Dyrekcja sportowa zdecydowała się na zmianę, a my, piłkarze, musimy to zaakceptować.
Zauważasz teraz różnicę pod względem przygotowania fizycznego?
Nie lubię porównywać poszczególnych trenerów czy osoby odpowiedzialne za przygotowanie fizyczne. Wszystkich szanuję. Powtórzę jeszcze raz, że Schuster wykonał wielką robotę w Realu Madryt, co najlepiej udowadnia mistrzostwo z poprzedniego sezonu. Sukces ten byłby niemożliwy do osiągnięcia, gdybyśmy byli źle przygotowani pod względem fizycznym. Teraz są tutaj Juande i Marcos Álvarez. Drużyna jest z nimi. Będziemy ciężko pracować, aby pokazać wszystkim, że ta drużyna może jeszcze coś zdobyć w tym sezonie, chociaż wielu w to nie wierzy.
Co mi powiesz na temat Villarrealu, który jest waszym najbliższym przeciwnikiem?
To bardzo dobra i zgrana drużyna. Zawsze grają na wysokim poziomie. W swoich szeregach mają wielkich zawodników jak Senna, Cazorla czy Capdevila, którzy zdobyli przecież Mistrzostwo Europy. To bardzo dobra drużyna. Wraz z Sevillą, Barceloną i Valencią są naszymi największymi rywalami w Hiszpanii.
Co powiesz na temat swojego rodaka, Huntelaara?
To urodzony goleador. Jestem przekonany, że będzie zdobywał bardzo dużo bramek w barwach Realu Madryt. Początek będzie dla niego ciężki, gdyż wcześniej grał tylko w Holandii, a tamtejsza liga ma się nijak do tej hiszpańskiej. Wierzę jednak w to, że szybko się przestawi i będzie sobie tutaj dobrze radził.
A Lassana Diarra? Spotkałeś się z nim w Chelsea.
To dobry chłopak. Pod względem prywatnym jestem bardzo zadowolony z tego transferu. Grałem razem z nim w Chelsea. To piłkarz, który pod wieloma względami przypomina Makélélégo. Jest bardzo silny i wykonuje w defensywie nieprawdopodobną pracę. Bardzo dobrze się z nim rozumiałem w Chelsea.
Czy ty również uważasz, że Real Madryt potrzebuje prawoskrzydłowego?
Decyzję tę muszą podjąć dyrekcja sportowa oraz trener. Ale osobiście muszę przyznać, że przydałby się nam skrzydłowy. Obecnie czuję się bardzo dobrze na prawym skrzydle, na którym rozegrałem już dwa spotkania, ale lubię przechodzić czasami na lewe skrzydło. Ale w drużynie nie jestem tylko ja, mamy również Drenthego. Ale kolejny skrzydłowy dobrze by nam zrobił.
W styczniu do drużyny wróci wielu kontuzjowanych.
Czekamy na nich. Chcemy znów mieć kompletny zespół, który może walczyć z każdym jak równy z równym. Co więcej, wszyscy kontuzjowani powrócą do gry z jeszcze większą siłą i zapałem.
O co poprosiłbyś wszystkich madridistas na ten nowy rok?
Proszę ich tylko o wsparcie, gdyż drużyna tego potrzebuje. Niech wszyscy nasi kibice widzą, że w nowym roku wylejemy z siebie siódme poty, aby zdobyć jakiś tytuł i sprawić, aby byli szczęśliwi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze