Schuster: Ale ulga
Niemiec twierdzi, że dyrekcja sportowa nigdy nie liczyła się z jego zdaniem
Wczoraj o 11:30 dyrekcja sportowa Realu Madryt przystała na decyzję Pedji Mijatovicia. Dyrektor do spraw sportowych Królewskich od razu chwycił za telefon i zadzwonił do Bernda Schustera. "Bernardo, chcemy, abyś jak najszybciej stawił się na Bernabéu. Musimy porozmawiać", miał powiedzieć Czarnogórzec. Niemiec, który jeszcze w ostatni poniedziałek rozmawiał z Ramónem Calderónem, nie przeczuwając tego, że zostanie zwolniony, był nieco zaskoczony tym, że Mijatović tak szybko chce się z nim zobaczyć.
Schuster stawił się na stadionie już w ciągu 30 minut w towarzystwie swojej żony, Eleny. Jednak kiedy tylko zobaczył twarze Calderóna i Mijatovicia, to od razu sobie uświadomił, co się święci. "Jak mniemam, jestem zwolniony", miał wyznać Niemiec. Pedja przedstawił trenerowi wszystkie wnioski, do jakich doszła dyrekcja sportowa i dodał, że niefortunna wypowiedź na temat Barcelony tylko przelała czarę goryczy. Bernd wysłuchał Czarnogórca, by następnie podać mu kilka wytłumaczeń. Niemiec nie ukrywał, że miał nadzieję, iż klub pozwoli mu zostać przynajmniej do zakończenia roku, by mógł się jeszcze sprawdzić w meczach z Barceloną i Valencią.
Jednak Schuster nie zamierzał się tłumaczyć i odszedł, mówiąc: "Ale ulga". Bernd jeszcze przez chwilę pozostał w biurach na Bernabéu. Jednak nie ukrywał przed wieloma swoimi współpracownikami, że nie czuje się winny obecnej sytuacji, w jakiej znajduje się drużyna. Zapewniał, że dyrekcja sportowa nie brała pod uwagę jego zdania podczas planowania tego sezonu. Wystarczy wspomnieć, że Niemiec przedstawił jakiś czas temu dyrekcji listę zawodników, których chciałby sprowadzić tamtego lata.
Schuster od samego początku mówił, że bardzo chce wzmocnić ofensywę. Według niego najlepszymi kandydatami na tę pozycję byli David Villa lub Luis Fabiano. Nie przyszedł nikt z tej dwójki. Niemiec chciał również nowego prawego obrońcę, a wybrańcem był Daniel Alves. Również nie przyszedł, a co więcej, przeszedł do Barcelony. Trener nie chciał się również zgodzić na odejście Robinho, ale ostatecznie musiał ulec decyzji zarządu. Jednak największą niespodzianką dla Bernda był fakt, że klubowi nie udało się pozyskać również Santiego Cazorli, o którego też się upominał.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze