Euroliga: Panionios odprawiony z kwitkiem
Real Madryt 87:66 Panionios
Nie było żadnych problemów. Real Madryt z łatwością poradził sobie z Panionios On Telecoms w swoim premierowym meczu w Eurolidze.
Tak jak ostatnimi czasy dobrych wiadomości brakowało, tak tym razem jest ich aż nadto. Bardzo dobre spotkanie w wykonaniu Felipe Reyesa to nie nowość, jednak nie na co dzień w statystykach dorównuje mu Quinton Hosley, grając przy tym efektowniej od kapitana Los Blancos. Do good news zaliczyć także należy powrót Raúla Lópeza i Vensona Hamiltona.
Reyes, srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, poradził sobie z problemami fizycznym i swoją grą wpłynął nie tylko na kolegów z reprezentacji, którzy w Chinach wywalczyli podium, ale i tych z Madrytu, prowadząc ich w pierwszych meczach Ligi ACB, a teraz także w rozgrywkach Euroligi. Jest to aktualnie jedyny zawodnik, na którego formie Joan Plaza może bezgranicznie polegać.
Wreszcie, po około dwóch miesiącach przerwy od basketu, na parkiecie pojawił się López. Trafił na niego w dość krytycznym momencie, kiedy drużyna straciła osiem punktów z rzędu (0:8, 28:29), a dziesiąty punkt na koncie zapisywał Goran Nikolić, były koszykarz rywali zza miedzy, MMT Estudiantes. Nasz rozgrywający wprowadził do gry zespołu trochę świeżości, a wraz z nią znacznie lepszą ofensywę i defensywę. Real Madryt dwukrotnie w czasie pierwszej połowy oddał gościom prowadzenie, jednak były to tylko chwilowe przebłyski w ich ataku, które szybko zweryfikował czas (44:37 w przerwie meczu).
W trzeciej kwarcie niezastąpiony Reyes pokonał granicę dziesięciu punktów przewagi, zaliczając akcję „dwa plus jeden" (51:39). Przeciwników „dobił" jeszcze kosz ze strony Louisa Bullocka i dwa osobiste Jeremiaha Masseya (55:39). Panionios stracił kontakt z Nikoliciem.
Obecność Pepe Sáncheza przyniosła asystę do Lazarosa Papadopoulosa, grającego przeciwko swoim rodakom, podczas gdy Reyes odpoczywał na ławce, po tym jak Grecy nieco dokładniej pokryli go w obronie.
Królewscy krótko przed ostatnią kwartą prowadzili 67:50. Sáncheza, który coraz lepiej czuje się w stolicy Hiszpanii (cztery punkty, trzy zbiórki i pięć asyst), zastąpił Sergio Llull, mający okazję do utworzenia dwudziestopunktowej przewagi z linii rzutów za trzy (72:52). Nie było już wątpliwości, kto zaliczy pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach.
Spotkanie, w którym koszykarzom Realu Madryt wychodziło niemal wszystko. Świetna obrona nie raz zmuszała Panionios do popełniana błędu, a zdobycze w ataku zespół uczciwie rozdzielił wśród kilku zawodników. Po raz kolejny wyróżnić należy Reyesa (cóż, zasłużył sobie), lecz największą przyjemność kibicom z Vistalegre sprawił z pewnością Quinton Hosley, autor siedemnastu punktów, trzech zbiórek oraz dwóch efektownie zakończony alley-oopów. Pamiętam, kiedy ta sztuka nie udawała się w meczach przedsezonowych - podania lądowały w trybuny, zamiast do rąk Amerykanina. W czwartek pomiędzy nim, a podającym widać było zrozumienie, w czego efekcie oglądać mogliśmy efektowne dunki (obie akcje znajdują się w skrócie spotkania - linki poniżej). Jest więc progress.
Dwa niecelne rzuty, zbiórka w ataku, asysta, blok i faul, a wszystko to w pięć minut i pięć sekund. Robi wrażenie? Nie robi. Liczy się jednak coś innego - Venson Hamilton wreszcie powrócił do gry. Amerykański center ma świetne warunki fizyczne, ogromny potencjał, ale i równie dużego pecha. Oby zadomowił się w składzie meczowym na dłużej, niż poprzednio.
Wymieniając pozytywne strony tego meczu, nie można zapomnieć o powrocie kolejnego gracza - Raúla Lópeza. Gracz urodzony w Katalonii zrobił swoje - trafił dwie trójki, dwa rzuty osobiste, dwa razy asystując, a także trzykrotnie zbierając piłkę. Śladów po kontuzji nadgarstka nie widać.
Miejmy nadzieję, że mecz ten będzie, pewnego rodzaju, przełomowym. Wydaje się, że maszyna Joana Plazy zaczyna się powoli rozkręcać...
87 - Real Madryt (26+18+23+20): Sánchez (4), Bullock (9), Hosley (17), Hervelle (7), Reyes (16) - Llull (8), López (8), Mumbrú (-), Papadopulos (6), Hamilton (-), Massey (10), Pérez (2).
66 - Panionios On Telecoms (21+16+15+14): Baxter (4), Cvetković (5), Miles (8), Nikolić (12), Kalampokis (5) - Khantopulos (4), Georgallis (12), Kendall (10), Gianulis (4), Raicević (2), Kanonidis (-).
- Skrót spotkania (YouTube, ACB.com (lepsza jakość))
- Statystyki
- Tabela grupy D
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze