Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Liga ACB: Real Madryt pewnym liderem

Real Madryt 90:73 AXA Barcelona

Czwarte w tym sezonie Gran Derbi przypadło w kluczowym momencie tegoż. Obie drużyny co prawda pewne są awansu do play-offów, jednakże ostatnie spotkania miały wpłynąć na ostateczną kolejność.

Real Madryt ciągle walczy o zapewnienie sobie pierwszej lokaty jeszcze przed zakończeniem sezonu zasadniczego. Do tego potrzebne było oczywiście zwycięstwo w Vistalegre oraz porażka Joventutu w Maladze, w meczu z tamtejszą Unicają. Sytuacja niemal bliźniacza do tej z obozu piłkarzu, z tymże jednak wyjątkiem, iż koszykarzy czeka jeszcze faza play-off, w której to bronić będą mistrzowskiego tytułu.

Forma AXA F.C. Barcelona, od czasu porażki z Cajasol, diametralnie wzrosła. Przez miesiąc Katalończycy wygrali każde z pięciu ligowych meczów, ostatnio nawet z takimi drużynami, jak TAU Cerámica czy Unicaja.

Mecz pomiędzy obydwoma drużynami zawsze wzbudza ogrom emocji, to przecież oczywiste. Dla Los Blancos był swego rodzaju wyzwaniem, gdyż, będąc szczerym, w starciach z mocniejszymi rywalami wypadali dość niepewnie. Zazwyczaj kończyło się wygraną Realu Madryt (wyjątkiem chociażby mecz z Joventutem), ale nie była ona tak pewna, jak byśmy sobie tego życzyli (przewaga przeważnie około dwóch punktów). Czy więc mistrz Hiszpanii potrafi zagrać jak na mistrza przystało, nawet z drużynami z wyższej półki?

Początek kształtował odpowiedź negatywną. Dużą aktywnością i świetną grą pod koszem wykazywał się Denis Marconato, co analogicznie wpływało na złą ocenę podkoszowych Realu Madryt, szczególnie w obronie. Nie było to jednak nowością. Dla kibiców widowisko było naprawdę przednie - pierwsze minuty upłynęły pod znakiem szybkiego tempa gry, dynamicznych akcji i walki „bark w bark", „punkt za punkt". Królewscy po raz pierwszy objęli prowadzenie po rzucie zza obwodu Alexa Mumbrú (12:11), lecz radość nie trwała długo, albowiem z szybką odpowiedzią pośpieszył Gianluca Basile. Ten sam Basile, który tak „zalazł za skórę" madryckim koszykarzom w pierwszym Gran Derbi (dla przypomnienia - Włoch zaliczył świetny występ, rzucił 23 punkty i poprowadził drużynę do zwycięstwa).

Mimo słabszej dyspozycji w strefie podkoszowej, Alex Mumbrú i Felipe Reyes znaleźli sposób na łatwe punkty. Hiszpanie bardzo dobrze grali tyłem do obręczy, umiejętnie zastawiając piłkę ciałem i godząc się na faul przeciwnika w trakcie rzutu. Punkty zdobywali oczywiście z linii rzutów osobistych. Dużo efektowniejszy, i przy tym równie efektywny, był sposób Basile, czyli celne rzuty za trzy (17:18). Mumbrú udowodnił, że i ten sposób nie jest mu obcy, trafiając zza obwodu (20:18). Spróbował także Kerem Tunçeri, lecz w tym przypadku skończyło się tak, jak w akcjach naszych podkoszowych - linia rzutów wolnych i łatwe punkty (23:18). W końcówce kwarty na parkiecie zawitali Charles Smith i Blagota Sekulić. Współpraca obydwu przyniosła siedem punktów przewagi, co zmusiło Xaviera Pascuala do przerwy na żądanie. Po niej koszykarze z Katalonii zbliżyli się do rywali na dwa punkty (27:25). Na 3,3 sekundy przed końcem był już remis, a w posiadaniu piłki byli Królewscy. Niestety, Michalis Pelekanos zapędził się i wybiegł za aut. Wynik w pełni odzwierciedlał za to sytuację na boisku - niezwykle zaciętą i wyrównaną grę.

Strata siedmiu punktów zdenerwowała gospodarzy, którzy po krótkiej przerwie gwałtownie podkręcili tempo. Prekursorem był nie kto inny, tylko Raúl López, próbujący swoich szalonych akcji. Barça ustawiła pod koszem wysoki mur, uniemożliwiając hiszpańskiemu rozgrywającemu na skuteczne wykończenie, a odegrania na obwód przynosiły jedynie niecelne rzuty. Co ciekawe, zawodnicy Realu Madryt cały czas rzucali za trzy, mimo fatalnej skuteczności (27%-60%).

Marconato, w dręczeniu naszych podkoszowych, zastąpił Fran Vázquez, stanowczo za wysoki dla wspomnianych. Ci, nie dość, że nie potrafili go zatrzymać, na dodatek faulowali przy celnych rzutach, w taki sposób tracąc prowadzenie (33:34). Był to początek „okresu strat" - strata piłki przez Louisa Bullocka, strata Reyesa, strata Raúla, strata punktów...

Takie były skutki szybkiej gry. Zespół zaczął się gubić i popełniać błędy na korzyść przeciwników. W końcu Królewscy zaczęli trafiać za trzy - trójki Smitha i Raúla (48:42). Joan Plaza postanowił jednak uspokoić grę i wpuścił na parkiet Tunçeriego. I mimo iż nadal pojawiały się błędy, z obu stron, Turek wykorzystał obecność na boisku - na pięć sekund przed końcem trafił za trzy (53:44). Nasi zawodnicy udali się więc do szatni w bardzo dobrych humorach. W jeszcze lepszych byli kibice, zgromadzeni w Palacio Vistalegre.

Po przerwie obie drużyny udoskonaliły grę defensywną, przez co pojawiły się problemy z rozgrywaniem. Wyjścia madridistas szukali w rzutach z dystansu. Świetną akcją popisał się Axel Hervelle, który zebrał piłkę po swoim niecelnym rzucie i trafił z faulem (58:49). W kolejnej akcji również w głównej roli wystąpił Belg, dobijając „pudło" Tunçeriego. Wreszcie pojawił się zawodnik dający radę centrom z Barcelony.

Wreszcie także pojawił się zawodnik trafiający z dystansu - Mumbrú (63:49). W jego ślady poszedł Tunçeri i Raúl (72:55), a AXA Barca, wobec takiego „zrywu" Realu Madryt, była bezradna i coraz częściej traciła piłkę w ataku. Dziesięć sekund przed syreną przechwyt zaliczył Mumbrú, za co w rewanżu został sfaulowany przez Ackera (74:55).

Tuż przed ostatnią częścią meczu pojawiła się jedna myśl - żeby tylko tej przewagi nie stracić! Jak na złość, Królewscy zaczęli najgorzej, jak tylko mogli. Strata punktów i niesportowe przewinienie Mumbrú. Był to jednak dopiero początek - później było coraz lepiej. Po ładnej grze piłką po obwodzie, akcję trójką zakończył Iker Iturbe (taka tradycja - nie pierwszy raz zdobył sześć punktów w meczu, nie pierwszy raz po rzutach za trzy).

Bardzo dobrą grą wyróżniał się Raúl - w dwóch akcjach z rzędu popisał się zbiórką i genialnym podaniem do Reyesa, ostatecznie nie wykorzystanym przez kapitana. Cały czas swojej trójki upatrywał Bullock, lecz nie trafiał. Nie trafiała też Barça, skądkolwiek by nie rzucała. Madryt zaczął szanować piłkę, długo konstruował akcje, przeprowadzając sporo podań, a na końcu... z dystansu trafił Raúl (81:67)!

Nasz rozgrywający po raz kolejny wyrastał na bohatera meczu. Oprócz trójek nie zabrakło oczywiście typowo „lópezowych" akcji (84:69). Na pocieszenie trzy punkty zdobył Ersan Ilyasova - na pocieszenie, bowiem zwycięstwo było już w rękach gospodarzy. Raúl rozgrywał do ostatnich sekund, a publiczność fetowała każde udane podanie tradycyjnym: "Olé!".

Real Madryt wygrywa El Clásico po bardzo dobrej grze, okraszonej świetnym występem Raúla Lópeza, Alexa Mumbrú oraz Axela Hervelle'a. W dużej mierze zwycięstwo zawdzięczamy celnym rzutom z dystansu, bowiem w grze pod koszem odstawaliśmy od przeciwników z Katalonii.

Dzięki porażce DKV Joventut w spotkaniu z Unicają (64:92), wiadomo już, że Real Madryt zachowa pierwsze miejsce aż do zakończenia sezonu zasadniczego, dzięki czemu będzie miał przewagę własnego parkietu w play-offach oraz... zagra w następnym sezonie w Eurolidze.


90 - Real Madryt (27+26+21+14): Tunçeri (9), Bullock (8), Mumbrú (16), Iturbe (6), Reyes (9) - Smith (7), Sekulić (6), Hervelle (8), López (19), Pelekanos (-).
73 - AXA F.C. Barcelona (27+17+11+18): Sánchez (7), Basile (9), Acker (8), Iliasova (13), Marconato (6) - Grimau (11), Vázquez (11), Neal (-), Trias (2), Kasun (6).


Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!