Advertisement Advertisement
Menu
/ Diario Marca

Obszerny wywiad z Zizou

"<i>Blancos</i> stać na zdobycie Ligi Mistrzów"

Co sądzi pan na temat tego wyróżnienia, które zawsze otrzymywali tylko najwięksi?
Nie wiem, czy w pełni na to zasługuję. To dla mnie wielki zaszczyt, że mogę otrzymać tak ważne wyróżnienie. Jestem dumny, że zostałem uhonorowany i mogę dzielić tę wielką nagrodę ze wszystkimi legendarnymi sportowcami.

Kiedy zaczął pan marzyć o tym, aby zajść tam, gdzie oni?
Nie, nie... Nigdy nie myślałem, że zajdę tak daleko.

Ponadto pańska budowa ciała nie była podobna do tej, jaką posiadały największe gwiazdy futbolu. Chodzi tutaj o wzrost i wielkość stóp.
Tak, są duże. Numer 44 (śmiech). Prawda jest taka, że na początku swojej kariery nigdy nie myślałem, że uda mi się to wszystko osiągnąć i aż tyle wygrać. Teraz w pamięci pozostają mi właśnie trofea, tytuły i drużyny, w jakich grałem. Miałem szczęście, że mogłem zakończyć karierę w Madrycie. Nie mogę prosić o nic więcej.

Był pan w Juventusie i Realu Madryt - dwóch wielkich klubach, które mają swoje własne tradycje. Co dało panu Juve, a co Madryt?
W Turynie nauczyłem się głównie wygrywać. Grając we Francji, nie odczuwałem jeszcze takiej różnicy między porażką a wygraną. Tam skupiałem się jedynie na grze, nic więcej. Kiedy przybyłem do Juventusu, nauczyłem się właśnie tego - wygrywania, wygrywania i wygrywania. W każdym meczu walczyliśmy o zwycięstwo. W Madrycie było bardzo podobnie.

Który z tych dwóch klubów jest większy?
Dla mnie oba te kluby są wielkie i bardzo ważne. Jednak pod względem piłkarskim są zupełnie inne. Jeśli już miałbym wybrać, to wolę Real Madryt. Tutaj futbol jest bardziej otwarty, rozrywkowy. Wszystko jest inne. Oczywiście we Włoszech również mi się podobało. Spędziłem tam pięć lat i nauczyłem się wygrywać. Jednak mój styl gry zdecydowanie bardziej pasował do piłki hiszpańskiej.

Sławna na cały świat epoka galaktycznych, jaka swego czasu panowała w Madrycie, była do pewnego momentu dobra dla samego klubu. Jednak przyniosła również wiele problemów. Jak pan to wszystko przeżył?
Czułem się dobrze do momentu, kiedy uznałem, że najlepiej będzie zakończyć karierę. Nie chciałem pozostać na kolejny rok. Zawsze postępuję według pewnego schematu - kiedy sprawy idą w złym kierunku, zanim ocenię innych, patrzę najpierw na siebie.

Więc spojrzał pan. I co zobaczył?
Cóż, nie podobało mi się to. Nie grałem dobrze, cała ta era galaktycznych... Wszystko. Więc zdecydowałem się odejść. Ponadto nigdy nie będę do nikogo odczuwał żalu. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, na ile go stać. Mieliśmy szczęście, że mogliśmy grać w takim składzie. W szatni nigdy nie poruszaliśmy tematu galaktycznych. To wszystko nadeszło z zewnątrz. Atmosfera była bardzo dobra, ponieważ wszystko nam wychodziło i wciąż wygrywaliśmy. Problemy zaczęły się wtedy, kiedy coś zaczęło szwankować. Nie chcę nikogo obarczać winą. Uzmysłowiłem sobie po prostu, że nadeszła moja godzina.

Powiedział pan, że nie czuł się dobrze. Ale później przyszła pora na Mundial i tam zaprezentował się pan wyśmienicie.
Tak, ale tylko dlatego, że miałem wystarczająco czasu na to, aby się przygotować. Ciężko pracowałem, nabrałem innej mentalności. Ponadto umiejętności się nigdy nie zapomina. Na Mistrzostwach Świata czułem się naprawdę bardzo dobrze. Szkoda, że wszystko się tak zakończyło.

Często myśli pan o tym finale?
Mówiliśmy sobie, że mamy wystarczająco dobrą ekipę, aby go wygrać.

Był pan zdenerwowany po incydencie z Materazzim?
Przez jakiś czas. Na początku było mi ciężko. Ale wielu Francuzów tak się wtedy czuło (śmiech).

Natomiast Materazzi wyszedł z tego bez szwanku.
Porozmawiałem z nim po Mundialu. Powiedziałem mu, że futbolu więcej przegrywa ten, co odpowiada niż ten, co prowokuje.

Czy ten Real Madryt różni się od tego z pańskiej epoki?
Tak. Skład jest zdecydowanie młodszy i ma wielką ochotę na grę. W naszym zespole dało się odczuć, że nie jesteśmy już tak głodni zwycięstw, ponieważ wygraliśmy praktycznie wszystko. Teraz jest zupełnie inaczej. Są młodzi, chcą wygrywać, triumfować. Mają zamiar osiągnąć coś wielkiego. To bardzo ważne, że wiedzą, gdzie są. Muszą być świadomi, czym tak naprawdę jest Real Madryt. Przyszła pora na nowy cykl.

Są lepsi od tamtego Realu Madryt?
Nie, lepsi nie. Są inni. Nasz zespół był zbudowany z największych gwiazd na świecie. Każdy z nas mógł się znaleźć w zespole marzeń. W ciągu dwóch czy trzech pierwszych lat mieliśmy naprawdę wielką drużynę. Kibicom bardzo się podobała nasza gra.

Myśli pan, że ten Real Madryt stać na zwycięstwo w La Liga i w Lidze Mistrzów?
Myślę, że tak. Stać ich na podbój Hiszpanii i Europy. Chociaż nie uważam, że to tylko Królewscy są faworytami w Lidze Mistrzów. Są również inne dwa kluby, które dorównują Realowi Madryt.

Jakie?
Manchester, który bardzo mi się podoba. I... (dłuższa cisza i śmiech). Cóż, tyle.

Nie uważa pan, że Barça przechodzi teraz przez taki sam kryzys, jaki swego czasu panował w Madrycie?
Nie wiem. Nie śledzę ich gry, więc nie mogę się na ten temat wypowiadać.

Wydaje się, że Guti przejął pańską rolę w zespole. Jak oceniłby pan jego występy w tym sezonie?
Kiedy Guti dostaje swoją szansę, to ją wykorzystuje. Posiada wielkie umiejętności. Według mnie, nie ma takiego piłkarza, który asystowałby tak wspaniale jak on. To, co potrafi zrobić w ciągu jednej sekundy, nie dokona nikt inny na świecie. Według mnie, to właśnie asystowanie jest najtrudniejsze w piłce nożnej. Bramka może paść lub nie, ale asysta musi być wykonana w odpowiedniej sekundzie, aby piłka trafiła do celu.

Bramka w Glasgow jest najpiękniejszą spośród wszystkich, jakie pan zdobył?
Najważniejsza - tak. Najładniejsza - nie. Najlepsza była ta strzelona w Marsylii, kiedy z reprezentacją mierzyliśmy się z Norwegią. Był wynik 3:3. Djorkaeff podał mi piłkę i zrobiłem coś naprawdę bardzo trudnego. Ale wszystko wydawało się łatwe (śmiech).

Powiedział pan, że chciałby powrócić do futbolu. W jakiej roli?
Obecnie nie wiem. Piłka nożna to coś, co kocham i bardzo dobrze znam. Dlatego muszę robić coś związanego z tym sportem. Jednak trenerem na pewno nie będę.

Jak widzi pan najbliższe Mistrzostwa Europy?
Wydaje mi się, że Francję stać naprawdę na dużo. Hiszpanię również. W dniu, w którym Hiszpania zacznie wygrywać, będzie bardzo ciężkim rywalem dla innych zespołów.

Jest pan teraz ambasadorem ONZ. Lubi pan brać udział w akcjach charytatywnych?
Są dla mnie bardzo ważne. Jesteśmy przede wszystkim ludźmi. Jestem normalnym człowiekiem i chcę pokazać moim synom, że każdy z nas może do czegoś dojść. Należy jednak pamiętać, że wszyscy jesteśmy równi.

W dalszym ciągu żyje pan w Madrycie. Zamierza pan tu zostać na zawsze?
Życie w Madrycie bardzo dużo znaczy dla mnie, jak i całej mojej rodziny. Bardzo lubimy to miasto, ludzi, styl życia... Nie mogę powiedzieć, czy zostanę tu na zawsze. Mieszkam tu już sześć lat, a moje dzieci nie chcą się nigdzie przenosić. Wygląda na to, że nic się w tej kwestii nie zmieni.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!