Alicante - Real Madryt 1:1
Pierwszy mecz Królewskich w CdR
Nieco ponad 26 tysięcy widzów dopingowało dziś swój zespół w meczu z liderem La Liga. To oznacza prawie komplet na trybunach. Kibice w Alicante są spragnieni wielkiej piłki, gdyż ich klub zdecydowanie zbyt długo błąka się po zapleczu hiszpańskiej piłki. I miejscowi nie zawiedli się, gdyż na Estadio Jose Rico Perez można było dziś zobaczyć całkiem dobre, przynajmniej jak na tę fazę rozgrywek Copa del Rey, spotkanie. A co najważniejsze, ich pupile zremisowali z wielkim Realem Madryt! Przyjezdni grali co prawda składem rezerwowym, ale fakt pozostaje faktem - Real bramkowo remisuje w Alicante.
Pierwsza połowa
Już po sześciu minutach gry gospodarze mieli na koncie trzy strzały na bramkę Jerzego Dudka. Rozpoczęli z impetem, jednak nieskutecznie. Vis a vis Jurka Dudka, Ricardo, pierwszą interwencją popisał się tuż po pierwszym kwadransie gry, wyłapując dośrodkowanie Robbena. Kilka minut później celnie uderzał głową Metzelder, po kolejnym dosrodkowaniu, tym razem Gutiego z rzutu wolnego. I tym razem Ricardo był na posterunku. Następnie strzelał Higuain, nasz młody Argentyńczyk nie trafił jednak w bramkę. Uderzał także Heinze, głową po rzucie rożnym wykonywanym przez Gutiego. Rezultat taki sam jak przy strzale Gonzalo. Już w następnej, 29. minucie spotkania popisał się Jerzy Dudek, broniąc piłce dostępu do bramki po uderzeniu Borji. Kilka minut później ten sam piłkarz Alicante znów próbował szczęścia i znów Dudek był tam gdzie być powinien. Zresztą okolice 30. minuty spotkania przyniosły aż pięć kolejnych strzałów gospodarzy, których akcji nie mogliśmy przerwać choćby pojedynczym wyjściem z kontratakiem! W 36. minucie znów dobra interwencja Dudka po strzale Canadasa. 2 minuty później żółtą kartką za niebezpieczne zagranie ukarany został Alvaro. W 43. minucie meczu strzela Saviola, znów podaje Guti, a Ricardo broni. Chwilę później odpowiadają gracze Alicante, a dokładnie Tito.
Druga połowa
Po przerwie Real Madryt, tak jak i zresztą Alicante, wybiegł na murawę w składzie identycznym jak na początku meczu. 2. połowa spotkania rozpoczęła się od strzału Canadasa, a Dudek, bardzo dobrze spisujący się w pierwszej części meczu, tym razem nie musiał interweniować. W 50. minucie szczęścia szuka Azkoita, jego uderzenie głową po wolnym Canadasa broni nasz portero. 10. minut później żółty kartonik zobaczył Guti, który najpierw sfaulował rywala, a następnie uniósł się protestem. Chwilę później strzał oddaje Saviola, podaje Robben, piłka mija jednak bramkę Ricardo. I gdy zegar wskazywał 60. minutę gry, faul popełnił Royston Drenthe. Faul w polu karnym. Sędzia Dominguez nie miał wątpliwości - rzut karny. Skutecznym egzekutorem kary okazał się Borja - Alicante wyszło na w pełni zasłużone prowadzenie. Kilka chwil później wynik mógł brzmieć 2:0, ale Thomas nie potrafił pokonać Dudka, podobnie jak zresztą Canadas, który uderzał na naszą bramkę w 65. minucie. Po okresie długiej i naprawdę sporej dominacji gospodarzy, Gonzalo Higuain próbował pokonać Ricardo, jednak bezskutecznie. Tuż po tej akcji Argentyńczyka trener Realu Madryt Bernd Schuster przeprowadził pierwszą zmianę - Roystona Drenthe zastąpił Javier Balboa. I zaraz po wejściu na boisko rezerwowy gracz Królewskich popisał się uderzeniem obronionym przez Ricardo. Balboa nie dał się jednak zniechęcić, dosłownie minutę później podał do Gutiego, jego strzał mógł doprowadzić do remisu, Ricardo znów był jednak na posterunku. Następny w kolejce do uszczęśliwienia Madridistas był Fernado Gago. Nie trafił w bramkę Alicante. Efektu nie przyniosły także próby snajperskie Savioli (dwukrotnie) i Salgado. W międzyczasie boisko opuścił Higuain, zastąpił go Roberto Soldado, Gago zapracował na żółtą kartkę, a trener gospodarzy wykorzystał pełen limit zmian. Przez następnych kilka minut gra opierała się główniena wrzutkach w pola karne obu zespołów. Tę monotonię przerwało uderzenie Heinze, szkoda, że niecelne. Zbliżała się 90 minuta spotkania, głową strzelał Torres, bronił Ricardo i nic nie zapowiadało happy-endu. A jednak! Rzut rożny, centra Gago i Javier Balboa wyrównuje! Nasz wychowanek zdobywa bramkę uderzeniem głową, gdy wydawało się, że porażka jest nieuchronna.
Słowo podsumowania
Uff, można odsapnąć po meczu, który według wielu miał być przyjemnym spacerem, bułką z masłem, czystą formalnością. A zawodnicy Alicante postawili nam ciężkie warunki. Swoją ambicją, walka i zadziornością zniwelowali różnice w wyszkoleniu technicznym czy taktycznym i trzeba przyznać, byli w tym meczu drużyną lepszą. Może niewiele, ale lepszą. W naszej ekipie należy bezwzględnie pochwalić Jerzego Dudka, który zwłaszcza w pierwszej połowie spotkania niejednokrotnie ratował nam wynik swoimi interwencjami. Im dalej jednak w stronę bramki przeciwnika, tym gorzej. Guti zanotował kilka świetnych zagrań, próbował kreować grę, miał siedem podań kluczowych, był bezbłędny w dryblingu. Javier Balboa w kilkanaście minut zrobił więcej niż zdecydowana większość jego kolegów z drużyny. Reszta zawodników zaprezentowała się słabiej, grając nierówno, zagrania udane przeplatając z przeciętnymi bądź słabymi.
Plusem z pewnością jest uniknięcie porażki oraz możliwość gry zmienników, którzy niezbyt często lub w ogóle nie dostają szansy gry w meczach o punkty w PD czy LM. A teraz można już spokojnie skupić nad meczem, jaki czeka nas w niedzielny wieczór.
Alicante: Ricardo; David Malo, Catala, Tito, Alvaro (Luis Gil, 74’); Cańadas, Alan, Joan Tomas (Capi, 70’), German; Azkoitia, Borja (Héctor Bosque, 79’).
Real Madrid: Dudek; Salgado, Metzelder, Heinze, Torres; Robben, Gago, Guti, Drenthe (Balboa, 67’); Higuaín (Soldado, 77’), Saviola.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze