Advertisement
Menu
/ marca.com

Dzień, w którym Toshack zrównał swój zespół z ziemią

Dziś MARCA zaprasza czytelników do powrotu do wydarzeń sprzed ponad trzech dekad. Największy dziennik sportowy w Hiszpanii przypomina legendarną tyradę Johna Toshacka, w której trener totalnie przejechał się po swoich piłkarzach po przegranym finale Pucharu Króla z Barceloną.

Foto: Dzień, w którym Toshack zrównał swój zespół z ziemią
John Toshack. (fot. Getty Images)

Hotel Sidi Saler, Walencja. Mijają trzy godziny od przegranego przez Real Madryt finału Pucharu Króla z Barceloną. 5 kwietnia 1990 roku Królewscy musieli uznać wyższość odwiecznego rywala po golach Amora i Julio Salinasa. W 45. minucie czerwoną kartkę ujrzał Fernando Hierro, Michel zaś dostał żółty kartonik w 3. minucie. Los Blancos mieli już zapewniony tytuł mistrza kraju i grali jak z nut. Gdyby Barcelona przegrała tamten finał, Cruyff prawdopodobnie zostałby zwolniony i nigdy nie usłyszelibyśmy o późniejszym barcelońskim dream teamie. 

John Toshack, któremu towarzyszy jego asystent Grosso, zauważa w holu jednego z dziennikarzy. Trener zaprasza go w bardziej ustronne miejsce. Do ekipy dołącza jeszcze jeden przedstawiciel mediów. Grosso ma nieciekawą minę i nerwowo przeciera twarz. Wie, że Toshack jest pobudzony i chce się wygadać. Wszystkie strony wiedzą, że to nie będzie pogadanka off the record, nawet jeśli z początku można było tak pomyśleć. Tak oto rozpoczyna się wywiad, które zapamiętany zostanie przez długie lata. Pierwsze pytanie zadaje w nim jednak szkoleniowiec: „Co mówili piłkarze?”. „Wydaje się, że nie są zadowoleni z sędziowania”, odpowiada dziennikarz. 

W tamtej chwili w zasadzie już nie było konieczności prowadzenia dialogu. Toshack wybucha, podczas gdy Grosso wpatruje się w sufit. „Nie byłbym taki pewien, czy winą za porażkę możemy obarczyć sędziego. Nie można kryć własnych błędów tymi popełnianymi przez sędziów. Wiedzieliśmy, że możemy wygrać lub przegrać. Martwi mnie to, że przy każdej przegranej tracimy też piłkarza. Na Camp Nou wyleciał Schuster. Z Milanem Sanchís. Dziś padło na Hierro. Być może to właściwy moment, by powiedzieć to na głos”, rozpoczął swój płomienny wywód Walijczyk. 

Dziennikarz nie nadąża z zapisywaniem. Lepszym rozwiązaniem byłoby pewnie nagranie dźwięku. Na szczęście Toshack nie należy do tych, którzy po publikacji wydzwaniają z pretensjami. „A w przyszłym sezonie kto dostanie czerwoną kartkę? Znów będziemy tracić zawodnika w każdym przegranym spotkaniu? Czy jednak będziemy skarżyć się na sędziów?”, dopytuje retorycznie. „Najłatwiej byłoby mi powiedzieć, że zaszkodził nam arbiter, ale nie działam w ten sposób”, dodaje. 

Twarz Grosso mówi wszystko. Jeszcze więcej całym sobą wyraża jednak Toshack. „W pierwszej połowie mieliśmy trzy bramkowe sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. W normalnych okolicznościach powinni wyciskać z siebie siódme poty. To świetni jakościowo zawodnicy, płacą im za wykańczanie akcji, nie ma zmiłuj. Martwi mnie, że w obronie także mamy już za sobą spotkania, w których działy się podobne rzeczy. Niektórzy nie stają na wysokości zadania. Niewykluczone, że Barcelonie wystarczy ten triumf w pucharze, by zatuszować porażkę w lidze. Mnie jednak tej porażki nic nie jest w stanie zrekompensować. Nawet triumf w lidze jej nie przykryje”, wchodzi na coraz wyższe obroty Toshack. 

Dziennikarz ogranicza się jedynie do słuchania. Od technicznej strony jest to jeden z jego najłatwiejszych wywiadów w życiu. Musi tylko pozwolić wygadać się rozmówcy. Ten natomiast nie zamierza się zatrzymywać. „Nie mogę zrozumieć, że reprezentant, doświadczony piłkarz, może obejrzeć żółtą kartkę w trzeciej minucie. Inni zawodnicy także sprawiali wrażenie nieobecnych. Przeciwko Barcelonie widziałem rzeczy, jakie zauważałem już wcześniej i które za każdym razem nam szkodziły. Nie identyfikuję się z czymś takim”. 

Toshack nie zamierza kończyć tematu kartek tak szybko. „Mógłbym powiedzieć, że Hierro nie zasługiwał na wykluczenie. Jeśli jednak masz jedną kartkę, to musisz być ostrożny. Nie możesz grać w ten sposób. Ta drużyna dała mi dużo przyjemności. Widziałem w niej wielkie rzeczy, ale dziś nie wolno nam zrzucać winy na sędziów. Trzeba martwić się czym innym”, dodaje

Grooso wciąż przygląda się całej sytuacji, choć jego wzrok jest zagubiony. „Być może komuś to będzie przeszkadzać, ale pora to powiedzieć. Trzeba się wyżyć. Dzieją się rzeczy, które działy się już wcześniej. Spytaj Beenhakkera”. Dziennikarz stara się coś wtrącić od siebie, choć podskórnie wyczuwa, że rozmowa znajduje się poza wszelką kontrolą. Tak czy inaczej, próbuje zagaić o niewłaściwie funkcjonujący środek pola. „Może i faktycznie brakuje nam kogoś, kto gryzłby rywali. Teraz mamy tylko Chendo, Ruggeriego i Sanchisa. Kiedy wystawiłem Chendo w środku, a Schusterowi dałem więcej swobody, zrobiłem to z myślą o takim meczu, jak dziś, jak finał Pucharu Króla. Nie mogę jednak zrozumieć, jak ktoś tak doświadczony może dostać kartkę w trzeciej minucie. Chłopie, co ty masz w głowie?”, podchwycił temat trener. 

Szpilka w tym przypadku była skierowana prosto w Michela. „Zobaczymy, czy przy następnym przegranym meczu zakończymy w jedenastu graczy. To byłaby oznaka progresu. Gdy straciliśmy jedyny punkt na Bernabéu, również kończyliśmy w osłabieniu. Czy to przypadek? Wiem, że trudno to mówić o zespole wygrywającym czwarte mistrzostwo z rzędu, ale zawsze jest jakiś margines poprawy”.

Walijczyk wszystko już z siebie wyrzucił. Na koniec jeszcze tylko dodał ostatnią rzecz. „Ta drużyna nie umie kopać. Włosi czy Niemcy nie kopią? Nikt tego nawet nie widzi. My natomiast, kiedy kopiemy, widzi to cała Europa. Trzeba być sprytniejszym”, zwieńczył swoją tyradę. 

Toshack wstaje i zaczyna się oddalać. Grosso powłóczy za nim nogami. Kiedy znajduje się na wysokości dziennikarza pyta jeszcze, czy nie ma jak tego powstrzymać. „Przykro mi, Ramón. Nie mogę. Nie proś mnie o to. Muszę zadzwonić do gazety”, usłyszał. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!