Mendy walczy z czasem, aby zagrać w finale Pucharu Króla
W klubie panuje optymizm, ale nikt nie daje stuprocentowej gwarancji. W tym tygodniu wrócił do treningów z drużyną – wątpliwości dotyczą jednak jego formy meczowej.

Ferland Mendy. (fot. Getty Images)
Nie zagra dziś wieczorem, ale ma być gotowy na wielką noc – sobotnią, finał Pucharu Króla. Na La Cartuja. Starcie, które przyciągnie uwagę całego świata, bo to jeden z najchętniej oglądanych meczów sezonu. I jeden z najważniejszych: od tej nocy może zależeć przyszłość Ancelottiego i nie tylko. Mendy pauzował aż 41 dni. To naprawdę dużo. Ale wczoraj zaświeciło słońce – wrócił na murawę, trenował z drużyną i wszystko wskazuje na to, że jego forma jest bardzo dobra. Dostał zielone światło. Zagra w Klasyku. Choć z jednym zastrzeżeniem: czy jako podstawowy zawodnik?
To kluczowe pytanie. Mendy doznał kontuzji 12 marca na Metropolitano. W 83. minucie, przy wyniku 1:0, gdy Real atakował, choć bez wielkiego przekonania, licząc na bramkę przechylającą szalę. Wtedy przyszedł długi przerzut, powrót do obrony, sprint i… nagłe ukłucie. Naderwał mięsień dwugłowy uda w lewej nodze, przypomina AS.
Wyjątek od reguły
Żeby oddać skalę sytuacji: to chyba jedyny uraz, który – zamiast potrwać krócej niż przewidywano – przeciągnął się. A przecież wszyscy znają tę niepisaną zasadę: ilekroć klub informuje o czasie przerwy – choć robi to nieoficjalnie – można spokojnie odjąć kilka dni. Tydzień. Połowę. Coś. Ale nie w przypadku Mendy’ego. Mówiono o miesiącu, a skończyło się na pięciu i pół tygodnia. W sumie 41 dni. Teraz trenuje już z zespołem, opisuje AS.
Trzy dni
Zostały mu trzy dni, by dojść do pełni formy. Tylko trzy. Ale zamierza spróbować. W klubie nie obawiają się nawrotu kontuzji, ale pojawiają się wątpliwości, czy Mendy zdąży złapać odpowiedni rytm, by wejść od razu w mecz tej rangi. Bez meczu „przejściowego”. Idealnie byłoby, gdyby mógł zagrać dziś choć kilka minut na Coliseum. Może nie od początku, ale by złapać kontakt z piłką, z boiskiem. Jednak terminarz nie daje żadnych szans. Czasu jest bardzo mało. Ale to jedyne, czym dysponują, stwierdza AS.
Plan B: Camavinga
Z Valdebebas płyną sygnały, że panuje „optymizm” co do jego formy. I to już dużo. Ale nikt nie odważy się zagwarantować, że Mendy zagra od pierwszej minuty. Ferland trenuje na pełnych obrotach, nawet w dni wolne. Robi wszystko, by zdążyć. A jeśli nie? Wtedy Camavinga. Stąd próba generalna w meczu z Athletikiem. Wieczór, w którym testowano różne warianty. Opcja z Franem Garcíą została całkowicie skreślona, a Alaba nie przekonał. Dlatego wszyscy trzymają kciuki za Mendy’ego. Dziś mijają 42 dni od kontuzji. Zostały mu cztery, by być gotowym. Chce wyjść w pierwszym składzie, ale czasu ma bardzo mało, podsumowuje AS.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze