Advertisement
Menu
/ marca.com

Trzy rzeczy, których Real może nauczyć się od Arsenalu

Arsenal wywalczył więcej niż zasłużony awans do półfinału Ligi Mistrzów, nie ulega to żadnej wątpliwości. Tak naprawdę zespół Mikela Artety zaskoczył Królewskich trzema tak prostymi rozwiązaniami, że aż dziw bierze, iż przez tyle miesięcy nikt nie wpadł na coś podobnego w Valdebebas.

Foto: Trzy rzeczy, których Real może nauczyć się od Arsenalu
Vinícius i Kylian Mbappé. (fot. Getty Images)

Klub, w przeciwieństwie do kibiców, zmęczył się przykładaniem wagi do defektów widocznych na pierwszy rzut oka. Kadra straciła przed sezonem mózg w postaci Toniego Kroosa, a także dwóch mniej medialnych, ale wciąż kluczowych w poszukiwaniu odpowiednich rozwiązań zawodników, jakimi byli Nacho i Joselu. W ciągu ośmiu miesięcy od zdobycia 15. Pucharu Europy praktycznie wszystko się posypało. Trener prosił o pomocnika i obrońcę, ale dostał dwóch napastników, zauważa MARCA

Choć Ancelotti tak naprawdę przez długi czas musiał montować wszystko w prowizoryczny sposób, to mimo wszystko nie da się znaleźć usprawiedliwienia dla odpadnięcia z Ligi Mistrzów w takim stylu. Ekipa Artety chwyciła się w dwumeczu trzech rzeczy, które Real wcześniej z uporem odrzucał. Jako że nie każda noc na Bernabéu może być magiczna, tym razem warto po prostu spojrzeć na przykładzie Arsenalu na to, jak w stosunkowo łatwy sposób przejść od katastrofy do dobrze zorganizowanej drużyny z jasnym pomysłem na siebie. Mbappé, którego przybycie miało stanowić wisienkę na torcie stratosferycznego projektu, nie jest jedynym winnym klęski. Francuz wciąż jednak uwypukla pewien problem. Spokój Kanonierów w pełni wystarczył, by roztrzaskać na kawałki całą mistyczną otoczkę towarzyszącą Realowi na Bernabéu w Lidze Mistrzów, wyrokuje MARCA

Praca gwiazd
„W dniu, kiedy nadejdzie koniec mojego etapu tutaj, zrobię tylko jedną rzecz: podziękuję klubowi. Może się to wydarzyć za dzień, za miesiąc lub za rok”, powiedział Carlo Ancelotti przed dwumeczem, który być może właśnie przesądził o jego zwolnieniu. Włoch zasługuje na wszelkie możliwe wyrazy uznania i szacunek. Jego wkład w najnowszą historię Królewskich jest niepodważalny. Tak czy inaczej, jedyną rzeczą, jaką można mu przypisać w obrębie jego nieskazitelnego jak dotąd zarządzania grupą, jest wymaganie w zdecydowany sposób od swoich atakujących większego zaangażowania i lepszego nastawienia. 

„Drużyna pod względem nastawienia dała z siebie wszystko, a nie zawsze tak było. W porównaniu z poprzednim sezonem zespołowo brakowało nam nastawienia”, cytuje kolejną wypowiedź trenera MARCA. Przez większą część sezonu Ancelotti nie wymagał większego zaangażowania, co nie oznacza, że nie zauważał jego braku. Dość spojrzeć na atakujących Arsenalu, by zrozumieć, o co chodzi. Saka, Martinelli i Merino pokazali, że da się grać z przodu i jednocześnie wywiązywać z obowiązków defensywnych. Skrzydłowi rywala momentami wydawali się bocznymi obrońcami w schemacie taktycznym Artety. Byli niezmordowani i nieustannie wspierali kolegów ustawionych zarówno przed jak i za nimi. Kontrast z tym, co widzieliśmy w wykonaniu Bellignhama, Mbappé, Viniciusa i Rodrygo na Emirates jest porażający. 

Szkółka istnieje po coś
Ten punkt może wprowadzić pewne zamieszanie, ponieważ od razu można wyciągnąć przykład Raula Asencio. Jego obecność w pierwszej drużynie jest jednak w gruncie rzeczy dziełem przypadku. Latem stoper był daleko w tyle kolejki wychowanków aspirujących do gry w pierwszym zespole. Przed nim w hierarchii znajdowali się Joan oraz Jacobo Ramón, którzy jednak doznali kontuzji. Jeśli jednak trzecia opcja jest w stanie prezentować podobny poziom, to trudno nie wyciągnąć wniosku, że szkółka jest w stanie dać Realowi znacznie więcej, niż moglibyśmy podejrzewać. 

W Arsenalu natomiast nie boją się stawiać na wychowanków. Najlepszym przykładem jest Myles Lewis-Skelly. Nazwiska 18-latka nie trzeba nigdzie nawet zapisywać, ponieważ już teraz stanowi on o teraźniejszości Kanonierów. Na Bernabéu zaliczył on występ godny tego stadionu, a zadanie przecież było bardzo trudne. Nie przeszkodziło mu to w wygraniu niemal wszystkich pojedynków w defensywie. Zwyciężył w 9 z 11 pojedynków, był najczęściej faulowanym graczem (5), zaliczył 4 odbiory i nie dał się ani razu przedryblować. Sam natomiast faulował zaledwie raz, wylicza MARCA. Niewiele więcej można dodać w odniesieniu do piłkarza rozgrywającego swój pierwszy profesjonalny sezon w karierze. Patrząc na przykład Lewisa-Skelly'ego nie tak trudno sobie wyobrazić, jak prawdziwą szansę dostają Loren, Valde, Aguado, czy Fortea. 

Brak futbolu i chęci
Real cierpiał zarówno już w fazie ligowej, jak i później w pucharowej. W końcu stanęło na wyeliminowaniu w najbardziej bolesny z możliwych sposobów. Przed rewanżem można było powoływać się na serce i jaja, ale koniec końców naprzeciwko stanął dobrze zorganizowany i poukładany rywal, który niewiele robił sobie z tych prób zasiania mistycznej aury. „Zabrakło futbolu, intensywności, wygranych pojedynków i konkurencyjności. Ponadto naprzeciwko stanął przeciwnik, który był od nas lepszy”, podsumował dwumecz w prosty i celny sposób Dani Ceballos.  

Kontuzja Hiszpana z pewnością zburzyła w jakimś stopniu plan Ancelottiego, ale i to nie może robić za usprawiedliwienie. Real był bezsilny w konstrukcji. Valverde, który prędzej czy później z czystej potrzeby będzie rozgrywającym na najwyższym poziomie, tym razem nie był w stanie kontrolować rytmu gry, mając u boku Tchouaméniego. „Musimy zaakceptować odpadnięcie i krytykę, jaka nas spotka. Nie spuszczamy jednak głów, ponieważ w poprzednich latach spisywaliśmy się w tych rozgrywkach bardzo dobrze”, cytuje kolejną wypowiedź Ancelottiego MARCA. Jakkolwiek patrzeć, w dwumeczu z Arsenalem zabrakło po prostu gry w piłkę. Remontada kiełkowała co najwyżej na trybunach. Jeśli z przodu drużyna nie odpala, to trzeba chociaż zostawiać na boisku skórę. Tak jednak się nie stało. Brakowało pressingu i chęci. Arsenal opuszczał Madryt z dwoma golami, bo… nie potrzebował ich więcej.  

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!