Szatnia cieniem zeszłorocznej – winni nie tylko Ancelotti i sztab
Klęska w Londynie odcisnęła piętno na ekipie, która bardzo przeżywa porażkę z Arsenalem bez choćby cienia reakcji.

Jude Bellingham. (fot. Getty Images)
Godziny po katastrofie zazwyczaj bywają gorące dla telefonów w Realu Madryt. Wynik 0:3 na Emirates okazał się bolesnym zderzeniem z rzeczywistością – zarówno ze względu na sam rezultat, jak i sposób, w jaki do niego doszło. Królewscy nie potrafili odpowiedzieć na przepiękne gole Arsenalu – jakby pojawili się na murawie tylko po to, by je podziwiać – i ani przez chwilę nie byli w stanie odwrócić losów spotkania, opisuje Relevo.
Pierwsze oskarżenia spadły na trenera. Carlo Ancelotti od wielu miesięcy znajduje się na celowniku. Tak to już jest, gdy prowadzi się zespół z najlepszymi piłkarzami świata – jak wytłumaczyć, że grają w taki sposób? Rana po Londynie może okazać się dla Włocha śmiertelna, bo jak dotąd nie znalazł recepty – bez stylu, bez tożsamości, z zespołem, który wygląda, jakby był improwizowany na boisku, punktuje Relevo.
Ale nie wszystkie zarzuty skupiają się na Carletto. W klubie patrzy się szerzej. Sztab szkoleniowy uważa, że zawodnicy nie realizują założeń, nad którymi pracuje się przez cały tydzień, i upublicznia dane dotyczące ich wydolności. Bez przygotowania fizycznego i zaangażowania zespołowego nie da się rywalizować. Arsenal przebiegł niemal trzynaście kilometrów więcej od Los Blancos, a szczególnie widoczna była różnica pomiędzy 12,7 kilometra Mikela Merino a 8,4 w wykonaniu Mbappé, wylicza Relevo.
Takie spojrzenie podzielają też osoby z kierownictwa klubu. Panuje rozczarowanie wobec kilku zawodników, zwłaszcza ofensywnych, którzy nie potrafią wywierać presji w wielkich meczach, a w dodatku nie pomagają w defensywie. Kylian Mbappé i Vinícius Júnior nie byli odpowiedzią na problemy drużyny, i o tym również mówi się podczas pomeczowej analizy w Valdebebas, donosi Relevo.
W szatni – kontrast. „Odrobimy to, na pewno” – takie słowa padały zaraz po meczu w Londynie. Piłkarze wierzą, że uda im się odwrócić losy rywalizacji w Lidze Mistrzów, mimo że sytuacja wydaje się skrajnie trudna. Mówili to w strefie mieszanej, przy kibicach, którzy czekali na nich wokół Emirates, i powtarzali to także za zamkniętymi drzwiami. Wierzą w swoją jakość i marzą o kolejną środę cudów, informuje Relevo.
Mimo to od początku sezonu wyczuwalna jest w zespole pewna dziwna atmosfera. Jakby lekka obojętność – nic nie robi na nich większego wrażenia, ani wielkie radości, ani ogromne rozczarowania. Bez cierpienia. Panuje dobra atmosfera, relacje między zawodnikami są przyjazne, ale jednocześnie można odnieść wrażenie, że każdy gra trochę na własny rachunek, zauważa Relevo.
Ci, którzy na co dzień pracują w Valdebebas, zgodnie wskazują jedną przyczynę, która może tłumaczyć obecny stan szatni: brak trzech postaci, których nie da się zastąpić. Chodzi o Toniego Kroosa, Nacho i Daniego Carvajala. A także o Joselu, za którym wielu mocno tęskni na korytarzach w Valdebebas. Ich przywództwo było kluczowe w ubiegłym sezonie Realu Madryt – i w tym roku drużyna wyraźnie to odczuwa, podsumowuje Relevo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze