Lider obroniony!
Recreativo Huelva - Real Madryt 2:3
Po prostu wygramy
Spotkanie z Recreativo Huelva miało być dla Królewskich przebieżką i… do pewnego momentu było. Gdyby nie błędy w obronie i lenistwo w ataku, Madrycki walec mógłby się przejechać po gospodarzach a tak – zafundował swoim kibicom kolejny dreszczowiec .
Robinho i główka
Mecz zaczął się tradycyjnie. Od delikatnej przewagi przeciwników. Kibice powinni to sobie tłumaczyć tym, że Królewskim zawodnikom potrzebna jest chyba Królewska rozgrzewka. Ta nie trwała tym razem zbyt długo. Do 10. minuty nie działo się zasadniczo nic. Wspomnieć można w tym momencie o świetnym przeglądzie pola Gago i ładnych zwodach Robinho. Reszta nadal się rozgrzewała. Tymczasem po jednym z podań na skrzydło, na prawej flance szarpnął Torres i szybko oddał piłkę do tyłu Beckhamowi. Anglik dośrodkował idealnie na głowę… Robinho, który strzelił w ten sposób nie dużo bramek. Teraz jednak bez problemu posłał piłkę tuż przy słupku bramki Laquaita. 0:1 po dziesięciu minutach gry, wymarzony początek.
Robinho tu, Robinho tam
Brazylijczyk strzelił gola, biegał, kiwał. Co najważniejsze, nie tracił głupio piłek. Jego podania też były w miarę celne. Tylko szczęścia mu brakowało, jak w 14. minucie. Robinho przejął wtedy piłkę po dalekim wykopie Casillasa, momentalnie zakręcił obrońcą i dośrodkował piłkę na dalszy słupek. Nadbiegającego Raula w ostatniej chwili uprzedził obrońca. Trzy minuty po tej akcji mogło być już 0:2. Piłkę z głębi pola otrzymał Torres i ostro dośrodkował do zupełnie nieobstawionego Gago. Ten główkował z 5. metrów, ale uderzył nieczysto i piłka pofrunęła obok bramki. Recreativo ukryte za podwójną gardą, pomimo straty bramkowej nie kwapiło się do zdecydowanych ataków. Jednak po błędzie naszej obrony, gospodarze mieli szansę na wyrównanie. Przerzucona nad obrońcami piłka pofrunęła z 25. metra tuż za naszych obrońców, gdzie Cannavaro pozostawił piłkę Casillasowi. Bardzo szybko dobiegł do niej jednak Rosu i centymetry dzieliły go od piłki. Ostatecznie napastnik tylko zderzył się z Ikerem. W tym momencie po raz kolejny wyższy bieg wrzucił Robinho, który raz po raz próbował na przerażonych obrońcach swoich zwodów. Nie miał jednak dostatecznego wsparcia ze strony kolegów i jego ataki spełzły na niczym.
Do przerwy - nudy
Mecz nie toczył się w szczególnie żywiołowym tempie. Nie miał też szczególnej urody zagrań, gra była nudna. Gospodarze poważnie zagrozili bramce gości w 30 minucie, gdy z rzutu wolnego płasko uderzał Vasquez, jednak Casillas bez trudu złapał piłkę. Im bliżej przerwy, tym gra stawała się wolniejsza i mniej dokładna. Aż wreszcie piłkarze zeszli na przerwę do szatni.
Strzelanina po przerwie
Na drugą odsłonę spotkania bardziej zmotywowani wyszli oczywiście gospodarze, którzy o mały włos nie uzyskali wyrównania już w 46. minucie. Wtedy w nasze pole karne wbiegł Pongolle a Ramos rozpaczliwym wślizgiem na granicy faulu uratował skórę Królewskim. Recreativo wreszcie zaczęło grać agresywnie co wprowadziło w nasze szyki nieco zamieszania. Na szczęście w odpowiednim momencie, to jest w 54. minucie spotkania, niespodziewanym prostopadłym podanie popisał się Raul który wypuścił sam na sam Robinho. Piłkę z pod jego nóg próbował wybijać Laquait, jedna nie zdążył. Robinho kopnął piłkę do przodu i trochę teatralnie przefrunął nad bramkarzem gospodarzy. Sędzia nie miał takich wątpliwości jak ja i momentalnie podyktował ‘’jedenastkę’’, którą na 22. gol w sezonie zamienił Ruud van Nistelrooy.
Podręcznik reżysera horrorów. Odcinek trzeci.
Mecz wygrany, mecz kontrolowany. Jak więc nie zanudzić kibiców? Dać sobie strzelić jedną… a najlepiej dwie bramki. Tak też się stało. Królewscy stracili dwie bramki głównie z powodu zbyt zachowawczej gry. Po strzeleniu drugiej bramki cofnęli się i najczęściej grali na prawe skrzydło do Beckhama lub długą piłkę do napastników. Raul jednak grał jak Szewa w Chelsea i pożytku nie było z niego żadnego (w co trudno uwierzyć niektórym fanom Królewskich) a Ruud kryty przed dwóch obrońców nie miał okazji do rozegrania ataku. Z daleka strzelał więc Becks, który kilka razy próbował zaskoczyć bramkarza mierzonym strzałem pod porzeczkę. Widać, że Anglik chce się pożegnać z Primera Division swoim firmowym zagraniem.
Tymczasem Recreativo dochodziło do głosu. Wprowadzony po przerwie Uche dawał się we znaki naszym obrońcom. Raz uderzył głową, jednak bardzo niecelnie. Innym razem piłkę w ostatniej chwili wybił mu z pod nóg Carlos. A w 64 minucie Uche nabrał na zwód Cannavaro i gdy już miał strzelać, kolejnym świetnym wślizgiem popisał się Ramos. Podopieczni Capello oczywiście odpowiadali na te ataki, jednak brakowało wykończenia. Po ładnej akcji prawym skrzydłem podanie Beckhama przedłużył kolejno Raul i van Nistelrooy. Futbolówka trafiła pod nogi rozpędzonego Robinho który strzelił obok bramki. Chwilę później van Nistelrooy mógł strzelić jeszcze jednego gola w La Liga, jednak biegnąc od połowy na bramkarza, z dwoma obrońcami na plecach za długo zwlekał ze strzałem i obrońcy wybili piłkę.
Uche bohaterem Huelvy?
Aż nadeszła 74. minuta. Uche w naszym polu karnym nabrał na ruletę Gago i Cannavaro w efekcie ten pierwszy ratował się faulem. Drugą jedenastkę w tym spotkaniu na gola zamienił Vasquez, który posłał piłkę do bramki po rękach Casillasa. Sytuacja się skomplikowała, ponieważ gospodarze rzucili się do ataku a my… nie mieliśmy czego rzucić do ataku. Pod naporem przeciwnika nasi obrońcy popełnili w końcu błąd. Po jednej z akcji na rzut rożny wybił piłkę Ramos. Dośrodkowanie które otrzymał nabiegający na długi słupek Uche było idealne i Nigeryjczykowi nie pozostało nic innego jak zapakować piłkę do siatki.
Wielka panika
W rzeczy samej panika, bowiem do końca meczu pozostawały minuty a Królewscy spotkanie remisowali. Tymczasem Capello wreszcie zmienił słabego w tym spotkaniu Raula na Higuaina i to on właśnie rozpoczął akcję decydującą o losach spotkania. ‘’Pipita’’ otrzymał piłkę na środku boiska, popędził odważnie z futbolówką i stracił ją… na rzecz Beckhama. Ten błyskawicznie oddał piłkę Gago, który wysunął ją nadbiegającemu Carlosowi. Gol! 2:3! Królewscy nadal na fotelu lidera!
Jeszcze tylko trzy spotkania
Wystarczy wygrać trzy spotkania i mamy mistrzostwo. Tylko i aż trzy spotkania, bo rywale tanio skóry na pewno nie sprzedadzą. Pozostaje liczyć na lepszą grę Królewskich i ich magiczną wiarę w zwycięstwo, zawziętość i chęć triumfu. To właśnie tym piłkarze Realu Madryt nadrabiają braki w ataku czy też błędy w defensywie. To właśnie za to ich kochamy. Niech tylko udowodnią nam, że zasługują na naszą miłość.
Składy:
Recreativo Huelva: Laquait - Merino, Beto, Pablo Amo, Poli - Jesús Vázquez, Barber, Juanma (Aitor 58`), Cazorla - Rosu (Uche 45`), Sinama Pongolle (Javi Guerrero 53`)
Real Madryt: Casillas - Torres, Ramos, Cannavaro, Roberto Carlos - Diarra, Gago, Beckham, Robinho (Guti 75`) - Raúl (Higuaín 89`), van Nistelrooy
Gole:
0:1 Robinho 10`
0:2 van Nistelrooy 53`
1:2 Vazquez 74`
2:2 Uche 86`
2:3 Roberto Carlos 90+
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze