Pewne zwycięstwo z Bilbao
W 25. kolejce Ligi Endesa Real Madryt pewnie pokonał Bilbao. Królewscy mieli trochę problemów w pierwszej połowie, jednak patrząc na całokształt, to mecz przebiegł w pełni po ich myśli. Chus Mateo mógł oszczędzać kluczowych graczy.

Serge Ibaka i Amar Sylla. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt wysoko pokonali Bilbao i umocnili się na prowadzeniu w Lidze Endesa. Utrzymali przewagę nad Tenerife oraz Valencią i zwiększyli je nad Unicają, która przegrała z Gran Canarią, notując trzecią porażkę z rzędu. W starciu z Bilbao pierwsza połowa była wyrównana, ale po zmianie stron madrytczycy udowodnili swoją wyższość. Chus Mateo poza kadrą zostawił Bruno Fernando oraz Mario Hezonję, a w trakcie spotkania ze spokojem mógł rotować składem. MVP meczu został Edy Tavares.
Pierwsze minuty spotkania były dokładnie takie, jakich chciał Real Madryt. Królewscy wyszli na prowadzenie 11:2, mając wyraźną przewagę na parkiecie. Trener Bilbao na wczesnym etapie rywalizacji musiał poprosić o czas, ale to nie zadziałało od razu, ponieważ przewaga madrytczyków stała się dwucyfrowa (17:7). Do pełni szczęścia brakowało tylko skuteczności na obwodzie. Baskowie zdołali wrócić do gry, dzięki graczom z ławki i różnica na koniec kwarty stopniała do pięciu oczek (22:17).
Druga kwarta była fatalna w wykonaniu Realu Madryt w ofensywie. Nie dość, że rzuty za trzy punkty dalej nie chciały wpadać, to jeszcze brakowało dynamicznych wejść pod kosz i, co za tym idzie, rzutów osobistych. Powiększanie dorobku punktowego wiele madrytczyków kosztowało. Jedynie Rathan-Mayes był w stanie oddać celny rzut więcej niż raz. Goście dalej z trudem przebijali się przez obronę gospodarzy, jednak potrafili odrobić straty, a nawet wyjść na prowadzenie. W połowie rywalizacji na tablicy świetlnej widniał remis (34:34).
Po zmianie stron Real Madryt był wyraźnie lepszym zespołem. Jeszcze przez kilka minut Bilbao było w stanie wytrzymać tempo Królewskich, ale to wszystko miało swoje granice. Defensywa madrytczyków grała na stałym równym poziomie, więc kiedy tylko ofensywa przyspieszyła, to szala zwycięstwa szybko przechyliła się na korzyść gospodarzy. Bohaterem kwarty był Sergio Llull, który odczarował dla Blancos rzuty z obwodu. Przed decydującą kwartą prowadzenie Realu Madryt było dwucyfrowe (63:52).
W ostatniej części przewaga jeszcze wzrosła, sięgając w najlepszym momencie 23 punktów. W tym fragmencie spotkania najlepszy był Serge Ibaka, który otarł się o zdobycie wyróżnienia dla najlepszego gracza meczu. Minimalnie wyprzedził go Tavares. Edy w ostatniej kwarcie odpoczywał, podobnie jak Llull, Musa czy Campazzo. Taki scenariusz był idealny dla Chusa Mateo, a kolejne zwycięstwo pozwoliło na umocnienie się na prowadzeniu w Lidze Endesa.
88 – Real Madryt (22+12+29+25): Campazzo (7), González (8), Musa (9), Garuba (6), Tavares (11), Abalde (2), Rathan-Mayes (7), Deck (2), Ibaka (19), Llull (13), Feliz (2), Ndiaye (2).
70 – Bilbao (17+17+18+18): Frey (5), Domínguez (3), Gielo (6), Dragić (5), Sylla (13), Abdur-Rahkman (8), Cazalon (8), De Ridder (10), Bagayoko (4), Pantzar (2), Rabaseda (0), Kullamäe (6).
Poza kadrą znaleźli się:
- Bruno Fernando – decyzja trenera
- Mario Hezonja – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze