Tebas: Po co są te zmiany, skoro i tak robi się je w 85. minucie?
Javier Tebas, prezes La Ligi, wystąpił przed mediami po udziale w corocznej gali ISDE Sports Convention 2025. Jak ma to w zwyczaju, szef La Ligi odniósł się do wszystkich najważniejszych bieżących tematów – od skarg Carlo Ancelottiego na brak odpoczynku między meczami aż po walkę z piractwem

Javier Tebas. (fot. Getty Images)
– Teraz mam problem z regułą 72 godzin. Już wcześniej wiedzieliśmy, co się dzieje, gdy grasz w czwartek i niedzielę. Mamy pięć zmian, które wprowadzono właśnie po to, żeby odświeżać składy. Narzekają ci, którzy dokonują zmian w 85. minucie – jak niby mają rotować piłkarzami? Ilu zawodników Realu Madryt rozegrało 85% albo 65% możliwych minut? Nie może być tak, że za wszystko winna jest ta sama strona.
– Dlaczego nie zapytacie o to Infantino? Czy mamy przeprojektowywać nasze rozgrywki z powodu innych turniejów? Nie. Teraz znowu wraca temat 72 godzin. Bawi mnie to, bo wypowiada się Aganzo, związkowiec, a przecież od 14 lat gramy w czwartki i niedziele, bez dnia odpoczynku. Jakby nikt wcześniej tego nie zauważył. Gdyby spojrzeć na NBA, tam wszyscy zawodnicy już dawno powinni być martwi. W czasie pandemii wprowadzono pięć zmian, a kiedy COVID się skończył, była debata, ale zdecydowano, że pięć zmian zostaje. Ale jeśli wszystkie zmiany robisz w 85. minucie… W lidze, gdzie wszyscy grający w Lidze Europy od 14 lat nie mają tych 72 godzin… To po co są te zmiany, skoro i tak robi się je w 85. minucie? Trzeba by przeanalizować, ilu zawodników Realu rozegrało ponad 60% minut we wszystkich rozgrywkach, a ilu ponad 80%. Skoro buduje się kadry 25-osobowe, to właśnie po to, by unikać kontuzji i móc rotować. Pięć zmian zostało zatwierdzonych również w tym celu. A teraz już to nie wystarcza? To może wprowadźmy siedem zmian. Ale nie można ciągle zrzucać winy na organizatorów, na ligi… Nie może być tak, że nikt nie myśli o całej branży, a ta to nie tylko wielkie kluby i wielkie nazwiska. Klubowe Mistrzostwa Świata trzeba było dofinansować, żeby w ogóle się opłacały.
– Ferrari też są drogie, a nikt ich nie kradnie. Nie uważam, że futbol jest drogi. Tak się go po prostu komercjalizuje – musisz mieć Orange albo Movistar. Operatorzy oferują cały pakiet, ale sam dostęp do meczów to 25–30 euro. Optymalizują ofertę – sprzedają ci internet, telefon komórkowy i za 80 euro dostajesz więcej. W dniu, w którym będzie można sprzedawać mecze osobno, i nie zagrozi to naszym przychodom ani stabilności, zrobimy to. Zobaczymy przy kolejnym przetargu za dwa lata, czy da się to rozdzielić. W każdym kraju wygląda to inaczej. Ale nie, nie jest drogo – za 80 euro dostajesz wszystko.
– My broniliśmy stanowiska, że ten piłkarz nie powinien grać. I co się dzieje? Sekretarz stanu powiedział dziś rano, że „dla dobra sportowca”… Tymczasem były dwa pilne środki zapobiegawcze i oba stwierdzały, że Olmo znał konsekwencje, kiedy podpisywał kontrakt w sierpniu. Jak można dać takie zabezpieczenie zawodnikowi, który sam podpisał, że jeśli nie zostanie zarejestrowany, będzie wolny i może podpisać umowę z innym klubem? Narzędzie, które zarządza rejestracjami, stwierdziło, że nie może zostać zgłoszony – tak samo, jak gdyby klub miał już 25 zawodników i chciał zgłosić 26. Narzędzie i tak powie „nie”.
– Prawie 70% mojego dnia poświęcam walce z piractwem… Blokujemy po 3 tysiące adresów IP na weekend, które transmitują nielegalne treści.
– Nie jesteśmy zaangażowani w Mundial 2030. Jeśli prezes Wyższej Rady Sportu chce zakończyć zamieszanie, niech się nad sobą zastanowi. Jeszcze zanim Louzán objął funkcję, już chciano go „zlikwidować” – i proszę… szkoda, że wszystkie afery znowu dotykają piłki nożnej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze