Pepe: Gdybym tylko mógł, to przede wszystkim sam dalej grałbym w Realu Madryt
Pepe w sobotę, przy okazji mianowania go honorowym członkiem stowarzyszenia Ramóna Mendozy, udzielił wywiadu dla dziennika AS

Pepe. (fot. as.com)
Jakie to miłe czuć tę całą sympatię od madridismo!
Zawsze czułem tę sympatię. Od pierwszego dnia, kiedy zaczynałem w 2007 roku, aż do dzisiaj. Wszędzie, gdzie byłem, nawet w innych krajach, ludzie zawsze mieli dla mnie ciepłe słowa. Jestem wdzięczny klubowi za wszystkie chwile, które dzięki niemu mogłem przeżyć jako piłkarz. A teraz, po zakończeniu kariery, nadal czuję się częścią tego wspaniałego klubu.
Jakie masz teraz plany? Kusi cię zawód trenera?
Teraz nadszedł czas, by móc cieszyć się rodziną. Móc znów spotkać się, tak jak w tym tygodniu, z kolegami, z którymi wspólnie walczyłem na boisku. Teraz zaczyna się dla mnie nowy etap życiowy, który po prostu trzeba cieszyć się w pełni.
Skoro już o tym mowa, jak wyglądał twój debiut w drużynie legend Realu Madryt podczas turnieju w Monachium?
Cóż, prawdę mówiąc, wystawili nawet młodszych ode mnie zawodników (śmiech). Ale poszło całkiem dobrze.
Jak oceniasz zespół Ancelottiego?
Zespół ma się dobrze, wciąż walczy na trzech frontach. Real zawsze walczy do ostatniej minuty we wszystkich rozgrywkach.
A jak oceniasz Asencio, jako były środkowy obrońca?
To chłopak, który gra z ogromnym zaangażowaniem. Ma dużo chęci i jakość. Bardzo pomoże drużynie – już zresztą pomaga – zdobywać kolejne trofea.
Jak przeżywałeś dwumecz z Atlético?
Uf! Było ciężko, bardzo cierpieliśmy. Ale najważniejsze jest to, że Real wygrał. Kiedy ta drużyna wchodzi do rozgrywek, zawsze robi to z myślą o zwycięstwie. Piłkarze zostawili na boisku wszystko. Atlético to bardzo trudny rywal, ale Real sobie poradził, a teraz trzeba dobrze przygotować się na kolejne spotkania.
Jaki typujesz wynik w finale Ligi Mistrzów?
To zupełnie nowa Liga Mistrzów, ale nigdy nie można skreślać Realu Madryt. Walczy zawsze do samego końca. Mam nadzieję, że dla nas, madridistas, wszystko skończy się dobrze. Dla Realu najważniejsze jest, aby o tej porze roku był właśnie tam, gdzie jest teraz – w grze o trzy trofea.
Grałeś na bardzo wysokim poziomie do 41. roku życia. Nadal cieszymy się grą Modricia, Cristiano… Czy nie zwraca się czasem za dużej uwagi na wiek zawodników?
Są wyjątki, wystarczy spojrzeć na nich dwóch. Modrić prezentuje niesamowity poziom, a presja w Realu jest ogromna. Klub również mocno pomaga, trener także jest bardzo istotny. Cristiano, który tyle dał futbolowi, również wciąż gra na wysokim poziomie.
Z którym zawodnikiem obecnej drużyny najbardziej chciałbyś dzielić szatnię?
Myślę, że ze wszystkimi, bo każdy z nich jest świetny.
A ktoś konkretny? Zaryzykuj…
Grałem przeciwko Mbappé. To fantastyczny zawodnik i świetny człowiek, mało osób zna go dobrze poza boiskiem. Ale gdybym tylko mógł, to przede wszystkim sam dalej grałbym w Realu Madryt (śmiech).
Biorąc pod uwagę problemy, które Real miał na pozycji środkowego obrońcy, nie miałeś pokusy, by powiedzieć: „Jestem tutaj”?
Nie, absolutnie nie. Real Madryt to drużyna, która w obliczu trudności zawsze znajduje rozwiązania. Teraz pojawił się Asencio i wyszło to na dobre wszystkim – drużynie, klubowi i reprezentacji Hiszpanii. Radzi sobie świetnie.
Jaki był twój najpiękniejszy moment w Realu Madryt?
Kiedy podpisałem kontrakt z Realem Madryt, to był wspaniały moment w mojej karierze. Pierwszy zdobyty tytuł z Realem, pierwsza Liga Mistrzów… Trudno wybrać jeden moment. Real dał mi rozpoznawalność na całym świecie, dał mi niesamowicie wiele. Przeżyłem w tym klubie tak wiele chwil, które na zawsze zachowam w sercu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze